Danielo - odzież kolarska

Amstel Gold Race 2017. Gilbert sięgnął limitów, Kwiatkowski z niedosytem

Philippe Gilbert na Paryż-Nicea

Philippe Gilbert pokonał w sprinterskim pojedynku Michała Kwiatkowskiego i po raz czwarty triumfował w Amstel Gold Race. 

Kolarz Quick-Step Floors 6 kilometrów przed metą odłączył się od siedmioosobowej grupki na podjeździe pod Bemelerberg (900 m; 4,5%, maks. 7%), a za nim podążył Kwiatkowski. Dwójka dojechała do mety przed konkurentami. Wydawało się, że to Polak po raz drugi triumfuje w “Piwnym Wyścigu”, ale kolarz z Verviers pokazał pazur i z pomocą swojego doświadczenia pokonał Torunianina.

Przez czterdzieści kilometrów jechaliśmy razem, więc muszę podziękować również kolegom z ucieczki. Każdy z nich zasłużył na triumf, ale zwycięzca może być tylko jeden. Kwiatkowski jechał na limicie, tak jak wszyscy, w tym ja. Walczyłem pomimo bólu. Jazda z Michałem jest naprawdę fajna, bo on zawsze walczy. Zaproponowałem, żebyśmy współpracowali do ostatniego kilometra i niech wygra lepszy. Zaskoczył mnie swoim sprintem, ale wiało w twarz i nie spanikowałem. Metr po metrze zamknąłem lukę, perfekcyjnie wykończając robotę.

– powiedział Belg, w rozmowie z telewizją “Sporza”.

Gilbert, zwany również “Mr. Cauberg”, triumfował dziś na zmienionej trasie, w końcówce której nie było podjazdu pod słynną górę w Valkenburgu.

Lubię jeździć w Limburgii i cieszę się z czwartego triumfu, zwłaszcza, że był on inny niż pozostałe. Myślałem, że będą walczyć sprinterzy, ale ostatecznie wszystko rozstrzygnęła ucieczka

– stwierdził 34-latek, który dzięki dzisiejszemu zwycięstwu został trzecim w historii kolarzem, który w jednym roku był najlepszy w Ronde van Flaanderen i Amstel Gold Race. Wcześniej dokonali tego Eddy Merckx w 1975 roku oraz Jan Raas w 1979 roku.

Kwiatkowski musiał się zadowolić drugim miejscem. Choć zwycięstwo było blisko, ten wynik jest świetnym prognostykiem przez pozostałymi ardeńskimi klasykami – La Fleche Wallonne (19 kwietnia) i Liege-Bastogne-Liege (23 kwietnia).

To był genialny wyścig, ale czuję niedosyt. Pokonał mnie wielki mistrz, któremu gratuluję. Drużyna spisała się świetnie, zwłaszcza Sergio Henao. Byłem zmotywowany, aby wygrać, ale nic nie jest stracone. Co się odwlecze, to nie uciecze!

– podkreślił mistrz świata z 2014 roku i triumfator “Piwnego Wyścigu” z 2015 roku.

Podium skompletował Michael Albasini, który popisał się najlepszym finiszem z grupki pościgowej.

Tempo było szybkie, ale stabilne w pierwszej połowie wyścigu, więc wiedziałem, że wszystko się porozrywa. Ja miałem atakować razem z innymi i gdy Henao i Gilbert ruszyli, również zareagowałem. Nie myślałem, że uda się nam dojechać do końca, jednak grupa była mocna, jechaliśmy razem i się udało. W końcówce zabrakło sił, a ta dwójka [Gilbert i Kwiatkowski] miała więcej w nogach. W zasadzie cała grupka cierpiała

– powiedział 36-letni kolarz Orica-Scott.

Finisz w czołowej “trójce” Amstel Gold Race sprawił, że kolarz z Mendrisio ma w swoim palmares miejsca na podium we wszystkich trzech ardeńskich klasykach. W 2012 roku był drugi w Fleche Wallonne, a w 2015 roku – trzeci. Z kolei przed rokiem był drugi w Liege-Bastogne-Liege.

