Michał Kwiatkowski kontynuuje przygodę z drugim w karierze Tour de France. Polak utrzymuje 11. miejsce w klasyfikacji generalnej i testuje swój organizm na trasie największego wyścigu świata.
Kwiatkowski dotarł dziś do mety na 19. miejscu, 4 minuty i 12 sekund za zwycięskim Vincenzo Nibalim (Astana).
Zawodnik belgijskiego zespołu Omega Pharma-Quick Step do tegorocznego Tour de France przystąpił z zamiarem zbierania kolejnych doświadczeń i walki o powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu. Po bardzo intensywnej pierwszej części sezonu, okraszonej sześcioma triumfami, Kwiatkowski miał kłopoty z odnalezieniem świeżości podczas Criterium du Dauphine. Krótszy okres przygotowań i odpoczynku sprawił, że przygotowania do “Wielkiej Pętli” zostały zakłócone, a “Kwiatek” musiał wycofać się ze ścigania w Delfinacie by odpocząć przez lipcowym wyścigiem.
Polak czujnie jechał w pierwszy tygodniu Grand Boucle, utrzymując pozycję wśród czołówki wyścigu, a na etapie z odcinkami brukowanymi z walki o etapowe zwycięstwo wypadając przez defekt roweru. Z czołowej dziesiątki wypadł po pierwszych górskich potyczkach, ciągle jednak pozostając w grze o czołowe miejsca. Na etapie z metą na La Planche des Belles Filles błysnął śmiałą akcję, w trakcie której był nawet wirtualnym liderem imprezy.
Dziś 24-latkowi z Chełmży nie szło najlepiej na pierwszym z podjazdów – od grupy odczepiony został na kilka kilometrów przed szczytem, ale dzięki pomocy kolegów i spokojnej jeździe nie poniósł większych strat.
Miałem duże wsparcie kolegów na przedostatnim podjeździe. Może nie czułem się na niej najlepiej, ale koledzy chronili mnie i wspierali psychicznie. Kilka razy strzeliłem, ale Michał Gołaś zawsze dociągał mnie z powrotem. Szukałem swojego rytmu, przekraczałem swoje limity
– mówił po etapie młody Polak.
Kwiatkowski ostatni podjazd rozpoczął za prowadzącą grupą, jadąc jednak swoim tempem zdołał zniwelować część strat, minąć przeżywającego kryzys Richiego Porte’a (Team Sky) i na mecie zameldować się ze stratą nieco ponad 4 minut do zwycięskiego Nibalego.
Czułem się już lepiej na ostatnim podjeździe i jechałem swoim tempem. Gołaś ciągnął mnie do połowy, potem jechałem już sam. Minąłem kilku zawodników i wprawdzie strata 4 minut to zawód, ale zrobiłem wszystko co mogłem. To kolejne doświadczenie w walce na trasach Tour de France. Czekam na kolejne odcinki i zrobię co tylko będę mógł by kontynuować naukę jako młody zawodnik w swoim drugim występie w “Wielkiej Pętli”
– podsumował.
Kwiatkowski już przed rokiem obierał identyczną taktykę na alpejskich i pirenejskich podjazdach. Polak odpadał od grupy liderów na niemal każdej większej wspinaczce, jednak walkę kontynuował swoim tempem i do mety dojeżdżał minimalizując straty.
Jutro przed młodym Polakiem kolejny etap zbierania doświadczeń – na trasie legendarne podjazdy Col du Lautaret i Col d’Izoard, a meta zlokalizowana jest w Risoul (12,6 km, 6,9%).
fot. wowo brylla/rowery.org