John Degenkolb zorganizował specjalną konferencję prasową, na który poinformował dziennikarzy o swoim stanie zdrowia.
Rehabilitacja dobrze przebiegła. Mogę zacząć kręcić na rowerze. Lekarze dali mi zielone światło
– powiedział zawodnik teamu Giant-Alpecin, który pod koniec stycznia wraz z kolegami z drużyny zderzył się w Hiszpanii podczas treningu z samochodem osobowym kierowanym przez starszą kobietę z Wysp Brytyjskich.
Osiem tygodni już minie od wypadku. Było strasznie. Tydzień wcześniej byłem jeszcze w Roubaix, testowałem na trasie „Piekła Północy” sprzęt. Dano mi plakietkę z moim imieniem pod słynnymi prysznicami. A potem to nieszczęście
– dodał Niemiec.
Rok temu „Dege” wygrał zarówno Mediolan-San Remo oraz Paryż-Roubaix. Rezultaty te chciał powtórzyć w tym sezonie.
Znajdowałem się w dobrej formie, na dobrej drodze. A tu… Potrzebowałem sporo czasu, by zrozumieć, co się stało. Lekarze uratowali mi palec, groziła mi amputacja. Kość była prawie całkowicie zniszczona. Dlatego też postanowiono przetransplantować część kości z biodra. Nie przez palec nie mogłem trenować, tylko właśnie przez biodro
– mówił 27-latek.
Degenkolb opowiadał również o samym wypadku. Kolarz Giant-Alpecin trenowali akurat sprinty, wracali do hotelu. W niezbyt ostrym zakręcie jadący naprzeciwko samochód wjechał na nie swój pas i z pełną prędkością uderzył w pierwszych sześciu zawodników. Do tej pory Degenkolb odczuwa skutki kolizji.
Nie winię tej kobiety. Popełniła błąd, nie była świadoma. Jej rodzina powiedziała nam, że cały czas jest jeszcze w szoku
– stwierdził.