Danielo - odzież kolarska

Giro d’Italia 2017. Jungels śladami Gaula, Dumoulin gra fair

Bob Jungels

Jungels pisze historię Luksemburga, Quintana poznaje asfalt, Dumoulin wykazuje się postawą fair play, czyli najciekawsze momenty 15. etapu Giro d’Italia.

Bob Jungels najlepiej zakończył drugi tydzień 100. edycji Giro d’Italia, odnosząc etapowe zwycięstwo na piętnastym odcinku.

24-letni Luksemburczyk zaatakował na ostatnim podjeździe, prowadzącym pod Bergamo Alta (1,5 km; 7,9%), a za nim podążyła większość pozostałych faworytów “Corsa Rosa”. Ośmioosobowa grupka przekroczyła szczyt brukowanej drogi z niewielką przewagą nad zmniejszonym peletonem i pomknęła w dół, w kierunku centrum miasta.

Chrapkę na wywalczenie etapowego skalpu miał Bauke Mollema, ale ostatecznie to kolarz Quick-Step Floors przeciął kreskę jako pierwszy, zostając drugim zwycięzcą etapowym ze swojego kraju. Wcześniej dokonał tego tylko Charly Gaul, który triumfował na 11 odcinkach “Corsa Rosa”.

Trudno mi pojąć to, co zrobiłem, ale jestem naprawdę zadowolony. Wiedziałem, że noga “podaje”, gdyż czułem się dobrze na podjazdach. Spróbowałem sił na finałowej hopce ale była ona nieco dłuższa, niż myślałem. Na zjeździe byłem jednak w dobrej sytuacji, siedziałem na kole [Domenico] Pozzovivo i rozpocząłem sprint. To moje pierwsze zwycięstwo wywalczone w taki sposób, a zrobienie tego na Giro jest czymś niesamowitym

– podkreślił na mecie Jungels.

Drugie miejsce zajął Nairo Quintana. Kolarz Movistar Team zaliczył upadek na zjeździe z pierwszego podjazdu dnia, Miragolo San Salvatore, tracąc czas na dwukrotną zmianę roweru. Podczas gdy Kolumbijczyk gonił, lider wyścigu Tom Dumoulin zagrał fair play i nie podjął próby ataku.

27-letni Kolumbijczyk również załapał się do wyselekcjonowanej grupy, która zawiązała się na Bergamo Alta. W końcówce podopieczny Eusebio Unzue trzymał się koła Jungelsa, nabierając przez to prędkości, lecz nie mógł wyprzedzić Luksemburczyka. Za drugie miejsce zyskał jednak sześć sekund bonifikaty, dzięki czemu jego strata w klasyfikacji generalnej nieco zmalała.

Fajnie, że w końcówce ominęły mnie problemy, zwłaszcza po wcześniejszej kraksie. Na Bergamo Alta było ciasno, między innymi z powodu kibiców. Po wypadku ruszyłem na kole kolegi, ale potem zdecydowaliśmy się ponownie zatrzymać, aby wręczyć mi mój sprzęt i rozpocząć pogoń za główną grupą. W sprincie chciałem zaskoczyć rywali, ale Jungels był nie do pokonania

– powiedział Quintana.

Podium domknął Thibaut Pinot. Francuz spokojnie przejechał przez oba pierwsze podjazdy, utrzymując się w peletonie, a na Bergamo Alta podążył za atakiem Jungelsa. Dzięki bonifikacie na mecie powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej nad Vincenzo Nibalim i tym samym utrzymał swoją trzecią pozycję.

To był ciężki dzień, rzadko kiedy widziałem taką szybką jazdę. Wszyscy kręcili jak wściekli. Trzecie miejsce jest trochę przykre, lecz to był specyficzny sprint, na prowadzącej w dół drodze. Jestem jednak pewny że noga jest, a to najważniejsze. Chcę teraz wypocząć i we wtorek stanąć na stracie jednego z najtrudniejszych etapów, które można stworzyć

– stwierdził 26-latek w rozmowie z “L’Equipe”.

