Danielo - odzież kolarska

Michał Kwiatkowski: “przede wszystkim Igrzyska”

Igrzyska Olimpijskie głównym celem sezonu, klasyki wyścigami docelowymi. Michał Kwiatkowski, którego przez lata napędzało marzenie o triumfie w Tour de France, w przyszłości zamierza celować w najważniejsze wydarzenia jednodniowe.

Michał Kwiatkowski w niedzielę wystartuje w Liège-Bastogne-Liège, klasyku wieńczącym ardeński tryptyk. Polak na podium tego wyścigu stawał dwukrotnie i nie stanowi tajemnicy, że co roku przymierza się do jego wygrania. Przymiarek do “La Doyenne” i innych klasyków w kolejnych latach ma być więcej.

Kwiatkowski, który na kolarskie szczyty wspiął się w sezonach 2013 i 2014, swoją karierę dotychczas dzielił między dwa rodzaje wyzwań. Z jednej strony jego wszechstronność pozwalała mu wygrywać wielkie klasyki, a z drugiej, stopniowa poprawa jazdy w górach oraz umiejętność jazdy na czas dostarczyły mu sukcesów w tygodniówkach i wyniosły do statusu niezawodnego pomocnika liderów Team Sky/Ineos w walce o zdobycie Tour de France.

Polak na ścieżce do przekwalifikowania się na grandtourowca znajdował się przez kilka sezonów. Wierzył, że w szeregach brytyjskiej ekipy będzie mógł pójść śladami Gerainta Thomasa, który na fundamencie świetnej jazdy na czas i w klasykach stopniowo przekształcił się w zawodnika przygotowanego do sięgnięcia po lipcowy Grand Tour. Jeszcze w 2019 roku “Kwiatek” mówił nam, że wygrana w “Wielkiej Pętli” to napędzające go marzenie i cel, ku któremu chciałby pracować. Przyznawał równocześnie, że cel ten jest “trochę księżycowy”.

Kwiatkowski od tego czasu przedefiniował swoje cele: w roku 2021 mierzy w wyścig ze startu wspólnego Igrzysk Olimpijskich w Tokio, natomiast jego priorytetem w kolejnych sezonach mają być wyścigi klasyczne i, w miarę możliwości, inne wygrane, które znajdą się w zasięgu na trasach wyścigów etapowych.

Czytaj też: Michał Kwiatkowski: “To nowe podejście do ardeńskich klasyków”

Przed Amstel Gold Race z byłym mistrzem świata rozmawialiśmy o trudnej wiośnie, kontuzji i przygotowaniach do ardeńskiego tryptyku, ale również o długofalowych planach. Kwiatkowski mówił m.in. o zmianie myślenia i celów na kolejne lata kariery i o pozycji, jaką w jego kalendarzu zajmują Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Oto druga część tej rozmowy.

Rozmawiamy przed ardeńskimi klasykami, które są dla ciebie celem i zwieńczeniem wiosny. Co dalej? Rozumiem, że celami sezonu są Tour de France i Igrzyska Olimpijskie. Jak to planujesz?

Przede wszystkim Igrzyska. Podczas Touru chcę być w super formie, bo to każdego roku jest cel numer jeden dla naszego zespołu. Na podstawie doświadczeń ostatnich lat wiem, że jeśli wszystko u mnie zagra w przygotowaniach do samego Touru, to jestem w stanie wyjechać z niego jeszcze silniejszy. Kilka dni wypoczynku i jestem w stanie wygrywać wyścigi. W tym roku nie ma lepszej okazji niż Igrzyska Olimpijskie. Będę starał się jak najlepiej przejechać Tour, żeby w jak najlepszej formie pojechać do Tokio. To jest mój główny cel.

Jak nie odpoczniesz po Liège-Bastogne-Liège, to potem nie będziesz miał gdzie…

Tak. Po Liège-Bastogne-Liège zastanawiałem się nad przebudowaniem programu startów, ale nie ma za bardzo jak, mimo że pojawiły się alternatywy, jak Ruta del Sol czy Volta ao Algarve. Tour jest dla nas priorytetem, dla mnie celem są Igrzyska, dlatego na próby łapania oddechu w czerwcu czy pod koniec maja nie ma nawet miejsca. Najlepszy okres na odpoczynek przychodzi po ardeńskich klasykach.

