Danielo - odzież kolarska

MŚ Imola 2020. Anna van der Breggen: “meta była naprawdę daleko”

Po 41-kilometrowym rajdzie Anna van der Breggen pozwoliła sobie na uśmiech. Najpierw delikatny, potem pełny, gdy w geście triumfu wniosła ręce ku górze. Miejsce maski koncentracji zajął nieśmiały wyraz radości z dobrze wykonanego zadania. Holenderka na trasie w Imoli potwierdziła bowiem nie tylko status najlepszej zawodniczki w peletonie, ale i w historii kolarstwa.

30-latka w ostatnich 35 dniach zdobyła tytuł mistrzyni Holandii w wyścigu ze startu wspólnego, mistrzostwo Europy w jeździe indywidulanej na czas, wygrała Giro Rosa, a w ostatnich trzech dniach dopisała do swojej kolekcji dwa tytuły mistrzyni świata.

Jest dużo wyścigów krótkim okresie czasu, ale jak się jest w formie, to jest dobrze. Teraz jestem zmęczona, mam nadzieję, że uda mi się zregenerować. Mój sezon układa się póki co bardzo dobrze

– powiedziała na mecie.

Holenderka jest drugą w historii zawodniczką, która w ramach jednych mistrzostw świata zdobyła indywidualnie dwa złote medale. Poprzednio dokonała tego Francuzka Jeannie Longo (1995).

Dla Van der Breggen to drugi tytuł mistrzowski w wyścigu ze startu wspólnego w karierze: w 2018 roku, po 42-kilometrowej akcji, także zdobyła złoto.

To niewiarygodne. To był oczywiście ciężki wyścig. Podjazdy były trudne. Czułam się dobrze, rozmawiałyśmy między sobą, chciałyśmy uczynić wyścig jeszcze trudniejszym. Ja po prostu ruszyłam

– tłumaczyła na mecie Van der Breggen.

Występ mistrzyni olimpijskiej przypieczętował holenderską dominację. Na mecie do zawodniczek tego kraju należały pierwsze, drugie i czwarte miejsca. Holenderki na przedostatniej rundzie w grze miały siedem zawodniczek: jadącą w ucieczce Amy Pieters, a także Van der Breggen, Van Vleuten, Demi Vollering czy Marianne Vos.

Van der Breggen dyktowała tempo na pierwszym odjeździe rundy, Mazzolano, na Cima Gallisterna przyspieszyła z kolei Vos, kasując ucieczkę na 42 kilometry przed metą. Następnie w grupce 20 zawodniczek tempo podkręciła Van Vleuten, co szybko czołówkę okroiło do Cecilie Uttrup Ludwig, Elisy Longo Borghini, Anny van der Breggen, Liany Lippert i Elizabeth Deignan. Po chwili dwie Holenderki zostały tylko z Dunką i Włoszką. 

Van der Breggen ruszyła samotnie 41,4 kilometra przed metą, na drugiej partii podjazdu. Próba odpowiedzi ze strony Van Vleuten nie udała się, koła nie złapała żadna inna rywalka i samotna Holenderka rozpoczęła swój rajd po tęczową koszulkę.

Budowanie przewagi poszło dość płynnie: 35 kilometrów przed metą Van der Breggen miała już 50 sekund nad pościgiem i 1:40 nad peletonem. Na wjeździe na ostatnią rundę radio wyścigu podawało 1:43, a przed ostatnim podjazdem na trasie nawet 2:19. Ataki z grupki pościgowej bufor ten zmniejszyły, ale na mecie zegar i tak pokazał drugiej Van Vleuten i trzeciej Longo Borghini 1:20 straty.

Na ostatnim kółku wszyscy są już zmęczeni, trudno zbudować przewagę. Czułam się dobrze, więc zaatakowałam, ale meta była naprawdę daleko

– przyznała z uśmiechem nowa mistrzyni globu.