Katarzyna Niewiadoma wywalczyła piąte miejsce w Liege-Bastogne-Liege Femmes mimo kraksy w pierwszej fazie rywalizacji.
Polka przejechała ponad 130 kilometrów Liege-Bastogne-Liege Femmes próbując zapomnieć o bólu po upadku i trzymając kciuki za powodzenie akcji drużynowej koleżanki. Gdy ta się nie powiodła, Niewiadoma zdołała włączyć się do walki o zwycięstwo, ale próby jej i Elise Chabbey skończyły się miejscami czwartym i piątym.
29-latka do startu podchodziła podbudowana triumfem w Strzale Walońskiej i w otoczeniu zespołu, który pokazał, że jest w stanie powalczyć z ekipami Lidl-Trek i SD Worx-Protime.
Grupa Canyon//SRAM na trasie zagrała taktycznie i wobec wczesnych ataków postawiła na Elise Chabbey. Szwajcarka odjechała w połowie trasy i w towarzystwie kilku mocnych zawodniczek szybko zyskiwała nad faworytkami. Na La Redoute została tylko z Kim Cadzow i Grace Brown i nadal miała przewagę ponad dwóch minut nad peletonem.
Niewiadomej taka sytuacja odpowiadała: ekipy rywalek, które zwykle wygrywały przewagą liczebną, musiały pracować, jej koleżanka była wyraźnie jedną z najsilniejszych w czołówce, a ona sama nie czuła się najlepiej po kraksie.
Zwyciężczyni Strzały Walońskiej upadła na pierwszych dwudziestu kilometrach, po kontakcie z barierką. Na mecie nie miała widocznych obrażeń, ale ekipa poprosiła o konsultację lekarza wyścigu.
Dzisiejszy wyścig był trochę chaotyczny. Po 20 kilometrach brałam udział w kraksie i mocno się obiłam i przez pierwszą część wyścigu trudno było mi się skupić na tym, co przede mną, ponieważ ból bardzo mi dokuczał
– powiedziała “Rowery.org” po wyścigu Niewiadoma.
Miałyśmy w odjeździe Elise, która była najmocniejsza z tej ucieczki, więc miałyśmy ogromną nadzieję, że uda jej się dojechać i skończyć wyścig na podium. Ona jest zawsze świetnie przygotowana na każdy wyścig i wydaje mi się, że zasługuje na takie miejsce na podium i takie zakończenie sezonu klasyków. Kiedy miała dwie minuty przewagi na 20 kilometrów przed metą, wierzyłam, że dojedzie
– dodała.
Akcję Chabbey ścigały ekipa Lidl-Trek i Niamh Fisher-Black i Demi Vollering z SD Worx-Protime, by dopaść prowadzące po zakończeniu wyznaczonych na trasie wspinaczek, 9 kilometrów przed metą.
Ekipa Canyon//SRAM znalazła się w trudnej pozycji: Niewiadoma i Chabbey nie mogły myśleć o wygraniu finiszu z grupki, Szwajcarka była do tego zmęczona ucieczką. Tym razem to one miały jednak przewagę liczebną, a rywalki zmarnowały już sporo sił w pogoni.
Dwójka atakowała na zmianę, a akcja Niewiadomej na ostatnim kilometrze wyglądała dobrze przez pierwsze kilkaset metrów, by potem zgasnąć w miarę przyspieszeń Cadzow, Elisy Longo Borghini i wreszcie finiszu Grace Brown.
Kiedy rozpoczęła się poważna akcja, byłam w stanie o bólu zapomnieć i skupić się na końcówce. Kiedy dojechałyśmy do tej grupki, wiedziałyśmy, że nie jesteśmy najszybszymi dziewczynami w tej ucieczce, więc chciałyśmy atakować, żeby udało się odjechać na solo
– tłumaczyła.
Na finiszu mocnych nie było na Brown, a Chabbey zdołała wywalczyć czwarte miejsce. Niewiadoma finiszowała piąta, a jej koleżanki: Ricarda Bauernfeind i Nieve Bradbury na dziewiątym i jedenastym.
Byłyśmy blisko, niestety po ataku ja zostałam doścignięta 150 metrów przed metą. Cieszymy się, że nie poddałyśmy się, że walczyłyśmy do końca i próbowałyśmy szukać swojej szansy
– oceniła już z dystansem Polka.
Zabranie się w ucieczkę tak wcześnie nie było w planach, ale znalazłam się w niej i to był dobry moment. Jestem zawiedziona czwartym miejscem, ale zespół pojechał świetnie, mamy cztery zawodniczki w pierwszej jedenastce. Możemy być z tego dumne
– komentowała Chabbey.