Prezydent Międzynarodowej Unii Kolarskiej powiedział, że wprowadzenie obowiązkowej płacy minimalnej w kolarstwie kobiecym odniosłoby odwrotny skutek od zamierzonego.
Brian Cookson po wyborach na prezydenta UCI we wrześniu 2013 obiecał wprowadzenie takiego przepisu w ciągu 12 miesięcy, ale teraz twierdzi, że odwiodły go od tego same panie.
Członkinie wchodzące w skład komisji ds. kolarstwa szosowego kobiet, uważają że zamiast 500 zawodniczek z płacą minimalną, doprowadzilibyśmy albo do upadku zespołów, albo przerejestrowania ekipy zawodowej na status amatorski, więc tak czy siak kobiety nie dostałyby nic. W obecnej sytuacji takie działania mogą być potencjalnie szkodliwe, ale płaca minimalna pozostaje ważnym celem
– przytacza słowa Cooksona The Guardian.
Brytyjczyk uważa, że kobiece wyścigi muszą być dłuższe i trudniejsze, przez co stałby się bardziej interesujące, a tym samym plany wprowadzenie wynagrodzenia i wskrzeszenia kobiecego Tour de France stałyby się bardziej realne.
Nie widzę powodu, dla którego kobiece wyścigi nie powinny być cięższe i dłuższe. Organizator Tour de France próbował już uruchomić etapowy wyścig kobiet i to była katastrofa. Takie nagłe akcje byłyby szkodliwe dla rozwoju kobiecego kolarstwa. Myślę, że te sprawy muszą być zmieniane stopniowo. Chciałbym zobaczyć tygodniowy Tour de France kobiet, który byłby ekscytującym wydarzeniem, z górskimi etapami i tym podobne
– dodał Cookson.
Nie tak dawno, pod koniec października, Elizabeth Armitstead (Boels Dolmans) ponownie zwróciła uwagę na aspekt brakującej pensji minimalnej dla pań. Cycling Weekly uważa, że w przyszłości płeć piękna powinna zarabiać rocznie przynajmniej 22 tys. euro.
Pingback: Tydzień kobiet #4 | Szosa jest kobietą