Danielo - odzież kolarska

Paryż-Roubaix 2021. Sonny Colbrelli: “to jest mój rok”

Sonny Colbrelli polował na sukces w jednym z najważniejszych klasyków od lat. Dziś, na trasie deszczowego Paryż-Roubaix, pojechał wyścig życia i jutro zastanowić się będzie musiał nad nową gablotą na sporą kostkę bruku, którą otrzymał na welodromie w Roubaix.

31-latek w tym roku złapał formę życia i sezon zwieńczył zwycięstwem w Paryż-Roubaix, w wyścigu, w którym startował po raz pierwszy w karierze.

W zalanym błotem i deszczem wyścigu do Roubaix zawodnik Bahrain Victorious dość wcześnie wziął na siebie prowadzenie grupki faworytów. W zamieszaniu na ostatnich 85 kilometrach jako pierwszy ruszył za uciekinierami, ale ruch ten nie wyczerpał jego sił. Gdy kontrę wyprowadził Mathieu van der Poel, Colbrelli podpiął się pod szarżującego Holendra, współpracował z nim gdy musiał, a w finale czekał na sprint.

W trójkowej rozgrywce na welodromie zawodnik Bahrain Victorious był faworytem i choć strachu napędził mu młody Florian Vermeersch, Colbrelli nie zmarnował takiej okazji.

Sprint w finale wyszedł mi świetnie. Kolarz Lotto Soudal mnie zaskoczył, a udało mi się wyskoczyć po zwycięstwo na ostatnich 25 metrach. Było bardzo blisko! W moich snach zawsze myślałem o Ronde van Vlaanderen, a zaraz potem o Paryż-Roubaix. To jest mój rok. Bardzo się cieszę

– zadeklarował na mecie.

Colbrelli w sezonach 2017-2019 jeździł bardzo regularnie, odnosząc 10 zwycięstw i wyrabiając sobie markę silnego sprintera, potrafiącego wygrywać na trudniejszych trasach i radzącego sobie na brukach. Sezon 2020 nie poszedł po jego myśli, natomiast ostatnie 10 miesięcy przyniosły osiem triumfów, które najpewniej zdefiniują jego karierę.

Włoch po mistrzostwach Europy potwierdził, że w jego przygotowaniach zaszły zmiany. W rozmowie z “Cyclingnews” mówił o roli trenera mentalnego oraz zmianie diety. 31-latek w poprzednich latach wspominał o problemach z utrzymaniem wagi i w tym sezonie ważyć ma 3 kilogramy mniej niż przed rokiem.

Efekty tych zmian pojawiły się powoli. Miejsca w czołówkach Mediolan-San Remo czy Gandawa-Wevelgem pokazały jeszcze raz, że Włoch należy do czołówki klasykowców. Etapowe zwycięstwa na trasach Tour de Romandie i Criterium du Dauphine potwierdziły, że dobrym sprintem dysponuje również po pokonaniu podjazdów. Colbrelli potwierdzał to przez trzy tygodnie Tour de France, aktywną jazdą próbując wyrwać etapowy triumf. Skończyło się na kilku wysokich miejscach i trzeciej lokacie w klasyfikacji punktowej, ale w drugą część sezonu Włoch wjechał z lżejszym programem. Brak startu w Igrzyskach Olimpijskich pozwolił mu odpocząć i skupić się na klasykach.

W koszulce mistrza Włoch wygrał etap Benelux Tour i triumfował w klasyfikacji generalnej po przeprawie przez flandryjskie bruki. Przed mistrzostwami świata wygrał Memoriał Marco Pantaniego i zdobył mistrzostwo Starego Kontynentu, ale w walce o tęczową koszulkę musiał zadowolić się miejscem dziesiątym.

Wyścig Paryż-Roubaix stanowił ostatni cel tej kampanii. Colbrelli nie zamierzał kłaniać się śmiało poczynającej sobie młodzieży i po odprawieniu z kwitkiem Remco Evenepoela w walce o mistrzostwo Europy, na welodromie w Roubaix poradził sobie z Van der Poelem i 22-letnim Florianem Vermeerschem.

To mój pierwszy Paryż-Roubaix. Bardzo się cieszę, bo do tego legendarna edycja, w deszczu. Po Lasku Arenberg trzymałem się Van der Poela. [Gianni] Moscon na czele odstawił 200-kilometrową ucieczkę, jechał niesamowicie mocno. To było bardzo trudny wyścig. Po kraksie na pierwszym sektorze, jechałem na czele każdej grupy, w jakiej się znalazłem

– relacjonował.

Chciałem spróbować. Może ruszyłem wcześnie, ale nauczyłem się oglądając poprzednie edycje, że to dobry moment. Dobrze współpracowało mi się z Van der Poelem, miałem szczęście, że nie przytrafił mi się defekt roweru. Kilka razy prawie upadłem, byłem bardzo skoncentrowany na tym, aby nie zaliczyć wywrotki

– dodał.