Dzięki nielicznym startom w wiosennych klasykach jestem teraz pełen energii i mógłbym próbować wykorzystać tę formę, ścigać się w Tour de Romandie. Ale to nie ma dla mnie sensu, bo myślę przede wszystkim o Igrzyskach. One są priorytetem, a początek maja to okres, kiedy mogę złapać trochę świeżości i próbować budować tę formę do końca lipca, początku sierpnia.

Tym bardziej w Romandii, gdzie można się łatwo zaziębić albo ucierpieć w kraksie na deszczu…

Dokładnie. Prędzej czy później zapłaciłbym za to spadkiem formy nie tam, gdzie bym chciał.

Połączenie Tour de France i serii klasyków zaraz po jego zakończeniu w tamtym roku: ta sekwencja dała Ci jakieś potwierdzenie w kontekście tego planu?

Jak najbardziej, chociaż samo przygotowanie do Tour de France bardzo się przeciągało, prawda? Wyjechałem z Tour de France z super formą, ale brakowało tej ciągłości. Byłem oczywiście świetnie przygotowany na mistrzostwa świata i byłem w grze na klasykach, ale nie było to samo co w 2017 czy 2018 roku. Wtedy jechałem [Clasica] San Sebastian czy Tour de Pologne. Rok temu pod koniec Touru czułem się bardziej zmęczony niż bym chciał. Ale to wyłącznie dlatego, że ten proces przygotowań do niego był bardzo długi.

Oczywiście zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby być gotowym po zakończeniu Touru. Czwarte miejsce, blisko medalu mistrzostw świata, to dobry znak, że robiłem wszystko dobrze po skończonym Tourze. Ale to nie było to samo. Myślę, że na dwa miesiące przed Tourem kluczowe jest, żeby trochę odpuścić. Potem można spokojnie budować formę, żeby myśleć o tym „czwartym” tygodniu Tour de France, w którym mamy Igrzyska.

W czasie pandemii mówiłeś, że podczas treningów w domu symulowałeś temperatury i wilgotność, aby jak najlepiej zaaklimatyzować się do warunków w Japonii. Wróciłeś do tego, chcesz do tego wrócić?

Do tej pory nie. Będzie dużo więcej czasu na trening w maju i czerwcu i będę musiał pomyśleć, w jaki sposób najlepiej przygotować się do wysokiej wilgotności powietrza. Nie chodzi tylko o temperaturę w tym okresie, ale przede wszystkim o wilgotność. Trzeba być gotowym na naprawdę piekielne warunki, więc dobrze byłoby w takich przebywać. W maju i czerwcu na Teneryfie, a potem na Tour de France, jest to łatwiejsze.

Ja wtedy [w marcu 2020 roku] nie miałem co robić, bo jak jesteś zamknięty na 6-7 tygodni we Francji, to myślisz, co możesz robić pod kątem [wtedy wciąż nieodwołanych] Igrzysk Olimpijskich. Robiłem to w warunkach domowych, myślę, że teraz będzie to dużo łatwiejsze w naturalnych warunkach pogodowych, które będziemy mieli w Europie czy w częściach Europy, w których można takie warunki odtworzyć.

fot. ©Bettini Photo – Imola2020

Myślisz o wyścigu olimpijskim w kontekście tego co sam możesz, jakbyś to zagrał, czy to za wcześnie na takie kalkulacje?

Trudno przewidzieć wyścig olimpijski. Zawodnicy bardziej zastanawiali się będą nie nad tym, co mogą zrobić, ale jak ten wyścig będzie się rozgrywał. Ja w mojej głowie mam rozterki typu: kto powinien przejąć inicjatywę w którym momencie, jak to się może odbyć, co się może wydarzyć. To są Igrzyska Olimpijskie, zupełnie inne składy, każdy na co dzień reprezentuje inny zespół… trudno to wszystko przewidzieć. Trzeba być przede wszystkim otwartym na to, co będzie się działo. Wolałbym tego w ogóle nie planować, bo można się na takich planach bardzo przejechać.

