Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2021. Fabio Jakobsen: “To spełnienie marzeń”

Fabio Jakobsen powrócił. Holenderski sprinter, który rok temu leżał w szpitalu z potrzaskaną twarzą, dziś na mecie etapu Vuelta a Espana uniósł ręce w geście triumfu.

24-latek wygrał już w tym sezonie, dwa razy triumfował na metach nieźle obsadzonego Tour de Wallonie, ale sukces na trasie hiszpańskiego Grand Touru na dobre przypieczętował powrót do świata najlepszych sprinterów. Jakobsen, dwukrotny zwycięzca etapowy podczas Vuelta a Espana w 2019 roku, do trzeciego triumfu zmierzał niezwykle trudną drogą.

Holender 5 sierpnia 2020 roku uległ poważnemu wypadkowi na trasie 1. etapu Tour de Pologne. Po kolizji z Dylanem Groenewegenem wpadł w barierki, przebił się przez nie i rozbił się na konstrukcji mety. 24-latek, którego ratowały służby medyczne i lekarze w szpitalu w Sosnowcu, doznał licznych obrażeń, w tym wstrząśnienia mózgu i pęknięcia czaszki, złamał nos, podniebienie, kciuk, stracił 10 zębów i uszkodził kości szczękowe. Do tego obrażenia dotknęły ramię, płuco i struny głosowe.

Jakobsen przeszedł szereg operacji, zabiegów rehabilitacyjnych i treningów, które po ośmiu miesiącach od wypadku pozwoliły mu przygotować się do pierwszego startu. W styczniu 2021 roku rozpoczął treningi z kolegami, w kwietniu wystartował w Tour of Turkey. Rok i 12 dni po koszmarnym wypadku na podium etapu Grand Touru otwierał szampana.

To spełnienie marzeń. Po kraksie czekała mnie długa droga, ale cieszę się, że tu jestem. Dużo czasu i dużo wysiłku poszło na to, zaangażowanych było w to wiele osób. To także ich zwycięstwo. Mówię tu o wszystkich: począwszy od lekarzy, chirurgów i pracowników medycznych w Polsce, mojej ekipy, wszystkich pomagających mojej rodziny. Dzięki nim tu jestem

– mówił na mecie.

Sprinter zespołu Deceuninck-Quick-Step dobrą formę pokazał już na drugim etapie, gdzie w finale uległ tylko Jasperowi Philipsenowi (Alpecin-Fenix). Dziś, na nieco pofałdowanej drodze w finale, walczył z Magnusem Cortem Nielsenem (EF Education-Nippo) i Arnaudem Demarem (Groupama-FDJ). Ten ostatni pojechał świetny wyścig: jego koledzy wyprowadzili go na ostatnią prostą i pozwolili w odpowiednim momencie rozpocząć sprint.

Fabio Jakobsen siedział czujnie na kole Francuza i na ostatnich 50 metrach zdołał przyspieszyć. Ruch ten dał mu zwycięstwo.

Peleton jest tu bardzo nerwowy. Wszystkie ekipy z liderami na klasyfikację generalną chcą być z przodu. My to rozumiemy, próbujemy przejąć kontrolę nad wyścigiem na ostatnich 3 kilometrach. Podjazd był niewielki, na jego szczycie znalazłem Berta [Van Lerberghe’a] i “Styby’ego”, razem na zjeździe zajęliśmy 15-20 pozycję. Potem Bert wyciągnął mnie na czoło i ja mogłem rozpocząć finisz po wewnętrznej, gdyż przed metą mieliśmy niewielki łuk. Usiadłem na kole Demare’a. To on był dziś faworytem, ale to ja miałem troszeczkę więcej sił w nogach. Cieszę się, że mi się udało. Ekipa wierzyła we mnie od początku i cieszę się, że mogę im odpłacić

– relacjonował uradowany Holender.