Danielo - odzież kolarska

Il Lombardia 2014: Michał Kwiatkowski kończy sezon

Mistrz świata Michał Kwiatkowski zakończył na trasie Il Lombardia sezon 2014.

Koszulka mistrza świata na mecie “wyścigu spadających liści” pojawiła się prawie 10 minut po zwycięskim Danielu Martinie. Dotknięty w końcówce wyścigu kurczem w udzie Kwiatkowski do mety dojechał spokojnie w towarzystwie Michała Gołasia i Carlosa Verony, kończąc tym samym trwający od lutego sezon.

Czułem się dziś świetnie, a cała ekipa na mnie pracowała. Dziękuję im za to, przez cały czas jechałem spokojnie. 12 kilometrów przed metą złapał mnie kurcz prawej nodze i nie mogłem pedałować. Nie mam pojęcia co było przyczyną, ale po sześciu godzinach na rowerze takie rzeczy mogą się zdarzyć

– powiedział po wyścigu 24-latek.

Kwiatkowski prowadzony przez kolegów z Omega Pharma-Quick Step przed decydującymi kilometrami wyścigu znajdował się w czołówce peletonu i walczyć miał o zwycięstwo w 108. edycji słynnego wyścigu.

Jestem zawiedziony, że nie udało mi się zająć wysokiej pozycji, ale co mogę powiedzieć? Dojechałem do mety by uhonorować koszulkę. Tęcza na piersi to niesamowite uczucie. Byłem bardzo podekscytowany przed wyścigiem, wielu kibiców przed startem i na trasie skandowało moje imię. To coś nowego, a równocześnie fantastycznego

– mówił mistrz świata z Ponferrady.

Kwiatkowski kończy obfity w sukcesy sezon, jak dotąd – najlepszy w karierze. Polak wygrał w tym roku osiem razy – na koncie oprócz mistrzowskiego tytułu zapisując triumf w Volta ao Algarve, Strade Bianche czy zwycięstwo na prologu Tour de Romandie. Na podium skończył też dwa ardeńskie klasyki – Fleche Wallonne i Liege-Bastogne-Liege – i dwie ważne etapówki – Vuelta al Pais Vasco i Tour of Britain.

To koniec sezonu, cieszę się, że kończę go jako mistrz świata. Teraz potrzebuję odpoczynku, ale już myślę o kolejnym sezonie z zespołem i reprezentowaniem go w koszulce mistrza świata.

Kwiatkowski w sezonie 2014 zaliczył 72 dni wyścigowe, według oficjalnych pomiarów na wyścigach przejeżdżając 11 652 kilometry.

fot. Fabio Ferrari – LaPresse