Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2017. Podbudowany Nibali, zły Dumoulin

Vincenzo Nibali

Triumf na szesnastym etapie 100. edycji Giro d’Italia sprawił, że Vincenzo Nibali został pierwszym włoskim zwycięzcą etapowym w tegorocznym “Corsa Rosa”. 

Sycylijczyk z grupy Bahrain-Merida był jednym z bardziej aktywnych kolarzy podczas dzisiejszego etapu, prowadzącego przez trzy alpejskie przełęcze. Na ostatnim z podjazdów, Umbrailpass, 32-latek przyspieszył i porwał grupkę faworytów. Za nim podążyli Nairo Quintana (Movistar Team), Domenico Pozzovivo (Ag2r La Mondiale) i Ilnur Zakarin (Katusha-Alpecin). Dwadzieścia kilometrów przed metą Włoch ponownie spróbował swoich sił, ciągnąc ze sobą Kolumbijczyka, którego z kolei odczepił na zjeździe.

12 kilometrów przed metą Nibali doścignął uciekającego Mikela Landę, z którym jechał aż do samego końca. Na ostatnich metrach to jednak triumfator Giro d’Italia z 2013 i 2016 roku popisał się lepszym finiszem i dzięki temu odniósł swoje siódme zwycięstwo w swoim narodowym wyścigu.

To zwycięstwo pokazuje, że jestem dobry we wszystkim. Musiałem cały czas być konsekwentny, od początku do końca, bo etap był bardzo trudny i długi. Zademonstrowałem, że stać mnie na agresywne wspinaczki, dobre zjazdy i niezłe sprinty. Cieszę się, że wygrałem ze wsparciem ekipy, choć na mecie byłem bardzo zmęczony

– stwierdził Włoch.

Dzięki temu zwycięstwu Nibali wskoczył na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Jego strata do liderującego Toma Dumoulina wynosi minutę i 12 sekund, a do wyprzedzającego go Quintany – 41 sekund.

Mój pierwszy atak na Stelvio nie był mocny, ale drugi już tak. Zamieniłem kilka słów z Nairo, współpracowaliśmy. Jestem teraz bliżej lidera w klasyfikacji generalnej. Przed nami jeszcze dużo trudnych etapów, sprzyjających Quintanie, który chce zredukować straty. Łatwo nie będzie, Dumoulin ma jeszcze jedną przewagę – finałową czasówkę w Mediolanie

– podkreślił 32-latek.

Tom Dumoulin

fot. Cor Vos / Team Sunweb

Na dzisiejszym etapie lider wyścigu poniósł nieco większe straty. Co prawda utrzymał różowy trykot przywódcy całej imprezy, ale tuż przed wspinaczką pod Umbrailpass musiał załatwić potrzeby fizjologiczne, przez co został za wyselekcjonowanym peletonem. Nie zdołał do niego powrócić, kończąc etap na 13. pozycji, dwie minuty i 13 sekund po triumfatorze.

Ponadto jego przewaga w klasyfikacji generalnej wyścigu dramatycznie zmalała – teraz wynosi 31 sekund nad Nairo Quintaną.

Miałem problemy żołądkowe, które czułem na zjeździe ze Stelvio. Musiałem się zatrzymać. Gdy wróciłem na rower chciałem po prostu walczyć. Utrzymałem koszulkę lidera ale jestem wyjątkowo rozżalony

– powiedział 26-letni Holender.

Jeśli wziąć pod uwagę, że goniłem sam przez ostatnie 35 kilometrów i straciłem tylko dwie minuty, to nogi były dobre. Mogłem walczyć z Nibalim i Quintaną. Przegrałem z powodów, nad którymi nie mam kontroli

– dodał.

Dumoulin nie miał pretensji do rywali, którzy nie czekali na niego na ostatniej wspinaczce. Pytany o całą sytuację w kontekście swojego gestu i spowolnienia peletonu na niedzielnym etapie w obliczu kraksy Nairo Quintany, nie chciał wypadków porównywać.

To wydarzyło się w wirze wyścigu. To zupełnie inna sytuacja niż z kraksą Nairo. Kruijswijk jechał na czele, nie mogę oczekiwać, że rywale po prostu pozwolą mu odjechać. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa, jestem zły na siebie i ten gniew muszę przezwyciężyć

– dodał.

Jutrzejszy, siedemnasty etap Giro d’Italia jest łatwiejszy i sprzyja ucieczkom. Na kolarzy czeka 219 kilometrów Tirano do Canazei.

5 Comments

  1. Władysław Dar

    23 maja 2017, 19:44 o 19:44

    Dojechać i nie stracić koszulki będąc w pełni sił też byłby wyczyn ale to co on zrobił dzisiaj jest większym osiągnięciem. Życzę mu zdrowia, reszta w jego nogach.

  2. Piotr Gryglewicz

    23 maja 2017, 20:39 o 20:39

    Ustaliliśmy taktykę i wygrał ❤

  3. Jacek Kmieć

    23 maja 2017, 19:28 o 19:28

    wielki szacunek dla Dumoulina. wygrał ze swoimi słabościami. brawo

  4. Patryk Ćwiertnia

    23 maja 2017, 20:09 o 20:09

    tego gościa nie da się nie szanować!

  5. Mariusz Należyty

    23 maja 2017, 20:35 o 20:35

    Brawo Tom.Po takiej przygodzie pokazać taką moc w dodatku samemu to niebywały wyczyn.Głowa też dała radę.Trzymam kciuki.Może ktoś wreszcie utrze nosa klasycznym góralom.