Koszulkę lidera Giro d’Italia utrzymał Tom Dumoulin. Holender spokojnie dojechał na metę w grupie faworytów, finiszując na ósmym miejscu, lecz z powodu bonifikat czasowych jego przewaga nad drugim Quintaną nieco zmalała. Mimo to nadal jest ona dość duża i wynosi dwie minuty i 41 sekund.

Ten odcinek pokazał, że faworyci całego wyścigu nie będą już mogli odpoczywać. Liczyłem, że będzie łatwiej, ale tempo było piorunujące, a chaos również był ewidentny. Ucieczka poszła bardzo późno, a w końcówce było dużo ataków. Drużyna jednak wytrzymała to wszystko, zawsze byliśmy w dobrym miejscu więc jestem zadowolony

– podsumował 26-letni kolarz Team Sunweb.

Nie chciałem zyskać czasu nad rywalem w takich okolicznościach – kraksy, defektu czy czegoś takiego. Quintana popełnił błąd, przestrzelił zakręt. To był trudny zjazd, to nie był moment do ataku

– wyjaśnił krótko na łamach “Sport.es” w odniesieniu do zwolnienia po kraksie kolumbijskiego rywala.

Warto odnotować, że dzisiejszy etap był jedenastym najszybszym odcinkiem w historii Giro d’Italia. Dzięki licznym pogoniom za ucieczkami oraz sprzyjającym warunkom średnia prędkość wyniosła 46,486 kilometra na godzinę, przez co kolarze wpadli na kreskę 20 minut wcześniej, niż awizowali organizatorzy.

Zawodników teraz czeka dzień przerwy, który spędzą w okolicach Bergamo przygotowując się do królewskiego etapu 100. edycji “Corsa Rosa”. Wtorkowy odcinek poprowadzi z Rovetty do Bormio i będzie liczył 222 kilometrów. Na jego trasie znalazły się trzy premie górskie, w tym Passo del Mortirolo i Passo dello Stelvio.

12 Comments

  1. Piotrek Rutkowski

    21 maja 2017, 18:48 o 18:48

    Kintaniec na 100 by wykorzystał sytuację i zaatakował

  2. Bartosz Borczyk

    21 maja 2017, 18:48 o 18:48

    Można to porównać do podobnej sytuacji gdy leżał Sky, wnioski nasuwają się same

  3. Szymon Pieszczoch

    21 maja 2017, 19:07 o 19:07

    Szczerze za każdym razem kiedy Quintana leży peleton powinien naciskać, może by się nauczył szacunku.

    • Piotrek Rutkowski

      21 maja 2017, 19:30 o 19:30

      Właśnie odwrotnie. Przekonałby się że robi prawidłowo skoro inni robią to samo.

    • Szymon Pieszczoch

      21 maja 2017, 19:30 o 19:30

      Fakt, jak jest mało bystry to pewnie masz racje, a skoro zachowuje się w ten sposób, to pewnie tak jest.

  4. Jacek Kmieć

    21 maja 2017, 19:28 o 19:28

    Oglądałem. Szacun Dumoulin. Quintana by Cię rozdeptał 🙂

  5. Ernest Sobczyński

    21 maja 2017, 22:07 o 22:07

    “La currrrrva” xD

  6. haibike

    22 maja 2017, 06:55 o 06:55

    Prawdę mówiąc to Dumolin mógł zaatakować, gdyż nie był to defekt losowy. Quintana powinien po prostu pojechać ten zakręt wolniej tak samo jak Kruijswijk rok temu.

  7. kgb

    22 maja 2017, 07:55 o 07:55

    Nie można “grać fair play”, można co najwyżej “grać fair”!

    • TomAsz

      22 maja 2017, 08:27 o 08:27

      Dzięki.

    • fróm

      22 maja 2017, 17:04 o 17:04

      Dumoulin potrafi.

  8. As

    22 maja 2017, 19:09 o 19:09

    Quintana nawet nie podziękował?