Trzy wygrane etapy i prowadzenie od szóstego odcinka jak bańka mydlana pękły na Colle delle Finestre. Simon Yates nie wytrzymał trudów Giro d’Italia, meldując się na mecie dziewiętnastego etapu 39 minut po zwycięzcy Chrisie Froome.
Kolarz Mitchelton-Scott pierwsze oznaki słabości zdradził dzień wcześniej, na drodze do Prato Nevoso. Kolaps Brytyjczyka na przełęczy Finestre nie był więc sensacją, acz zanotowana strata czasowa może robić wrażenie.
Czy czułem, że nadchodzi mój koniec? Tak i nie. Byłem wyczerpany od etapu jazdy indywidualnej, dlatego nie zaskoczyłem siebie, że dzisiaj odpadłem
– powiedział Yates za metą na Jafferau.
I tak po dwóch tygodniach zakończyła się różowa bajka 25-latka.
Cieszę się z ostatnich kilku tygodni, wrócę na Giro, aby tu wygrać
– zadeklarował.
Yates przewiduje, że Chris Froome w sobotę będzie męczył się, po swoim 80-kilometrowym samotnym rajdzie.
Chris dał dzisiaj niesamowity występ. Myślę, że zachowa różową koszulkę, ale jutro będzie cierpiał po dzisiejszym wysiłku.
Adrian4900
25 maja 2018, 22:36 o 22:36
Nie będzie weżmie więcej leków na astmę i to wygra 😀
XMM2
26 maja 2018, 08:12 o 08:12
Wygra bo się należy. Inni biora inne leki i jakoś nikt przez 80km nie mógł pojechac za froomem w 5 gonili, a przewagę zrobil na zjeździe to na pewno leki mu tam pomogly
bodek
26 maja 2018, 10:38 o 10:38
2 goniło a nie 5 bo 3 się woziło. Ale to i tak o 1 więcej.
bodek
26 maja 2018, 10:44 o 10:44
Przypomina mi to szaleńczą ucieczkę przed laty Lendisa w TdF, która okazała się dopingowych oszustwem. Czyżby Froome nie wytrzymał presji i w desperacji posunął się też do jakiegoś oszustwa. No bo facet dymi i na końcówkach odstaje, a tu nagle taka metamorfoza. Nie pojmuję tego.
piter
26 maja 2018, 23:32 o 23:32
Zgadza sie kolego.Nagle odrodzenie.Teatr jednego aktora a raczej komedia