Mathieu van der Poel zajął drugie miejsce w Gandawa-Wevelgem i przyznał, że wysiłki Madsa Pedersena i spółki mocno uszczupliły jego siły. Przegrana w Mediolan-San Remo nadal siedzi w głowie Michaela Matthewsa. Oto informacje i wyniki z 24 marca.
Mads Pedersen na mecie Gandawa-Wevelgem miał kilka powodów do radości.
Duńczyk pokonał mistrza świata, faworyta klasyków: Mathieu van der Poela. Jego zespół, mimo defektu Jaspera Stuyvena i upadku Alexa Kirscha, spisał się znakomicie. Wygrana w ważnym semi-klasyku, pierwsza w tym roku, zdjęła też z ekipy presję wyniku i pokazania się przed nowym sponsorem, siecią supermarketów Lidl.
Mathieu to jedna z największych gwiazd kolarstwo. To nie krytyka żądnego z kolegów, ale żaden z nas nie jest na takim poziomie. Jeśli mamy pokonać zawodników takich jak on, Van Aert czy Pogacar, musimy mieć przewagę liczebną, musimy ich naciskać. Dziś widzieliśmy, że to działa
– mówił na konferencji prasowej w Wevelgem.
Pedersen wykończył pracę ekipy, która siłami Jonathana Milana i Jaspera Stuyvena zmusiła do długiego wysiłku przedstartowego faworyta, Mathieu van der Poela. Pedersen również atakował i na ostatnich 34 kilometrach został tylko z Van der Poelem na kole.
Rozmawialiśmy krótko czy zadowala nas ta sytuacja i czy jedziemy do mety czy atakujemy. Na atakami było za wcześnie. Uzgodniliśmy, że ugotujemy [Laurence’a] Pithiego. Chcieliśmy go zgubić, a potem zbudować przewagę zanim pościg zacznie się organizować i zanim dojedziemy do odcinka z wiatrem w plecy. Udało się. Nie wiedziałem, że przewaga spada, byłem skoncentrowany na Mathieu
– tłumaczył.
Chciałem rozpocząć sprint na dużej prędkości. Mój pomysł na rozegranie był taki, żeby jechać tempem i ruszyć jako pierwszy, nie pozwolić mu otworzyć finiszu.
Więcej wkrótce.
Mathieu van der Poel na mecie Gandawa-Wevelgem pogratulował Madsowi Pedersenowi i spokojnie przeszedł do porządku dziennego nad drugą lokatą we flamandzkim wyścigu.
Mogę być naprawdę zadowolony z tego wyniku. Nie uważam, że mogę wygrywać każdy wyścig: wiem, że to wygląda łatwo, ale wygrana zawsze przychodzi z trudem
– mówił za metą.
Van der Poel i Pedersen jako pierwsi wspięli się na Kemmelberg i uzgodnili, że będą pracowali do mety i że o losach wyścigu zdecydują w sprincie. Mistrz świata przyznał, że na trzeciej wspinaczce na wzgórze niegdyś będące wojskowym przyczółkiem miał kłopoty, aby utrzymać się za rywalem. Na ostatnich metrach próbował, ale Duńczyk zachował więcej sił i pewnie triumfował przed belgijskimi tłumami.
Nie byłem pewny siebie przed finiszem. Czułem, że nogi nie są już tak mocne, czułem, że Mads był nieco silniejszy na Kemmelbergu. Cierpiałem. Ekipa Lidl-Trek w E3 Saxo Classic była już bardzo mocna, ale to była inna trasa. Dziś bardzo dobrze to zagrali, zasłużyli na zwycięstwo
– powiedział w krótkiej rozmowie z “Rowery.org”.
Michael Matthews (Jayco-AlUla) do mety w Wevelgem dojechał jako 62. i występu nie zaliczy do udanych.
Mediolan-San Remo to póki co najjaśniejszy punkt mojego sezonu. Byłem w formie, nie straciłem jej, ale w piątek nadal myślałem o tym wyścigu. Trudno było po prostu przejść do porządku dziennego. Dziś mam nadzieję, że głowa będzie we właściwym miejscu
– mówił w rozmowie z “Rowery.org” w Ieper.
Australijczyk niedawno finiszował drugi w San Remo, przegrywając swój wymarzony wyścig po bliskim finiszu z Jasperem Philipsenem. Na szosach Flandrii w kluczowym momencie był źle ustawiony i został w drugiej grupie. Ta, mimo wysiłków jego kolegów, nie nawiązała walki z najlepszymi.
Muszę być na dobrej pozycji. W piątek nie byłem, więc mam nadzieję, że dziś będzie inaczej. Nie myślę o wyniku, raczej o ustawieniu i odhaczaniu kolejnych zadań na trasie. Ona jest bardzo wymagająca, nie ma momentu na dekoncentrację, nie można sobie po prostu jechać. Nie może stracić koncentracji, bo to kończy się zwykle spadkiem do drugiej, trzeciej grupy i masz po wyścigu
– przewidywał przed startem.
Jason Tesson (TotalEnergies) wygrał francuski wyścig jednodniowy La Roue Tourangelle, poprowadzony na trasie Descartes – Tours (200 km).
Francuz na finiszu pokonał Belgów Gerbena Thijssena (Intermarche-Wanty) i Jenthe’a Biermansa (Arkea-B&B Hotels).
Zak Erzen (CTF Victorious) wygrał w Novo Mesto słoweński wyścig GP Adria Mobil (180 km).
Zawodnik gospodarzy na finiszu z peletonu pokonał Włochów Jakuba Mareczko (Team Corratec-Vini Fantini) i Simone Budę (Solme-Olmo).
W pierwszej dziesiątce zmieściło się czterech polskich kolarzy: 5. – Marcin Budziński (Mazowsze Serce Polski), 6. – Patryk Stosz (Team Felt Felbermayr), 7. – Radosław Frątczak (Voster ATS Team) i 9. – Bartłomiej Proć (Santic-Wibatec).
Bez sukcesu zakończyła grupa Lubelskie Perła Polski swój występ w pięcioetapowym wyścigiem Volta ao Alentejo.
Najlepiej w Portugalii spisał się Paweł Szóstka, który cale zmagania ukończył na 11. miejscu. Zwyciężył Hiszpan Eduard Prades (Caja Rural-Seguros RGA).
Patryk Goszczurny (JEGG-DJR Academy) zajął 5. miejsce w trzyetapowym wyścigu juniorów Tour du Bocage et de l’Ernée 53.
We Francji zwyciężył Amerykanin Ashlin Barry, do którego Goszczurny stracił 19 sekund.
W tym samym wyścigu 54. pozycję wywalczył Ksawery Adaszak (Gepla-Watersley R+D Road Team).