Danielo - odzież kolarska

Paryż-Roubaix 2021. Florian Vermeersch: “przydało się doświadczenie z przełajów”

Na podium Paryż-Roubaix stanęło trzech debiutantów, ale to Florian Vermeersch był największą rewelacją wyścigu. 22-letni Belg po całodniowej ucieczce przegrał tylko z Sonnym Colbrellim, a na finiszu ograł Mathieu van der Poela.

Vermeersch jako jeden z trzech kolarzy Lotto Soudal zinfiltrował ucieczkę dnia i na trasie zalanego deszczem “Piekła Północy” znakomicie radził sobie na trudnych sektorach bruku. Młody Belg prowadził wyścig z Nilsem Eekhoffem, a następnie utrzymał się z atakującymi w finale zawodnikami.

Vermeersch przetrwał kolejne ataki i kraksy, demonstrując świetne umiejętności techniczne i wytrzymałość. Na welodrom w Roubaix dojechał z Mathieu van der Poelem (Alpecin-Fenix) i Sonnym Colbrellim (Bahrain Victorious) i w sprincie uległ tylko mistrzowi Europy.

W tej chwili jestem zawiedziony drugim miejscem, ale myślę, że wkrótce będę dumny z tego występu. Taki wyścig napawa mnie pewnością na przyszłość, ponieważ nie zakładałem, że będę tak bliski zwycięstwa. Drugie miejsce ma nieco gorzki smak

– komentował w Roubaix.

Miałem wrażenie, że jestem na wojnie, ale bardzo motywowało mnie to, że jako pierwszy wjechałem na niektóre sektory, w tym na legendarny Lasek Arenberg. Skrzydeł dodawali mi belgijscy kibice, przydało się też doświadczenie z przełajów. Wprawdzie dawno nie startowałem w przełajach, ale ślizganie się na bruku nie było mi jakoś bardzo obce

– relacjonował.

Vermeersch na międzynarodowej scenie pokazał się najpierw jako junior, w przełajach. W 2019 roku zdobył mistrzostwo Belgii orlików w wyścigu ze startu wspólnego, a w pandemicznym sezonie przeskoczył z młodzieżówki Lotto Soudal do wordtourowego składu. Już w pierwszych startach zapisał na koncie 4. lokatę w Brussels Cycling Classic i 9. miejsce w BinckBank Tour, a na koniec sezonu otrzymał szansę startu w Ronde van Vlaanderen.

W tym roku pokazywał się na wyścigach WorldTour, ale bez wyników, które pozwalałyby stawiać go jako kandydata do miejsca w czołówce Paryż-Roubaix. Talent potwierdzały kolejno 8. miejsce w Circuit de Wallonie, aktywna jazda podczas Vuelta a Espana, w końcu brąz mistrzostw świata w jeździe na czas orlików. Pierwszy rok w zawodowym peletonie wyglądał dobrze, a po niedzielnym ściganiu wygląda jeszcze lepiej: 22-letni Belg po 257 kilometrach był o krok od wygrania jednego z największych klasyków w kalendarzu.

Celem było zabranie się do dużej ucieczki. Było nas trzech, ale dwóch kolegów upadło. Powiedziałem reszcie: “jedźmy, nie wycinajmy się, może dogoni nas kolejna grupka”. Tak się stało. Kiedy Moscon przyspieszył, nie dałem rady, ale udało mi się troszkę zregenerować. Colbrelli i jego grupa złapała nas gdy zacząłem się znów dobrze czuć. 

22-latek w finale znalazł się w towarzystwie Mathieu van der Poela i Sonny’ego Colbrellego, co w najgorszym razie dawało mu trzecie miejsce na podium. Ambicje miał jednak znacznie większe.

Na Carrefour de l’Arbe zostałem z Van der Poelem i Colbrellim. Pomyślałem: “jadę po zwycięstwo”. Nie żałuję swoich decyzji. Gdybym miał powtórzyć ten wyścig, zrobiłbym wszystko tak samo

– zapewnił.

Po pierwszym przyspieszeniu w finale od razu wiedziałem, że będę mnie pilnowali. Poczekałem i zaatakowałem 2 kilometry przed metą. Nie wyszło, szkoda. Colbrelli i Van der Poel potrafią wygrywać sprinty z grupy, ja musiałem próbować ich zaskoczyć. To udało mi się na torze, bo jako pierwszy wyszedłem z ostatniego wirażu. Przed metą łapały mnie już skurcze i Colbrelli zdołał mnie objechać

– opisywał.