Danielo - odzież kolarska

Vuelta a Espana 2018. Steven Kruijswijk po podium

Steven Kruijswijk przed ostatnim górskim etapem Vuelta a Espana awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i obok Simona Yatesa zdaje się być najsolidniejszym zawodnikiem w czołówce wyścigu.

Lider zespołu LottoNL-Jumbo tegoroczną Vueltę zaczął solidnie, przez pierwsze 12 dni kręcąc się koło 10. miejsca. Dopiero na asturyjskich odcinkach z metami na Les Praeres i Lagos de Covadonga przesunął się do pierwszej piątki. Dobry występ na początku trzeciego tygodnia – na odcinku jazdy indywidualnej na czas – pozwolił mu na awans na trzecią lokatę, ale Holender nie był w stanie utrzymać tej pozycji na odcinku siedemnastym, zakończonym wspinaczką na Balcón de Bizkaia.

Na pierwszym z odcinków w Andorze, z metą na Coll de la Rabassa, Kruijswijk nie tracił czasu i wspomagany przez George’a Bennetta odskoczył wraz z Nairo Quintaną. Kolumbijczyk, do etapu przystępujący ze stratą ponad 2 minuty do prowadzącego Simona Yatesa, musiał ruszać wcześnie, a zajmujący przed etapem piąte miejsce Holender podpiął się pod akcję i wykorzystał sytuację by odrobić straty do rywali.

George jest warty tyle złota ile sam waży, odpowiedział na atak Quintany, ale, ku mojemu zdziwieniu, nikt za nami nie pojechał. Pracowaliśmy, byłem zaskoczony, że Yates do nas dojechał, ale cała sytuacja była dla mnie dosyć korzystna

 – relacjonował lider ekipy LottoNL-Jumbo na szczycie Coll de la Rabassa.

Quintana w czołówce długo nie zabawił i poczekać musiał na tracącego Valverde, natomiast Kruijswijsk pracował z liderem wyścigu Simonem Yatesem (Mitchelton-Scott) i Thibautem Pinotem (Groupama-FDJ), na mecie meldując się na trzecim miejscu i wskakując na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Poszło mi lepiej niż dwa dni temu, nawet biorąc pod uwagę moment słabości w końcówce. To był dobry dzień, ale w finale nie miałem już siły, tylko tyle by utrzymać koło. Wiedziałem, że Pinot jedzie po etap, a Yates chce nadrobić jak najwięcej, dla mnie była to idealna sytuacja

 – tłumaczył.

Kruijswijk nie jest kolarzem znanym z dynamicznej jazdy i częstych zmian tempa, ale spokój i regularność już kilkukrotnie pomogły mu zająć miejsca w czołówce dużych wyścigów. 31-latek w karierze pięciokrotnie kończył trzytygodniowe zmagania w pierwszej dziesiątce, ale nigdy nie stanął na podium Grand Touru. Blisko był w 2016 roku podczas Giro d’Italia, na trasie którego kraksa przerwała pewny masz po różową koszulkę.

Jutro miejsca na podium Vuelty bronił będzie jutro przed zakusami młodzieży – tracącego 17 sekund Enrica Masa (Quick-Step Floors) oraz 31 sekund Miguela Angela Lopeza (Astana). Czy Holender pokusi się o skok na drugie miejsce? Do Alejandro Valverde traci tylko 20 sekund, a choć Hiszpan dziś osłabł w końcówce, nie oznacza to, że jutro sobie nie poradzi.

Kruijswijk ma tego świadomość i skupia się na własnych zasobach i ich odpowiednim wykorzystaniu.

Jutro nowy dzień, dziś udało mi się odrobić, jutro mogę stracić. Będzie to krótkie ściganie, ale to wymagający etap. Trzeba pojechać z głową, rozplanować ten wysiłek. Mam silny zespół, spróbujemy obronić miejsce na podium

 – zadeklarował.