Danielo - odzież kolarska

Połączenie perfekcyjne. Attila Valter i Strade Bianche

Drugi rok z rzędu Attila Valter zakończył Strade Bianche w ścisłej czołówce. Tym razem utalentowany Węgier był jedno oczko niżej, na 5. miejscu, choć z przebiegu rywalizacji dał się poznać z lepszej strony. Atakował, szarpał, a przecież wyścig zaczął od… wizyty w rowie.

73 kilometry przed metą kolarze rozpoczęli pięciogwiazdkowy sektor San Martino in Grania. Valter jechał wtedy na 40-50 pozycji w peletonie. Chcąc przejść wyżej, mistrz Węgier wybrał lewą stronę szosy. Na ostrym zakręcie wywrócił się przed nim jeden z kolarzy AG2R, a kolarz Jumbo-Visma ratunkowo zjechał do przydrożnego rowu. Skończyło się tylko na strachu.

Kolejny pięciogwiazdkowy odcinek, Monte Sante Marie, Valter zaczął już w czubie dużej grupy. Co prawda za Pidcockiem nie nadążył, ale podjął próbę przeskoku do Brytyjczyka, rozrywając peleton w drobny mak.

Ostatecznie Węgier znalazł się w 6-osobowej grupie razem z Tiesjem Benootem, choć ten z niezadowoleniem gestykulował, gdyż przeskok Valtera na Colle Pinzuto przeciągnął do grupki dwóch innych rywali.

W finale wyścigu zabrakło zdecydowania: solowego odskoku z goniącej grupki albo wzięcia odpowiedzialności przez jednego z zawodników Jumbo-Visma (czytaj: podłożenia się dla kolegi). Wszak Pidcocka mieli “na widelcu” po La Tolfe, 12 kilometrów przed metą.

Było nas dwóch na czele i skończyliśmy z miejscem na podium. Możemy to poprawić, ale ja jestem zadowolony ze swojego występu. Zająłem piąte miejsce w drugim występie w Strade Bianche. Być może dzisiaj nasza współpraca nie układała się najlepiej, ale pierwszy raz jechaliśmy wyścig wspólnie z Tiesjem. Obwiniam za to siebie. To lekcja, dzięki której mam nadzieję, że staniemy się silniejsi

– podsumował.

fot. Massimo Paolone /LaPresse

Sezon wyzwań

Przed sezonem Attila Valter zmienił barwy klubowe. Groupama-FDJ zamienił na Jumbo-Visma, z nowym zespołem podpisując trzyletnią umowę. Jak tłumaczył ten wybór?

Nie jestem typem zawodnika, któremu zwycięstwa przychodzą łatwo. Potrzebuję najlepszego zespołu, najlepszych trenerów, najlepszego sprzętu, aby konkurować z innymi kolarzami

– powiedział w obszernym wywiadzie dla “Wielerflits”.

W okresie przygotowawczym istotny jest nie tylko aspekt fizyczny, ale też psychiczny. Nie trenowaliśmy ciężej niż inne zespoły, trenowaliśmy mądrzej, z większym profesjonalizmem

– dodał.

Jednym z głównych priorytetów mistrza Węgier, nakreślonych przed sezonem przez dyrektorów sportowych, będą ardeńskie klasyki: Amstel Gold Race (16 kwietnia), La Fleche Wallonne (19 kwietnia) i Liege-Bastogne-Liege (23 kwietnia). Przy nieobecności Roglica, Van Aerta oraz Vingegaarda, ponownie stworzy duet z Tiesjem Benootem. Oby wtedy współpraca między dwójką układała się pomyślniej.

24-latek w programie zaznaczył także kilka etapówek, m.in Tirreno-Adriatico, Itzulia Basque Country, Tour of Norway czy Tour de Suisse. Szczególnie w tych nie-worldtourowych może liczyć na wolną rękę lub nawet na pozycję lidera.

Chociaż wewnętrzna konkurencja jest bardzo mocna, mam nadzieję, że latem wystartuję w hiszpańskiej Vuelcie u boku Primoza Roglica

– nakreślił przyszłość.