Danielo - odzież kolarska

Liege-Bastogne-Liege 2024. Kwiatkowski i Pidcock w formie, ale bez wyniku

Forma jest, ale wyniku w Liege brak. Michał Kwiatkowski i Tom Pidcock zakończyli sezon klasyków z jednym wygranym wyścigiem i poczuciem, że byli w stanie ugrać więcej.

Ekipa Ineos Grenadiers z Liege wyjeżdżała w niedzielę w mieszanych nastrojach: defekt Toma Pidcocka pogrzebał szanse na walkę o podium Liege-Bastogne-Liege, ale tak Brytyjczyk, jak i jego kolega Egan Bernal, pokazali, że są do ścigania świetnie przygotowani.

Michał Kwiatkowski przejechał Ardeńskie Klasyki jako jeden z zawodników, na którego zespół mógł zagrać w finale.

Polak w Amstel Gold Race pracował na sukces Pidcocka, jedyne zwycięstwo brytyjskiej ekipy w wiosennych klasykach.

Ze Strzały Walońskiej wycofał się po załamaniu pogodowym, a Liege-Bastogne-Liege nie ukończył, po tym jak oddał rower zatrzymanemu defektem Brytyjczykowi.

Kwiatkowski kończy zatem kampanię ardeńską bez indywidualnego wyniku, ale jego celami są wyścigi w drugiej partii sezonu. Polak w kolejnych miesiącach przygotowuje się do startów w Tour de France i w Igrzyskach Olimpijskich.

fot. Fabio Ferrari/ LaPresse

Z deszczu Walonii pod słoweńską burzę

Michał Kwiatkowski wiosną 2024 roku szykował formę na Ardeńskie Klasyki, jak co roku mając nadzieję na wysokie miejsce w pagórkowatych wyścigach w Belgii i Holandii.

Polak nie ukończył drugiego wyścigu Ardeńskiego Tryptyku, Strzały Walońskiej. Podobnie jak większość peletonu, “Kwiato” wycofał się z rywalizacji po tym jak na trasie przetoczyła się apokaliptyczna ulewa, a temperatura spadła gwałtownie do zaledwie kilku stopni Celsjusza.

To nie jest tak duży wysiłek, nie ukończyć wyścigu. 15 minut to trwało, może trochę dłużej. Nie można było wiele zrobić. Odpadasz z gry, nawet nie jesteś w stanie się zmęczyć. Byliśmy przygotowani na deszcz, ale nie na spadek temperatury: z 15 stopni zrobiło się w pięć minut jeden stopień. Jesteśmy grupą chłopaków, którzy mają minimalny poziom tkanki tłuszczowej, więc trudno nad tym zapanować. Czasami nic nie można zrobić

– tłumaczył po prezentacji zespołów w Liege.

Kwiatkowski tydzień temu pracował na sukces Toma Pidcocka w Amstel Gold Race. Dwójka była chronionymi zawodnikami ekipy Ineos Grenadiers, ale ponieważ drużynowym kolegom nie wystarczyło sił na końcówkę, były mistrz świata pracował na Brytyjczyka, który następnie zabrał się do zwycięskiej akcji.

Miałem bardzo dobrą dyspozycję na Baskach [Itzulia Basque Country], a tutaj się dużo lepiej czuję. Na Amstel Gold Race nie byłem w samej końcówce, ale musiałem wykonać więcej pracy niż zaplanowaliśmy trochę wcześniej. Ale to zaowocowało zwycięstwem. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony jeśli chodzi o moją formę, czułem się dobrze na rekonesansie Liege-Bastogne-Liege

– ocenił.

Tematem przewodnim przed startem “Staruszki” była obecność na starcie Tadeja Pogacara. Słoweniec wygrał już wyścig w Liege, a w tym sezonie etap Volta a Catalunya i Strade Bianche rozstrzygał na swoją korzyść samotnymi, długimi rajdami.

Kolarze z różnych zespołów w wywiadach i nieformalnych rozmowach byli zgodni: pogodę można przetrzymać, powstrzymanie takiego ataku będzie raczej misją nie do wykonania.

Kwiatkowski cieszył się z obecności Egana Bernala w składzie zespołu i zaznaczył, że świadomość tego, na co stać Pogacara nie powstrzyma ich przed próbowaniem.

