Danielo - odzież kolarska

Granice możliwości Kwiatkowskiego ciągle nieznane

Michał Kwiatkowski

Przed rokiem okrzyknięto go wschodzącą gwiazdą kolarstwa. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, że jeżdżący w biało-czerwonej koszulce mistrza Polski Michał Kwiatkowski jest jednym z najjaśniej świecących młodych diamentów w zawodowym peletonie.

Przed rokiem w kuluarach zagranicznych imprez mówiło się, że młody kolarz z Polski ciągle nie odkrył jeszcze granic swoich możliwości. Dziś dziennikarze parafrazują tytuł książki Richarda Moore’a Sky is the limit, jasno wskazując, że rozwój 23-latka i jego przygody na trasach będą w najbliższym czasie jednym z gorętszych tematów.

Kwiatkowski mimo młodego wieku rywalizuje z wielkimi kolarskiego peletonu, coraz częściej wygrywając w ich matecznikach. Dzisiejszym triumfem w Strade Bianche dał niezwykły pokaz siły, ale także spokoju, wyrachowania i świadomości swoich możliwości.

Po debiucie w Tour de France w 2013 roku, w rozmowie z rowery.org, wspominał, że momentami czuje się jak za czasów juniorskich – wszystko świetnie ułożone, przygotowania zgodnie z planem, a za tym wszystkim idą wyniki. Dziś, na toskańskich szutrach, przed oczy kibiców powróciły sceny z czasów gdy “Kwiatek” wygrywał europejskie mistrzostwa i tęczową koszulkę najlepszego juniora. Na białych drogach Polak mierzył się ze znajomym z tamtych czasów – w zawodowym peletonie robiącym karierę od kilku lat Peterem Saganem.

Wczoraj zrobiłem rekonesans finiszu w Sienie i wiedziałem, że jest to cudowne miejsce. Finisz na Piazza del Campo był przepiękny, ale kiedy wchodzisz samotnie w ostatni zakręt, dookoła kibice, to zdecydowanie co innego. To było coś specjalnego

– powiedział po wyścigu Kwiatkowski.

“Kwiatek” był jedynym, który zareagował na akcję Słowaka, 21 kilometrów przed metą. Zielona koszulka mistrza Słowacji tylko mignęła przed oczami Cadela Evansa i Alejandro Valverde, męczących się na krótkim podjeździe. Polak błyskawicznie doskoczył do prowadzącego, choć w momencie ataku znajdował się nieco z tyłu. Współpraca obu młodzieńców na dalszych kilometrach i wypracowana w tym czasie przewaga położyły fundamenty pod finałowy pojedynek w Sienie.

Kwiatkowski zachował całkowity spokój, wyczekał do najcięższego momentu i niczym pocisk wystrzelił do przodu.

Wiedziałem, że Sagan ma więcej doświadczenia w końcówkach takich imprez. Obserwowałem nawet na jakich jedzie przełożeniach, żeby nie zrobić jakiegoś głupiego błędu. Zaskoczył mnie podkręcając tempo na początku, myślałem, że będzie chciał czekać na finisz. Kiedy zaczął zwalniać, zobaczyłem, że jest mu ciężko, więc pojechałem wszystko do końca podjazdu, no i wygrałem

– opisywał 23-latek.

kwiato stradefot. RCS Sport/Lapresse

Szarża Kwiatkowskiego i łatwość z jaką zostawił w tyle Słowaka, dodały smaku zwycięstwu, a na Polaka spadł deszcz braw i pochwał.

Jestem bardzo zaskoczony, ponieważ to jest moje największe, najbardziej wzruszające zwycięstwo. Otrzymałem bardzo dużo wsparcia od ekipy, od wszystkich. Nie mogę nawet wyrazić, jak jestem wdzięczny chłopakom z ekipy

– kończył “Flowerman”, którego w decydującym momencie wyścigu wspierało 4 kolegów – Michał Gołaś, Matteo Trentin, Rigoberto Uran i Wouter Poels.

fot. RCS Sport/Lapresse