Trzeba być bardzo otwartym na różne scenariusze. I wtedy, mimo tych dziwnych sytuacji, bodźców, ataków, różnych strategii, nie poddawać się. O to chodzi. Jak jesteś gotowy na coś takiego, na niemożliwe, to jesteś gotowy na wszystko. Mogę sobie rozpisywać plany i myśleć…

a pojedzie taki Van Avermaet i będziesz miał zagwozdkę: gonić go czy nie gonić…

Tak. Ostatecznie żadna reprezentacja nie ma zespołu, żeby sobie to rozpisywać…

ani kontrolować…

ani żeby kontrolować. Nie chodzi o plan, ale o elastyczność, szybkie reagowanie.

Rozmawialiśmy przed Tourem w 2019 roku i mówiłeś o tym, co Cię napędza, o dużych celach. Czy dalej napędza Cię to marzenie, że któregoś dnia możesz mieć szansę powalczenia o Grand Tour, docelowo o Tour de France?

Nie. Nie wiem na ile jest to w moim zasięgu. Oczywiście to mnie to napędzało i nadal by mnie napędzało, ale na przeciwległej szali są rzeczy, które mogą mi w mojej karierze uciec. Jak na przykład Strade Bianche i trzecie zwycięstwo, które dałoby mi sektor z moim imieniem. W poprzednich latach wydawało mi się to łatwe do osiągnięcia, dostępne. Wydawało mi się, że jeśli tylko wyciągnąłbym rękę, to byłbym w stanie tego dokonać. Natomiast zauważyłem, że te cele mogą zostać przysłonięte tym motywacyjnym bodźcem, jakim był Tour de France.

W następnych latach mojej kariery chyba jednak wolałbym skupić się na zdobyciu tych skalpów, których nie udało mi się jeszcze zdobyć. Tour de France naprawdę wymaga bardzo dużych poświęceń. Mówiłem wcześniej, że masz szansę w Liège-Bastogne-Liège raz na 365 dni… a lata mijają. Równocześnie tych różnych, także przypadkowych, rzeczy, które musiałyby zgrać się, żebym mógł myśleć o wygraniu Touru byłoby milion. Idealna trasa, idealne warunki, szczęście. Jest wiele pięknych rzeczy w kolarstwie, które muszę i chcę osiągnąć. Zobaczymy, myślę, że jestem w stanie wygrać każdy wyścig w kalendarzu, w tym momencie poza Wielkim Tourem. Więc będę próbował to zrobić.

Kiedy zacząłeś tak o tym myśleć? Co zmieniło Twoje myślenie?

Takie było moje podejście do roku 2020, wtedy jeszcze roku olimpijskiego. Tour de France w 2019 roku to nie był mój najlepszy Tour. Dobrze zacząłem wyścig, potem naprawdę cierpiałem w dwóch ostatnich tygodniach. I bardzo źle skończyłem Tour, potem cały czas próbowałem złapać oddech. Dużo mnie to kosztowało. Podchodząc do planów na sezon olimpijski zmieniłem to nastawienie i tak naprawdę to mnie bardzo motywowało. Nie byłem zaskoczony tym, że Tour de France niekoniecznie mnie tak motywuje. Motywują mnie teraz zupełnie inne rzeczy, którym moja kariera nie była dotychczas w takim stopniu poświęcona.

Sir Dave Brailsford zapowiada, że zespół Ineos Grenadiers zmieni podejście, że w Grand Tourach jeździł będzie bardziej otwarcie. Czy to znaczy, że jadąc na Tour de France miałbyś możliwość szukania szans dla siebie, np. na wygranie etapu?

Myślę, że zespół też zmienił podejście do tego, jak można wygrać Wielki Tour i w jaki sposób powinniśmy się ścigać. Rozmawialiśmy dużo o tym w ostatnim roku, szczególnie po tym jak Egan [Bernal] się wycofał… rozmawialiśmy o tym, co dalej. Kiedy zwycięstwo jest w zasięgu, na etapie chociażby, to trzeba po prostu próbować po nie sięgać. Do tej pory mentalność zespołu, w tym moja, była taka, żeby, gdzie tylko można, próbować zaoszczędzić siły, nawet jeśli to oznaczało poświęcenie jakiegoś zwycięstwa. Za wszelką cenę chcieliśmy zaoszczędzić siły, które mogą się potem przydać, żeby dowieźć koszulkę lidera do Paryża.

