Rafał Majka po ubiegłorocznym niepowodzeniu po raz drugi spróbuje zaistnieć w klasyfikacji końcowej Tour de France. Lider grupy Bora-hansgrohe tym razem inaczej jednak podejdzie do wyścigów poprzedzających główny cel sezonu.
Skupianie się na jednym, jedynym punkcie w roku może być zgubne, o czym boleśnie przekonał się kolarz z Zegartowic. Upadek na 9. etapie Touru nie tylko przekreślił ten wyścig, ale z powodu doznanych obrażeń omal nie zrujnował pozostałej części zeszłego sezonu. Wnioski zostały wyciągnięte.
Obecnie koncentruję się na najbliższych wyścigach, Tour jest w drugiej części sezonu. W zeszłym roku wszystko podporządkowałem temu jednemu celowi. Teraz będę stawiał krok za krokiem
– mówi Majka, odpytywany podczas Vuelta a San Juan przez “Cyclingnews”.
28-latek po powrocie z Argentyny w planach ma Abu Dhabi Tour, Tirreno-Adriatico i Liege-Bastogne-Liege, który ostatnio ukończył na 10. pozycji. Majka liczy przynajmniej na powtórkę w ardeńskim monumencie.
Abu Dhabi i Tirreno to są moje pierwsze duże wyścigi w sezonie i planuję wypaść tam jak najlepiej. W Liege chciałbym ponownie być dziesiąty, a nawet wyżej. Mamy mocny skład, doszli Davide Formolo i Peter Kennaugh. Z trzema liderami klasyk powinien być dla mnie łatwiejszy.
W maju brązowy medalista olimpijski ponownie odwiedzi Tour of California, a następnie przed Tour de France potrenuje w górach. Na razie nie wiadomo czy po zgrupowaniu w czerwcu zdecyduje się stanąć do obrony tytułu w Tour of Slovenia.