Tom Dumoulin, podobnie jak Peter Sagan, nie jest zwolennikiem wirtualnych wyścigów. Stanowią ledwie namiastkę realnej rzeczywistości i są łatwe do zmanipulowania.
Holender unika tego typu zabawy, jak dotąd wziął jedynie udział w wirtualnej przejażdżce trasą Amstel Gold Race.
Rozumiem po co to jest i lepsze to niż nic, ale do prawdziwej jazdy nawet się nie zbliża
– powiedział gazecie „De Limburger”.
Wyniki nie są wiarygodne, nic nie mówią. Wout van Aert jest naprawdę królem siły pedałowania, a zajął 10. miejsce w wirtualnym De Ronde. Urządzenia pochodzą od różnych marek i nie są odpowiednio skalibrowane, co jest w tym podstawą. Wprowadzona do systemu waga również musi być prawdziwa, inaczej rywalizacja staje się niesprawiedliwa.
– dodał kolarz z Maastricht.
Platforma Zwift oblicza krzywe mocy dla każdej marki i modelu trenażera domowego. Automatycznie dyskwalifikuje zawodnika, który przekroczy pułap 5,2 wata/kg przez 20 minut lub 6,0 wata/kg przez 5 minut.
Podobnie dzieje się na innych platformach. Przekonał się o tym Pierre Latour. Francuz na 3. etapie Digital Swiss 5 wykręcał nieludzkie liczby, w konsekwencji czego został skasowany w połowie wyścigu.
Jechałem w wirtualnym Amstel Gold Race ze średnią mocą 250 watów. Większość uczestników tego nie zrobi, a mimo to nikogo nie przegoniłem. Obawiam się, że problem z pomiarem mocy będzie trwał wiecznie
– uważa Dumoulin.
Michał Woźniak (@The_ark1)
25 kwietnia 2020, 18:56 o 18:56
Chyba chodziło mu o 350W. 250W to wielu amatorów jedzie w tlenie…