Chyba każdy z nas zauważył potencjał i siłę samego zwycięstwa, które niesie cały zespół. Kiedy nadarzy się okazja ku temu, żeby wygrać sprint, żeby wygrać etap, to nie będziemy odpuszczać. Zobaczymy, czy takie sytuacje się pojawią.

fot. A.S.O./Pauline Ballet

To chyba dobry początek, że nie masz oporów, żeby powiedzieć: myślałem tak, teraz robimy inaczej.

No tak. Poprzednio też myśleliśmy o zwycięstwie. Może nie na każdym etapie, ale to też była mentalność zwycięzców. Może przygotowanie do tego było inne i niekoniecznie ekscytowało to kibiców, że przez trzy tygodnie staramy się nic nie robić, żeby dowieźć tę koszulkę. Kiedy masz taki rok jak 2020, kiedy lider się wycofuje z rywalizacji i zmieniasz ten plan, myślisz o tym, co możesz zrobić w przyszłych latach, jak podejść do ścigania w Wielkim Tourze. Wszyscy stwierdziliśmy, że będziemy sięgać po zwycięstwa, które są w naszym zasięgu. Widzimy potencjał w tym, że zwycięstwo niesie. Jeśli tylko nadarzy się okazja, aby wygrywać, to będziemy to robić.

Mówisz o sięganiu po zwycięstwa. Czy to oznacza, że tygodniowe etapówki nadal znajdują się w twoim portfolio?

Myślę, że bardziej inspirują mnie klasyki. Nie mam w swoim palmares Paryż-Nicea, mimo że byłem dwukrotnie na podium. W tym wiosennym okresie chciałbym się ścigać i walczyć, bo te wyścigi wbudowane są w program klasyków, jak Mediolan-San Remo. Wydaje mi się, że jestem w stanie wygrać każdą tygodniową etapówkę z kalendarza kolarskiego. Jeżeli starty w nich nie będą mi przeszkadzały, a pomogą mi w przygotowaniu do takiego Liège-Bastogne-Liège czy w dobrych występach w brukowych klasykach, to tak.

W tym roku też miałem w planach Dwars door Vlaanderen i „Flandrię”, ale przez to pęknięte żebro nie mogłem się tam ścigać. Bardziej myślałem o tym, co mogę osiągnąć, przez pryzmat Strade Bianche, Mediolan-San Remo, Ronde van Vlaanderen, ardeńskich klasyków i Igrzysk Olimpijskich, a nie przez pryzmat Tirreno-Adriatico, Criterium du Dauphine czy Tour de France. One [etapówki] są w kalendarzu i na nich muszę być mocny, ale to nie one mnie napędzają.

Do tej listy imprez, które by cię napędzały można w dłuższej perspektywie zaliczyć MŚ we Flandrii?

Zdecydowanie. Czemu nie? Jechałem w zeszłym roku Brabancką Strzałę. W tym roku, o ile sezon nie zostanie przesunięty, to mistrzostwa świata będą w miarę normalnie umiejscowione w kalendarzu. Liczę, że połączenie Touru i Igrzysk będzie mnie napędzało, aby kontynuować sezon. Paryż-Roubaix zostało przesunięte…

Paryż-Roubaix jest w Twoim kalendarzu?

Teraz? Tak. Czemu nie? Chciałbym ten wyścig przejechać. Pogadamy w sierpniu. Paryż-Roubaix, które jest na tydzień przed Ardenami, nigdy u mnie nie wchodziło w grę. Ale jeżeli jest na początku października, to why not?

