Danielo - odzież kolarska

Gianluca Brambilla: “W ten sposób chciałem się odwdzięczyć”

Gianluca Brambilla w ucieczkach jeździł od lat, powodzeniem kończył już akcje na trasach Grand Tourów. W niedzielę 33-latek dopiął swego na trasie Tour des Alpes Maritimes et du Var (2.1) i na jeden dzień z pomocnika i harcownika zamienił się w lidera zespołu.

Brambilla i jego drużynowy kolega Bauke Mollema udanie rozpoczęli sezon dla ekipy Trek-Segafredo. Włoch i Holender Tour des Alpes Maritimes et du Var (2.1) zakończyli z dwoma zwycięstwami etapowymi na koncie i wygraną w klasyfikacji generalnej.

Mollema zdawał się być dość pewnym kandydatem do podium, nawet zwycięstwa, zwłaszcza po wygraniu pierwszego etapu. Holender na trzecim etapie, na którym wyrastała Col de la Madone, walczyć miał z Michaelem Woodsem (Israel Start-Up Nation), ale to jego drużynowy kolega, Gianluca Brambila rozstrzygnął wyścig na swoją korzyść.

Wiem, że moją rolą jest bycie pomocnikiem. To zwycięstwo tego nie zmienia. Dziś nadarzyła się okazja dla mnie i dla zespołu, a my ją wykorzystaliśmy. Długo czekałem na zwycięstwo

– powiedział Brambilla, która po raz ostatni wygrał w 2016 roku, zdobywając etapy Giro d’Italia i Vuelta a Espana.

Włoch w niedzielę jechał bardzo aktywnie i na Col de la Madone wjechał jako jeden z sześciu prowadzących wyścig kolarzy. Do ataku ruszył na pagórkowatym terenie po zjeździe i zdołał pozbyć się towarzystwa Valentina Madouasa (Groupama-FDJ). Moment wyczuł świetnie: lider wyścigu nie miał pomocników i sam prowadzić musiał grupkę, w której znajdował się Mollema.

33-latek do mety uciekał samotnie, czując na karku oddech pogoni. Wypracowana niewielka przewaga pozwoliła mu nie tylko unieść ręce w geście triumfu, ale i wygrać cały wyścig, różnicą zaledwie 5 sekund nad Michaelem Woodsem.

Złapałem się w ucieczkę, dobrze to rozegrałem, bo pracowali kolarze Groupamy. Miałem kłopoty z radiem, nie miałem łączności, nie miałem pojęcia jakie są różnice. Dyrektor sportowy Gregory Rast z samochodu podpowiadał mi, powiedział: “musisz dać z siebie wszystko, musisz ich wszystkich pourywać, jeśli chcesz wygrać etap i generalkę”. Ja myślałem o etapie, nie generalce. To był trudny dzień, na ostatnim kilometrze przeżywałem katusze, bo wiedziałem, że rywale bardzo się wysilają by mnie złapać

– relacjonował.

Brambilla w 2020 roku miał być jednym z kluczowych pomocników Vincenzo Nibalego na trasie Giro d’Italia. “Rekin z Mesyny” z formą nie trafił, ale Brambilla zmagania musiał przerwać po dwóch tygodniach wobec kontuzji kolana. Ekipa w pandemicznym sezonie nie zostawiła go na lodzie i Włoch podpisał dwuletnią prolongatę obowiązującego od 2018 roku kontraktu.

Chcę podziękować zespołowi, który wspierał mnie, szczególnie gdy nie szło mi tak, jak oczekiwałem. Dziękuję Johnowi Burke’owi [prezesowi Treka] i Luce Geurcilenie [managerowi ekipy], za to, że nie stracili we mnie wiary rok temu. Nawet w trudnych chwilach dawałem z siebie 100%, robiłem swoje. W ten sposób chciałem się odwdzięczyć

– mówił wzruszony.