Danielo - odzież kolarska

Mathieu van der Poel: “Ruszyłem z daleka, bo zrobiło mi się zimno”

Mathieu van der Poel wygrywał już ważne wyścigi, wygrywał w rzadko widzianym stylu, ale na wysiłek podobny do tego jak na trasie niedzielnego etapu Tirreno-Adriatico dotychczas się nie zdobył.

26-latek nie silił się na taktyczne analizy przed 52-kilometrowym rajdem, który dał mu zwycięstwo na 5. etapie Tirreno-Adriatico i który pozbawił go krztyny energii na mecie w Castelfidardo.

Mistrzowi Holandii w przedwiosennych warunkach pogodowych po prostu zrobiło się zimno, a atak miał w tej sytuacji stanowić na to remedium.

Zrobiło mi się zimno i dlatego ruszyłem z daleka. Grupka 20 zawodników, którą stworzyliśmy, nie współpracowała dobrze. Jadłem na zjeździe, kiedy zobaczyłem, że mam przewagę

– tłumaczył na konferencji prasowej.

fot. Marco Alpozzi / Lapresse

Van der Poel w deszczowej pogodzie zyskał ponad 3 minuty nad grupką Wouta van Aerta (Jumbo-Visma) i Tadeja Pogacara (UAE Team Emirates), a zatem na 20 kilometrów przed metą zdawał się mieć wygraną w kieszeni.

Chłód i deszcz dały się jednak mu we znaki. Van der Poel nie miał kurtki przeciwdeszczowej ani kamizelki, a koszulka mistrza Holandii w tych warunkach nie chroniła w zasadzie przed niczym.

Czułem się dobrze do ostatnich 20 kilometrów: tam zrobiło mi się bardzo zimno, nie miałem już energii. Było za zimno by coś na siebie założyć. Nie spodziewałem się, że będzie tak zimno. Jestem szczęśliwy, że udało mi się dojechać

– przyznał 26-latek.

Sytuację kolarza Alpecin-Fenix pogorszył też atak Pogacara, który ruszył 17 kilometrów przed metą i błyskawicznie zaczął niwelować stratę do uciekiniera.

Batalia tej dwójki oraz każdego z osobna z pogodą i własnym organizmem w finale 5. odcinka wytworzyły thriller, którego tempo dyktował zmieniający się na ekranie pomiar czasu.

Van der Poel zmógł ostatni podjazd i choć na dojeździe do mety czuł już na sobie wzrok Pogacara, to zdołał wywalczyć zwycięstwo. Na mecie nie miał nawet sił, aby wykonać gest zwycięstwa. Trzęsącymi się palcami sięgnął pomiaru mocy, a za kreską spadł z roweru w ramiona masażystów. Pogacar linię mety przeciął 10 sekund później.

Nie mam pojęcia, jakim cudem dojechałem do mety. Ostatnie 10-15 kilometrów były z piekła rodem. Myślałem, że on mnie złapie. Nie mogłem nawet trzymać 200 watów, byłem tak wyczerpany

– wyjawił.

4 Comments

  1. Stach1

    15 marca 2021, 13:46 o 13:46

    To chyba Pogacar miał go w zasięgu wzroku.

  2. Maniek

    15 marca 2021, 20:34 o 20:34

    I to nie jedyny błąd. Artykuł wygląda jak pisany na kolanie.

  3. Dawid

    16 marca 2021, 11:25 o 11:25

    Google translator …

    • TomAsz

      16 marca 2021, 12:27 o 12:27

      Dawidzie, jeśli chcesz podyskutować z Pawłem po angielsku, to powiedz tylko słowo. Przekonamy się kto to jest Google translator.