12 Comments

  1. Karol

    24 kwietnia 2021, 14:15 o 14:15

    Powtórzę to co pisałem od początku gdy tylko padły te utopijne fantazje o przekwalifikowaniu się na GT i walki o topkę, czy wręcz wygraną w TdF- na GT się nie nadaje i nim nie zostanie, a sukcesy w klasykach będą siłą rzeczy mniejsze niż byłyby gdyby cały czas przy nich został. I tak też się stało.
    NIe krytykuję Kwiato, bo jego życie i jego kariera, natomiast stwierdzam fakt. Być może MK nie uważa, że zrobił błąd i postąpiłby tak samo, natomiast ja jako kibic od początku uważałem, że robi błąd. Dla mnie szkoda, bo prawdopodobnie byłoby trochę więcej wygranych. Chociaż tu można spekulować czy Ineos to dobry team dla klasykowca, zwłaszcza przez ostatnie lata gdy skupiali się tylko na GT, bo teraz trochę zmienili kurs. Ale dla Kwiatka już za późno, jego prime time minął, organizm zdezorientowany tymi zmianami. Za to został najlepiej opłacanym w historii ekskluzywnym gregario. Zmieniać teamu żeby gdzieś zostać liderem na klasyki to już nie ma sensu.

  2. jarek996

    24 kwietnia 2021, 14:35 o 14:35

    Szkoda , ze Michal zrozumial dopiero “wczoraj” , to co zrozumiec powinien kilka lat temu. Dzisiaj niestety pojawilo sie wielu mlodych glodnych i nie ludzmy sie , ale zadnych klasykow juz nie bedzie w palmares.
    Jest to jednak , jego kariera , jego zycie i dla mnie i tak jest BOHATEREM za te chwile , ktore razem wczesniej dzieki niemu przezylismy 😉

  3. jarek996

    24 kwietnia 2021, 14:36 o 14:36

    Karol ; jak pisalem swoj komentzarz , to nie wiedzialem jeszcze Twojego. W przeciwnym razie , dopislabym tylko ; MASZ RACJE 🙂

  4. Asia

    24 kwietnia 2021, 15:12 o 15:12

    Wreszcie ! Alez Kwiato !

  5. gino

    24 kwietnia 2021, 15:14 o 15:14

    Ostatnia szansa na polskiego mistrza olimpijskiego w kolarstwie szosowym.

  6. mirunj

    24 kwietnia 2021, 17:32 o 17:32

    Coś się jeszcze w palmares na pewno pojawi. Już jutro będzie się działo na Liege – nie ma Pidcock’a, więc nie ma alibi. Myślę, że ‘waty’ będą się zgadzać pod nogą, i liczę na dobre samopoczucie dnia. Trzeba to pojechać bez kalkulacji. Michał, daj z siebie wszystko w ostatnim wyścigu tej części sezonu!

  7. mat99

    24 kwietnia 2021, 17:37 o 17:37

    Co do niedzielnego wyścigu, to raczej Kwiato nie ma większych szans. O ile pamiętam, na koniec zawsze jest tam długi, męczący podjazd, który generalnie “preferuje” górali, a to nie dla niego. To jest raczej końcówka dla R. Majki, ale ten akurat nie jedzie.

  8. arek

    24 kwietnia 2021, 18:15 o 18:15

    “długi męczący podjazd”??? A jeden artykuł wcześniej omawiał całą trasę, były profile, wystarczyło przeczytać…

  9. VinesX

    24 kwietnia 2021, 20:08 o 20:08

    mat99
    Ty żeś chyba na oczy długiego podjazdu nie widział

  10. mat99

    25 kwietnia 2021, 05:03 o 05:03

    Faktycznie, w tym roku jest inaczej. Nie przeczytałem dokładnie. Sorry

  11. arek

    25 kwietnia 2021, 08:47 o 08:47

    Tak – tym roku jest inaczej. I w zeszłym było inaczej. I dwa lata temu też było inaczej. Bo podjazd był w Ans a nie w Liege. I – z ciekawostek – na tym podjeździe w Ans, w 2014 i 2017 roku jako trzeci finiszował niejaki Kwiatkowski Michał. A Rafał Majka był tam raz dziesiąty.

  12. Katarzyna Luczak

    28 kwietnia 2021, 18:56 o 18:56

    Złej baletnicy przeszkadza rąbek od spódnicy kwiatkowski jedzie zawsze zachowawczo nigdy nie nadaje tempa w peletonie jest słaby fizycznie psuje wizerunek ineos powinni go wywalić niczego sobą nie reprezentuje