Podium w Amstel to bardzo dobre osiągnięcie, i dla mnie i dla całej drużyny

– dodał Albasini.

Wysoko, bo na czwartym miejscu uplasował się Nathan Haas. Pochodzący z Brisbane Australijczyk załapał się do grupy faworytów i próbował przeskoczyć do Gilberta i Kwiatkowskiego, kiedy ci odskoczyli, lecz nie pozwolili mu na to pozostali zawodnicy.

Dziś wszyscy byli po prostu świetni. Brakowało nam szczęścia w ostatnich miesiącach i nie zasłużyliśmy sobie na słabe wyniki w klasykach, po świetnej pracy innych. Chcieliśmy po prostu odnieść świetny wynik i chcieliśmy ścigać się z przekonaniem i siłą.

Cała grupa jest wspaniała. Wierzymy w to, co robimy i walczymy, bo wierzymy w siebie. Nie mogę nadziękować się kolegom. Strzegli mnie cały dzień i wyeliminowali stres. Johann [Van Zyl] pracował świetnie w ucieczce. Nogi podawały, więc pedałowałem. Nie wygrywam wielu wyścigów z niewielkiej grupki, więc to dla mnie przełamanie. Jestem z siebie naprawdę dumny

– powiedział 28-latek.

Sytuacja na trasie nie ułożyła się po myśli kolarzy Teamu Sunweb, zarówno Michaela Matthewsa, jak i Wilco Keldermana. Obaj zawodnicy upadli podczas ostatniego podjazdu pod Bemelerberg, przez co nie liczyli się w końcówce.

To był trudny wyścig, było dużo wiatru, przez co na pierwszych 200 kilometrach wszyscy cierpieliśmy. To naprawdę pech, że Wilco i Michael leżeli w kraksie tak blisko mety. Na Amstel Gold Race wszystko musi wyjść na 100%, no i trzeba mieć dużo szczęścia. Ostatecznie zrobiliśmy wszystko na co nas było stać i powinniśmy teraz wyciągnąć wnioski, nie smucić się i po prostu iść dalej

– stwierdził kolega Matthewsa z drużyny Roy Curvers.

W ucieczce dnia znalazł się kolarz CCC Sprandi Polkowice, Michał Paluta. 21-latek, który debiutował w Amstel Gold Race. Wraz z jedenastoma innymi kolarzami uzyskał przewagę ośmiu minut, lecz został doścignięty 45 kilometrów przed metą.

Jestem zadowolony z mojego debiutu w tej prestiżowej imprezie. Naszym zadaniem było załapanie się do ucieczki i zaraz po starcie starałem się jechać aktywnie. Odjechałem na dziesiątym kilometrze, na jednym ze wzniesień. Po tym, gdy zostaliśmy złapani przez peleton starałem się jeszcze utrzymywać tempo grupy, ale ostatecznie musiałem odpuścić. Nogi były dziś dobre, a od dyrektora sportowego Piotra Wadecki otrzymywałem wskazówki dotyczące oszczędnej jeździe. Dzięki jego radom zdołałem tak długo utrzymać się na czele

– powiedział aktualny mistrz Polski do lat 23.

4 Comments

  1. Pavel Arnold Vashniq

    16 kwietnia 2017, 18:05 o 18:05

    Tak brawo Kwiatkowski, ale Paluta też zasłużył na pochwałę.

  2. Jaco Wroob

    16 kwietnia 2017, 18:15 o 18:15

    Kwiato odkujesz next time

  3. Jacek Ryder

    16 kwietnia 2017, 17:51 o 17:51

    Brawo kwiatek.Świetna jazda . Duży sukces

  4. Jacek Kmieć

    16 kwietnia 2017, 18:19 o 18:19

    Szacun Kwiato!