W niedzielę, 15 lipca, 9. etap przyszłorocznego Tour de France zakończy się w Roubaix, informują lokalne media.
Dokładny przebieg odcinka nie jest nadal znany, na razie wiadomo tylko, że tak jak Paryż-Roubaix, rozpocznie się w Compiègne. Trudno sobie jednak wyobrazić, że na trasie zabraknie kilku odcinków brukowanych, “pożyczonych” z Piekła Północy.
Szczegóły poznamy 17 października, podczas uroczystej prezentacji 105. Tour de France w Paryżu. Roubaix zapłaci 150 tys. euro za przyjazd Wielkiej Pętli do miasta. Wyścig po raz ostatni zmierzył się z brukami dwa lata temu. W Cambrai wygrał wówczas Tony Martin.
Przyszłoroczny Tour rozpocznie się 7 lipca w położonym nad Oceanem Atlantyckim departamencie Wandei.
Anderis
17 września 2017, 12:12 o 12:12
Jak nie dadzą bruków na tym etapie to nie wiem co im zrobię. :[
👏
17 września 2017, 12:59 o 12:59
👍
Macias
17 września 2017, 16:49 o 16:49
Nibali szykuj się.Ten TdF powinien być twój.
Sw
17 września 2017, 19:53 o 19:53
Dumoulin
piatek
17 września 2017, 20:41 o 20:41
Kwiato
Karol
17 września 2017, 21:36 o 21:36
Dają bruki, bo podobno w przyszłym roku w TdF będą tylko 3 górskie etapy. Reszta to nudne płaskie odcinki i pagórki.
Ulle
18 września 2017, 09:01 o 09:01
No i po kiego grzyba?? Zaserwowaliby porządne dwie czasówki i solidne góry, miast bawić się w jakieś romanse z “klasycznym” kolarstwem.
elo
20 września 2017, 12:26 o 12:26
Dwie czasówki owszem, ale tylko jeśli jedna górska a druga płaska. Dwie płaskie mijają się z celem.
Ulle
20 września 2017, 22:11 o 22:11
Można by napisać, że po co cztery, czy pięć, itd. etapów w górach. A może wystarczą tylko dwa, albo, o zgrozo, tylko jeden…
Co do górskiej czasówki, zaryzykuję stwierdzeniem, że to właśnie tego typu próba jest bez sensu, bo nie pozwala w pełni rozwinąć skrzydeł specjalistom od walki z czasem. Ponadto jest swego rodzaju mrugnięciem w kierunku takich upośledzonych zawodników, jak Chavez, czy Quintana – patrzcie, musieliśmy dać jakąś czasówkę, ale wymyśliliśmy taką, z którą dacie sobie radę.