Michał Kwiatkowski w rozmowie z “Cyclingnews” powtórzył, że w nieokreślonej przyszłości chciałby pojechać w Wielkim Tourze w roli lidera. Nie zamierza jednak poświęcić wszystkiego temu celowi.
Kolarz Team Sky w minionym sezonie święcił triumfy w klasykach. Wygrał Mediolan-San Remo, Strade Bianche i Clasica San Sebastian, był drugi w Amstel Gold i trzeci w Liege-Bastogne-Liege. Zaimponował, chyba również samemu sobie, na trasie Tour de France, gdzie przez całe trzy tygodnie był pierwszym przybocznym Chrisa Froome’a.
Jestem kolarzem wszechstronnym i chcę by tak pozostało, ponieważ dzięki temu odnosiłem sukcesy w przeszłości. Wygrałem San Remo, gdyż potrafię dobrze zjeżdżać i później zafiniszować. Szczerze mówiąc treningi czasowe i górskie również pomogły mi w tym monumencie i wielu innych wyścigach. W tym roku nie skupiłem się wyłącznie na klasykach i pozostawałem w grze w licznych innych imprezach. Nawet by wygrać Tour de France należy i dobrze podjeżdżać i jeździć na czas, zjeżdżać oraz finiszować, więc nie planuję z niczego zrezygnować. Ciągle brakuje mi zwycięstw w Liege i Lombardii, bardzo chciałbym w przyszłości po nie sięgnąć, powiedziałbym, że w niedalekiej przyszłości
– mówi mistrz świata z 2014 roku.
Wracając do imponującej jazdy podczas “Wielkiej Pętli” torunianin przyznał, że w życiu nie wspinał się lepiej, jednak zwrócił uwagę na inny aspekt.
Największe wrażenie zrobiło na mnie to, że przez 21 dni pozostawałem w grze, w pierwszym, drugim i trzecim tygodniu reprezentowałem zbliżony poziom. Można było zobaczyć jak na każdym etapie wykonuję dobrze swoją robotę, beż żadnych szaleńczych akcji. To bardzo różniło się od tego co miałem w Quick-Step, gdzie istniała presja na wygranie wskazanych etapów lub zabranie się w akcję. Tym razem chodziło o wyścig w całej perspektywie, utrzymywanie świeżości i gotowości przez wszystkie 21 dni.
W nowym sezonie 27-letni Kwiatkowski prawdopodobnie wybierze zbliżony program startowy do tegorocznego, z Algarve, Strade Bianche, Tirreno-Adtiatico, Mediolan-San Remo, Krajem Basków, Ardenami, Criterium du Dauphine i Tour de France. Na razie liczy się odpoczynek, później zimowe przygotowania i spokojne wejście w sezon.
Co roku staram się przygotować do Liege. Ostatnio byłem tam trzeci i szczerze mówiąc chciałbym to wygrać. To co mnie ucieszyło, to fakt, że dobrze radziłem sobie przez cały sezon. Nie ma co szarżować już pod koniec stycznia, gdyż z tego miejsca droga do ardeńskich klasyków jest bardzo daleka. Nikogo nie obchodzi jakie wyścigi wygrało się w lutym. Właśnie o tym trzeba pamiętać na starcie przygotowań. Chcę tej zimy dobrze odpocząć i ruszyć do ciężkiej roboty.
cHarlie
16 listopada 2017, 00:39 o 00:39
Czy Michał aby nie boi się, że na końcu tego tunelu będzie ten wielki pająk, który złapie go w sieć i ukąsi jak Frodo Bagginsa we Władcach Pierścieni?
Romek
17 listopada 2017, 15:40 o 15:40
Torunianin – tournianin: to nie może być zbieg okoliczności 😉