Bardzo ciężkie zadanie czeka Toma Dumoulina (Team Sunweb) na ostatnim górskim etapie 101. edycji Giro d’Italia.
Holender po 19. etapie traci równe 40 sekund do nowego lidera wyścigu – Chrisa Froome’a. Wszystko to za sprawą szalonego ataku kolarza Team Sky na Colle delle Finestre.
Dla Dumoulina ten etap był prawdziwym rollercoasterem – z jednej strony dramat przeżywał lider wyścigu Simon Yates (Mitchelton-Scott), z drugiej zaś świetnie tego dnia czuł się Froome, za którym Holender ani inni rywale nie był w stanie pojechać.
W grupce goniącej Brytyjczyka współpraca nie układała się najlepiej, a ciężar pogoni spoczywał na plecach właśnie Dumoulina. Mimo szaleńczej gonitwy 27-latek na metę w Bardonecchi wpadł ze stratą 3:23.
Dzisiaj był naprawdę szalony etap. Spodziewałem się, że Team Sky to zrobi. Miałem tego dnia nogę i zrobiłem wszystko dobrze, ale Froome był zbyt mocny i nie miałem siły, aby podążyć za nim. Wiedziałem, że odpowiedzialność w grupie goniącej będzie spoczywać na mnie. Każdy jechał swój wyścig
– komentował na mecie kolarz Team Sunweb.
W tej chwili jestem pesymistycznie nastawiony, ale zobaczymy jak będę się czuł jutro. Pokonanie Froome’a będzie bardzo trudne
– dodał.
Dumoulin i spółka do Brytyjczyka na podjazdach tracili nieznacznie – od 30 do 40 sekund – natomiast lider Team Sky największą różnicę wypracowywał na zjazdach, gdzie pogoń nie była zorganizowana.
Poczekałem dwa razy na Sebastiana Reichenbacha, który chciał pracować. Z perspektywy to nie był najlepszy wybór – zjeżdżam tak szybko jak Froome, ale Reichenbach na zjazdach jedzie jak staruszka na rowerze. Może gdybym nie czekał, to skończyłoby się lepiej, ale po fakcie łatwo się mówi
– dodał Holender w komentarzu dla “L’Equipe”.
W lepszym humorze po 19. etapie jest z pewnością Thinaut Pinot (Grupama-FDJ). Francuz dzięki solidnej jeździe oraz słabościom Yatesa oraz Domenicio Pozzovivo (Bahrain-Merida) wskoczył w klasyfikacji generalnej z piątego na trzecie miejsce. Francuz cały dzień jechał w grupie Dumoulina, a na metę przyjechał na 3. pozycji.
Przed ostatnim górskim etapem 27-latek zamyka podium generalki, mając 40 sekund przewagi nad czwartym Miguelem Angelem Lopezem (Astana). Do lidera wyścigu Pinot traci 4:17.
Chcę zachować miejsce na podium, to mój priorytet. Froome zaskoczył wszystkich tym atakiem tak daleko przed metą. Takie etapy to wariactwo. Trasa Giro jest szaleńczo trudna, zapisaliśmy ładną kartę w historii wyścigu
– mówił z optymizmem.
Mam nadzieję, że jutro noga będzie podawała na tyle by obronić podium, ale dzisiejszy etap dał mi sporo radości i zapamiętam go na długo. Dziś czułem się dobrze, wróciłem na swój poziom
– zapewnił.