Było ich trzech. Zaledwie trzech, w tym dwóch z takim samym nazwiskiem. Jeden miał na imię Piotrek i choć przez cały wyścig był totalnie niewidoczny, choć mówiono o nim „wiecznie drugi”, to właśnie Słowak został nowym mistrzem świata.
Piter jak to Piter. Od razu rzucił w publikę kask, oddał porządkowemu rower, przebijał piątki każdemu praktycznie kolarzowi przekraczającego metę, potem całował się długo ze swoją narzeczoną. A na samym końcu wskoczył jeszcze na podium, by założyć tęczową koszulkę. Tak, jakby się ją zdobywało codziennie…
Kolarstwo potrzebuje takich ludzi, jak Hulk. Sympatycznych, śmiesznych, po prostu normalnych. Mówiących to, co z reguły chcą powiedzieć. Mówiących trochę więcej, niż „serdecznie dziękuję drużynie”. Mówiących – bez kitu – nieco filozoficznie o pokoju na świecie. Potrafiących odszczeknąć. Brawo Piotrek. Oleg Tinkov się cieszy, zapewne obiecał ci już Aston Martina. A może Teslę 🙂
Sagan wymieniany był w gronie faworytów. Tam samo zresztą jak Stybar, Degenkolb, Van Avermaet, Kristoff czy Kwiatkowski. Ale chyba nikt do końca nie wierzył w jego sukces, bo Sagan do wspólnego przystąpił z reprezentacją nie będącą reprezentacją. Musiał łapać koło innych, umiejętnie się ustawić i wyczekiwać na ten idealny moment. W tym Sagan jest mistrzem. Mistrzem świata.
Należało mu się, oj należało.
Ok., że złoto dla Petera, srebro dla australijskiego Michała, a brąz dla Navardauskasa, to wiemy. Że Kwiato ósmy też. A czy mogło być lepiej? Teoretycznie mogło.
Nasi przystąpili do wyścigu w sekstecie. Bodi ciągnął tak długo, jak mógł. Majka w większości w grupie utrzymywał się gdzieś z tyłu, w peletonie Marczyński, Paterski i Gołaś. Patera podobnie jak w Hiszpanii niezwykle czujny. Kontrolował kolejne próby odczepienia się. I stosunkowo długo bardzo fajnie się na to patrzyło. Od naszych bił spokój.
Patrząc wstecz siedmioosobowa ucieczka, w którą zabrał się Kwiatkowski, nie była chybionym strzałem, choć było jasne, że odjazd, mimo tego że mocny, zostanie skasowany. Australijczycy i Niemcy nie mogli sobie na taki obrót rzeczy pozwolić. Michał musiał zareagować, ponieważ trzeba zareagować, kiedy przyspiesza choćby mistrz świata Boonen. Kręcąc z przodu testował, sprawdzał, dał kilka zmian, lecz na zmęczonego nie wyglądał. Nie przejął się, kiedy śmiałkowie zostali wchłonięci. Zaczynamy zabawę od nowa.
Gdzie medale odjechały? Przed Libby Hill. Goły z Kwiatkiem, którzy na wcześniejszych rundach wjeżdżali ładnie po lewym łuku stosunkowo wysoko, tym razem zakleszczyli się gdzieś w środku. Akurat w chwili, gdy przygazowali Stybar z Dege. Na pełnej prędkości grupa się jeszcze zlała przed 23, lecz biało-czerwonym nie udało się przeskoczyć pozycji. Kwiato został sam. A na kresce…
A na kresce to niestety nie wiemy, co się dokładnie wydarzyło, bo operator zamiast pokazać nam sprint o dwa pozostałe miejsca na podium, skoncentrował się na Saganie. Jak Navardauskas wyprzedził Kristoffa i Valverde? To ci tajemnica. Lecz Litwin w tym sezonie dysponuje całkiem niezłą nogą, co udowodnił w de la Sarthe czy ostatnio w Plouay. Jednak we Francji z Kristoffem jeszcze przegrał.
Jak Kwiatkowski wywalczył ósmą lokatę? Tego z wiadomych przyczyn, też nie wiemy. Jedno jest pewne – od Bettiniego i 2007 roku nie było mistrza świata, który rok po zdobyciu tęczy uzyskałby na czempionacie lepszy wynik niż Kwiatkowski. Przygotowanie było, chociaż wielu w jego dobrą formę po Tour de Pologne już wątpiło, drużyna była, strategia była. Nie było tylko jednego: powtórki na Libby Hill z wcześniejszych okrążeń. Wówczas generalka mogłaby być inna.
(Lekki) niedosyt, co jest zrozumiałe, pozostaje. Niedosyt po ósmym miejscu. Przypomnijmy, kiedy przed Ponferradą mieliśmy ostatnio top 10: w Lizbonie (2001) Wadek był szósty. Wtedy nie był to sukces, raczej mała porażka, bo Spruch rok wcześniej zgarnął srebro, apetyt rośnie, jak się powszechnie uznaje, w miarę jedzenia . Tym razem nie mamy do czynienia z porażką. Mamy do czynienia z potwierdzeniem, że Kwiato czołowym kolarzem tego globu jest. A jak każdy czołowy kolarz tego globu, który chce coraz więcej, przeanalizuje wyścig i wyciągnie wnioski.
Sagan tych wniosków nawyciągał do tej pory całe wiadro. Opłaciło się.
Górskie trasy rowerowe wcale nie są tak dużym wyzwaniem, jak wiele osób sądzi.
Szef UAE Team Emirates potwierdza cele Tadeja Pogacara. Lund znowu najlepszy w Turcji. Wiadomości i wyniki z 25 kwietnia.
Belg Thibau Nys (Lidl-Trek) zdobył po podjeździe do Les Marécottes drugi etap Tour de Romandie i objął prowadzenie w wyścigu.
Katarzyna Niewiadoma zmieniła plany na Igrzyska Olimpijskie. Zamiast na czasówce, Polka skupi się na wyścigu ze startu wspólnego i Tour…
Grace Brown sięgnęła po największy triumf kariery, ogrywając największe faworytki podczas niedzielnego Liege-Bastogne-Liege Femmes.
Dorian Godon sięgnął po zwycięstwo na pierwszym etapie Tour de Romandie i został nowym liderem wyścigu.