Danielo - odzież kolarska

MŚ Imola 2020. Michał Kwiatkowski: “myślałem o zwycięstwie”

Był jednym z faworytów, jechał jak na ten status przystało, w finale zachował się jak kolarz mający za cel zwycięstwo. Michał Kwiatkowski na ostatnim podjeździe 258-kilometrowego wyścigu o mistrzostwo świata nie zdołał jednak pojechać za Julianem Alaphilippem i metę minął jako czwarty.

Francuski kolarz zdołał oderwać się z grupki faworytów na ostatniej wspinaczce pod Cima Gallisterna i samotnie osiągnąć ostatnią prostą. Polak finiszował w grupce walczącej o srebro i brąz, wcześniej podejmując kilka prób zorganizowania pogoni.

Pierwszy z tych krążków w sprincie spokojnie wygrał Wout van Aert, natomiast Kwiatkowski o trzecią lokatę walczył z rewelacją Tour de France, 22-letni Marcem Hirschim. Na kresce zabrakło mu centymetrów.

Myślałem, że mistrzostwo świata jest w zasięgu. Myślałem, że współpracując dojdziemy Juliana. Dlatego się nie oszczędzałem, bo wierzyłem, że mistrzostwo świata jest dużo bardziej wartościowe niż jakikolwiek medal. Na pewno niedosyt jest, niewiele zabrakło do medalu. No ale takie jest kolarstwo. Przede wszystkim myślałem o zwycięstwie, szkoda, że pojechało

mówił “TVP Sport” po wyścigu.

Nie byłem w stanie wystawić koła Hirschiemu. Medal był o włos. Może gdybym trochę więcej czasu spędził na jego kole, może byłoby inaczej, ale… życie.

Kwiatkowski, który mistrzostwo zdobył w 2014 roku, do tegorocznego wyścigu przystępował po bardzo dobrze przejechanym Tour de France. Wygrana na 18. etapie “Wielkiej Pętli” oraz trudności trasy w Imoli stawiały go w roli jednego z przedstartowych faworytów.

Dziś naprawdę dobrze się czułem. Julian miał to coś dzisiaj i zasłużenie na pewno wygrał. Był dziś najmocniejszy, to pewne. Nie mogę być zadowolony, że skończyłem na 4. miejscu, natomiast znając Juliana, na pewno będzie świetnym mistrzem świata

– dodał.

Lider reprezentacji Polski przez cały wyścig jechał z przodu, przez pierwsze 180 kilometrów osłaniany przez kolegów z drużyny. Tym sił zabrakło jednak 70 kilometrów przed metą i 30-latek został w ciągle licznej, prowadzącej grupie osamotniony. Kolejne kilometry pokonywał na kole reprezentacji Belgii i Wielkiej Brytanii, ani na chwilę nie tracąc dobrej pozycji. Na ostatnim podjeździe spróbował, ale na poprawkę Alaphilippe’a nie było odpowiedzi.

Chłopaki zrobili co mogli. Byłem pod wrażeniem tego, co byli w stanie zrobić, bo ja jechałem cały wyścig na 20-30 pozycji, więc komfortowo. Pierwszą rundę pojechałem z tyłu, żeby zobaczyć czy w ogóle jest sens zjeżdżać na tyły peletonu. Zdecydowaliśmy się jechać z przodu. Nawet jeżeli ich nie było późnej, to ja wiedziałem, gdzie mam się znaleźć, wiedziałem, co mam robić

– ocenił.