Biorąc pod uwagę to jak Pogacar lubi sobie powalczyć w pięciu stopniach, to myślę, że może być poza zasięgiem. Na pewno będzie to faworyt numer jeden. Nie wiem jak Mathieu [van der Poel], na pewno zrobił wszystko, żeby się lepiej zregenerować i nie można go lekceważyć. Ale cały peleton będzie spoglądał na to, co zrobi Pogacar

– nakreślił.

Nie będziemy czekali na to, co oni zrobią. Musimy jechać swój wyścig, być z przodu i oszczędzać siły, żeby być gotowym do odparcia ataków czy nawet wcześniejszego zaatakowania. Z tego samego założenia, gdybyśmy wychodzili przed Amstel Gold Race, gdzie faworytem był Mathieu, to nigdy byśmy tego wyścigu nie wygrali. Myślę, że zawsze trzeba mierzyć wysoko, z respektem podchodzić do rywali, ale nie składamy broni i chcemy walczyć o zwycięstwo

– zapowiedział.

Zmiany rowerów i marnowanie sił

Liege-Bastogne-Liege początkowo układał się po myśli zespołu Ineos Grenadiers. Brytyjska ekipa jechała na czele peletonu i na 99 kilometrów przed metą mogła odetchnąć z ulgą: jej zawodnicy uniknęli kraksy i nadal prowadzili grupę.

“Grenadierzy”, w tym Kwiatkowski, z czołówki zniknęli jednak chwilę potem i kontroli nad wyścigiem już nie odzyskali.

Nie upadłem, ale przebiłem oponę zaraz po kraksie, co było chyba najgorszy z możliwych scenariuszy. To frustrujące, włożyłem w to masę sił, aby dojechać, a oni dojechali za samochodami. Wyciąłem się tym wysiłkiem

– relacjonował na mecie Pidcock w rozmowie z “Rowery.org” i “Radsport-news.com”.

Brytyjczyk po defekcie przesiadł się na rower bliskiego mu wzrostem Kwiatkowskiego i ruszył w pogoń za grupą prowadzoną w tym punkcie przez grupę UAE Team Emirates. Ta przygotowywała już grunt pod atak Pogacara, więc Pidcock zmarnował sporo sił odskakując od grupy Mathieu van der Poela i próbując dołączyć do grupy Pogacara.

Misyrz świata i spółka też wrócili do czołówki, ostatni odcinek pokonując w kolumnie samochodów.

Kwiatkowski w tym czasie sam zmieniał dwa razy rower i ostatecznie wyścigu nie ukończył.

Pidcock w czołówce nie zwojował wiele. Próbował za to jego kolega, Egan Bernal, ale w finale grupki znowu się zjechały i brytyjska ekipa została z pustymi rękami.

Dziesiąte miejsce jest okej. Sprint był wariacki, ja nawet nie walczyłem, bo mnie zamknęli, próbowałem się wydostać

– podsumował Anglik.

Chcieliśmy być przynajmniej na podium, próbowaliśmy, ale chyba musimy poczekać do następnego roku

– ocenił krótko Bernal.

Brytyjczyk i Kolumbijczyk, mimo braku wysokiego miejsca, mieli powody do zadowolenia.

Nogi kręcą bardzo dobrze, na treningach w tym tygodniu ustanawiałem najlepsze osiągi

– potwierdził Pidcock.

Bernal, który w debiucie w Liege-Bastogne-Liege atakował na podjazdach, z uśmiechem przyznał, że może wreszcie normalnie trenować i że widzi się w gronie najlepszych.

Czuję się dobrze. Na treningach widzę po danych, że jestem w dobrej formie, ale trzeba to pokazać w wyścigach. Jestem podbudowany tym występem, będę próbował dawać z siebie wszystko. Patrząc tylko na dane, jestem lepszy niż byłem przed kraksą, ale inni też się poprawili. Taki jest sport, trzeba stawać się lepszym z każdym sezonem, żeby jeździć z najlepszymi. Muszę utrzymać koncentrację i robić to, co robię

– powiedział reporterom.

Zawodnicy brytyjskiej drużyny tym zdawali cieszyć się najbardziej.

Właśnie powiedziałem Bernalowi, że super go widzieć w takiej formie. Przeszedł więcej niż mogę sobie wyobrazić, super widzieć go w czołówce. Byliśmy we dwóch w czołówce, mieliśmy dwie karty. Kto wie, co by się stało, gdyby ten wyścig ułożył się lepiej

– podkreślił Pidcock.

Egan Bernal powraca

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.