Danielo - odzież kolarska

Tour de Romandie 2024. Florian Lipowitz wjechał na podium

Florian Lipowitz sensacyjne zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de Romandie. Kolarz Bora-hansgrohe do szwajcarskiej etapówki przystąpił jako zawodnik niesprawdzony w starciu z najlepszymi kolarzami globu, a w górach i na czasówkach zaprezentował formę godną miejsca na podium.

23-letni Florian Lipowitz przed sobotnim etapem Tour de Romandie był w generalce 6., w dużej mierze dzięki bardzo dobrej czasówce, do której wystartował już przy opadach rzęsistego deszczu.

Mając aż dwóch zawodników w ścisłej czołówce, niemiecka formacja wspomagana z wozu przez Rolfa Aldaga i Sylwestra Szmyda mogła liczyć na odegranie tutaj pierwszoplanowej roli.

Nie spodziewałem się oczywiście, że będę w takim miejscu po czterech odcinkach. Jak do tej pory etapy nie były najtrudniejsze, ale myślę, że dzisiaj się to zmieni. Na finałowym podjeździe można zrobić większe różnice. My pojedziemy na Aleksandra Vlasova, który jest trzeci

– zapowiadał Lipowitz przed startem w rozmowie z “Rowery.org”.

W zasadzie cały odcinek przebiegł pod dyktando zespołu Ineos Grenadiers, liczącego na Carlosa Rodrigueza. Lipowitz z kolegami trzymali się w środku grupy, aż do ostatniego fragmentu podjazdu Leysin. Widząc słabnącego lidera wyścigu Juana Ayuso, “Grenadierzy” nogami Egana Bernala narzucili jeszcze mocniejsze tempo, ale to młody Niemiec wykonał pierwszy atak 3 kilometry przed metą.

Na kontrujący ruch Richarda Carapaza nie zareagował, zostając na kole wspomnianego Rodrigueza.

23-latek oglądał się za siebie, wypatrywał Vlasova. Cały czas konsultował się też z dyrektorami. Było już pewne, że generalka rozstrzygnie się na sekundy. Wreszcie 300 metrów przed kreską dostał zielone światło, zaczynając szaleńczą pogoń za Ekwadorczykiem. Ostatecznie do zwycięstwa zabrakło mu naprawdę niewiele. Gdyby ruszył trochę wcześniej, być może mógłby pokusić się o przejęcie żółtej koszulki lidera.

Jestem bardzo zadowolony z mojej postawy. Nie spodziewałem się, że będę miał aż tak dobre nogi. Od startu czułem się nieźle. Na ostatniej wspinaczce dałem z siebie wszystko. To najlepszy dzień w karierze. Nie byłem pewny swojej formy, kiedy wróciłem z obozu wysokościowego, ale wychodzi na to, że Tour de Romandie jest, jak do tej pory, moim najlepszy występem

– opowiadał na gorąco.

Ostatniego dnia Lipowitz spróbował jeszcze zmienić sytuację. Deszczowa pogoda sprzyjała nietypowym rozwiązaniom. Kilkukrotnie atakował, ale podjazdy były zbyt krótkie i mało strome, aby zgubić rywali lub nawet związać jakiś ciekawy układ na czele. Nie zmieniło się więc nic, status quo, a dla Niemca życiowy wynik w worldtourowym wyścigu.

fot. Massimo Fulgenzi/Sprint Cycling Agency © 2024

Niespodziewany wystrzał

Początek sezonu 2024 nie wskazywał, że kolarz Bora-hansgrohe może rozdawać karty w największych etapówkach kalendarza. Ściganie rozpoczął dopiero w połowie marca, od semi-klasyku Mediolan-Turyn. Sprawne przygotowania zakłóciły mu nawracające problemy zdrowotne.

Plany były inne. Byłem chory przez większą część stycznia i lutego. Miałem grypę i infekcję w płucach. Zacząłem więc bardzo, bardzo późno, ale jest coraz, coraz lepiej, a moja forma wygląda naprawdę nieźle

– tłumaczył.

Do tej pory 23-latek ścigał się głównie w imprezach, jak Czech Tour, Sibiu Tour czy Tour of Türkiye, gdzie odnosił niemałe sukcesy. Ten tryb startów, w pierwszym sezonie na poziomie WorldTour, przygotowywał go do ścigania w największych etapówkach.

Przede wszystkim poziom jest zupełnie inny. Inna jest także moja rola. Teraz przyjechałem jako pomocnik, w mniejszych wyścigach mam więcej okazji do jazdy na swoje konto. Tutaj mogę się także dużo nauczyć od moich starszych kolegów. Bycie częścią takiego zespołu, jazda z nimi, to dla mnie ogromne doświadczenie

– wyjaśnił.

Teraz młodego Niemca czeka debiut w Wielkim Tourze. Świetną postawą w Szwajcarii rozbudził nadzieje i oczekiwania związane z jego osobą, choć trzytygodniowe ściganie to zupełnie inny kawałek kolarskiego tortu.

Moim głównym celem jest teraz Giro d’Italia. Postaram się tylko nie rozchorować się. Przygotowania do wyścigu poszły mi całkiem nieźle. Jeśli utrzymam poziom, który mam teraz, to myślę, że we Włoszech może być nieźle

– zakończył.

Dla Sylwestra Szmyda postawa Lipowitza nie jest żadną niespodzianką, bo zawodnik jego grupy po prostu lubi je sprawiać.

Florian od zeszłego roku cały czas nas pozytywnie zaskakuje i myślę, że zaskoczy także podczas Giro d’Italia

– ocenił z uśmiechem były kolarz włoskich drużyn.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.