Danielo - odzież kolarska

Katarzyna Niewiadoma: “to zwycięstwo bardzo wiele dla mnie znaczy”

Katarzyna Niewiadoma na szczycie Mur de Huy uniosła ręce w geście triumfu i wygrała z największymi rywalkami: Demi Vollering i Elisą Longo Borghini.

29-letnia Niewiadoma na zwycięstwo w wyścigu szosowym czekała 1770 dni, a na sukces w Strzale Walońskiej od dziesięciu lat.

Polka po raz ostatni wyścig szosowy wygrała w czerwcu 2019 roku, a od 2015 roku regularnie finiszowała w czołówce walońskiego klasyku. Pięć razy była w pierwszej szóstce, dwa razy na podium, ale dopiero w zimne popołudnie w 2024 roku sięgnęła po zwycięstwo.

Obudziłam się wierząc, że to jest ten dzień

– powiedziała na konferencji prasowej po wyścigu.

Oczywiście to zwycięstwo bardzo wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza, że od ostatniego minęło tyle czasu. Jestem najbardziej dumna z siebie, z mojej ekipy, z moich kibiców, którzy nigdy nie przestali we mnie wierzyć, po tych wszystkich drugich i trzecich czy ósmych miejscach. Dostawałam pozytywne opinie i porady, nie negatywne wiadomości, a to sprawiało, że wierzyłam, że zwycięstwo jest blisko i że muszę być cierpliwa.

Niewiadoma w ostatnich latach regularnie potwierdzała, że jest jedną z najlepszych zawodniczek w peletonie. Podia wyścigów klasycznych, brązowy medal mistrzostw świata, dwa trzecie miejsca w Tour de France Femmes i wreszcie mistrzostwo świata w kolarstwie gravelowym jesienią ubiegłego roku: wyniki te kwalifikowały ją jako faworytkę licznych wyścigów, ale Polce nie udawało się wygrać.

Liderka niemieckiej ekipy Canyon//SRAM w finałach wyścigów często musiała walczyć z liczniej reprezentowanymi zespołami, nie zawsze udawało się jej rozegrać wyścig taktycznie, a zwycięstwa jej kosztem zgarniały nie raz Demi Vollering i Elisa Longo Borghini.

Dziś, atakiem na ostatnich 150 metrach niesamowicie stromego Mur de Huy, Niewiadoma pokonała Holenderkę i Włoszkę. Do tej rozgrywki, potwierdziła, przygotowywała się specjalnie.

Cieszyłam się, że Demi jechała mocnym tempem na Murze. Rok temu złamała mnie na tym podjeździe, ale w tym roku przygotowałam się na to tempo i na ten scenariusz. Więc, kiedy zobaczyłam, że jedzie w swoim stylu, pomyślałam: “dam radę”. Z trenerem symulowaliśmy wielokrotnie ściganie na Murze, więc byłam dość pewna, że będę w stanie utrzymać wysoką moc przez ostatnie 20 czy 30 sekund

– tłumaczyła.

fot. A.S.O. / Billy Ceusters

Wyścig wyczekiwania

Katarzyna Niewiadoma do startu w Ardeńskich Klasykach podchodziła po raz kolejny jako liderka niemieckiej ekipy Canyon//SRAM.

Wyścig Fleche Wallonne, drugi akt belgijsko-holenderskiego tryptyku, w tym roku poprowadził na nieco zmienionej trasie i w zimnej, deszczowej aurze. Organizatorzy z programu wyjęli wspinaczkę poprzedzającą Mur de Huy, natomiast zawodniczki zaczęły 146-kilometrowy wyścig w ulewnym deszczu i przy niskiej temperaturze powietrza.

Niewiadoma, podobnie jak w niedzielnym Amstel Gold Race, chciała bardziej selektywnej trasy.

Szkoda, że nie mamy tego podjazdu na Côte de Cherave, który był przed Murem, bo on zawsze zmniejszał grupę. Teraz może być tak, że 50 dziewczyn będzie Mur atakowało, więc pozycja będzie bardzo ważna

– mówiła przed wyścigiem.

Trasa z Côte de Cherave zmniejsza peleton i sprawia, że dojazd do Muru jest mniej wariacki. Ostatnie kilometry były szalone, każda zawodniczka wiedziała, że musi być z przodu. Czasami trzeba sobie umieć poradzić z taką presją i potem być w stanie dać z siebie wszystko. W tym roku dużą trudnością był start w deszczu. Trzeba było zachować świeżość psychiczną, bo ten wyścig był bardziej stresujący niż poprzednie

– zaznaczyła już po zwycięstwie.

Finałowa wspinaczka na Mur de Huy, podjazd stromą i wąską uliczką, po kiepskim asfalcie, to wyzwanie znane każdej zawodniczce. Podjazd co roku decyduje o losach belgijskiego wyścigu, a Niewiadoma w przeszłości finiszowała tu druga, trzecia, czwarta, piąta i szósta.

Dziś Polka na Mur de Huy pokonała Vollering i Longo Borghini w bezpośrednim pojedynku i zwycięstwo zapewniła sobie przyspieszeniem na ostatnich 150 metrach. O tym, że to będzie kluczowy moment wyścigu, mówiła już przed startem.

Odpowiedź na to pytanie [o właściwy moment do ataku – przyp. red.] znają tylko dziewczyny, które wygrały ten wyścig. Kiedy byłam tu druga, to zaatakowałam, finiszowałam, nie wiem jak to nazwać, bo tam na rzęsach się jedzie, 150 metrów przed metą. Ale Anna [van der Breggen] była ode mnie mocniejsza. Trzeba być cierpliwą

– wyjaśniała z optymizmem, choć nad ryneczkiem w Huy zbierały się burzowe chmury.

Wygrać na Murze, dziesięć lat po tym jak zaczęłam tu walczyć o zwycięstwo, to wyjątkowe. Tym bardziej w takich warunkach. Nie mogę się doczekać powrotu do hotelu i świętowania z dziewczynami

– podsumowała.

1 Comments

  1. velo

    19 kwietnia 2024, 04:05 o 04:05

    jestesmy wniebowzieci jak ty brawo kati dziekujemy

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.