Danielo - odzież kolarska

Tour de Pologne 2016: Łukasz Wiśniowski melduje gotowość bojową

Praca na rzecz kolegów priorytetem Polaka jeżdżącego w barwach Etixx-Quick Step.

Łukasz Wiśniowski w tym sezonie stał się jednym z podstawowych wagoników sprinterskiego pociągu Marcela Kittela. Polak pracujący przed rokiem na innego gwiazdora sprintu – Marka Cavendisha – w tym roku w zespole Etixx-Quick Step dokładał już cegiełki do sukcesów niemieckiego sprintera na trasach kilku imprez WorldTour.

W Polsce, podczas Tour de Pologne, Wiśniowski pracował będzie na rzecz kolumbijskiego sprintera Fernando Gavirii oraz Luksemburczyka Boba Jungelsa, który walczyć może o wysoką pozycję w klasyfikacji generalnej.

24-latek do Warszawy przyjechał po dłuższym okresie treningów w Szklarskiej Porębie, przerwanym startem w mistrzostwach Polski, gdzie w wyścigu jazdy indywidualnej na czas zajął 7. miejsce, a w zmaganiach elity ze startu wspólnego zajął 4. miejsce.

Mam nadzieję, że jestem bardzo dobrze przygotowany. Trenowaliśmy teraz z Michałami [Gołasiem i Kwiatkowskim] przed mistrzostwami Polski i po, także czuję się przygotowany

– mówił przed wyścigiem.

Trenowaliśmy głównie jazdę po górach, choć jak się wróci z Giro, to te góry się małe wydają i się wypłaszczają. Na pewno lepiej trenować tam niż na płaskim, szczególnie w takim towarzystwie. Myślę, że zrobiliśmy dobrą robotę.

Zespół Etixx-Quick Step moc pokazał już na pierwszym odcinku polskiego touru, a zwycięstwo młodego Davide Martinellego i obecność jego dwóch kolegów w czołowej czwórce etapu w Warszawie było demonstracją mocy i organizacji w krętej końcówce.

Pierwsze dwa etapy mi odpowiadają, reszta troszkę mniej. Na pewno chciałbym znaleźć dla siebie jeden dzień, choć wiadomo, że przyjechaliśmy tutaj w mocnym składzie, który będzie tu walczył o klasyfikację generalną i etapy z Fernando Gavirią. Będę w pociągu, ale może znajdę swoje pięć minut

– zaznaczył.

Pochodzący z Ciechanowa zawodnik w tym roku ma za sobą poważny krok – debiut w trzytygodniowym wyścigu, czyli w Giro d’Italia.

Bardzo mi się Giro podobało, gdyby było 20 etapów tylko krótszych… a tak na poważnie – trafiłem na bardzo dobre Giro dla naszej ekipy

– wspominał ze śmiechem.

Wygraliśmy cztery etapy, mieliśmy trzech różnych liderów, więc atmosfera była na bardzo dobrym poziomie, to też mi pomagało w przejechaniu Giro, bo to łatwe nie było. Mieliśmy Marcela przez pierwszy tydzień, wiadomo, że byłem w pociągu, wyszło jak planowaliśmy, wygrał i został liderem. Potem jechaliśmy bardziej zrelaksowani, przyszły zwycięstwa etapowe

– przypominał sukcesy niemieckiego sprintera oraz Włochów Gianluki Brambilli i Matteo Trentina, a także wspomnianego już Jungelsa.

Sam „Wiśnia” w tym roku pokazał się w wiosennych klasykach, podczas większości wyścigów pracując na kolegów, acz w finale Kuurne-Bruksela-Kuurne ratując zespół i długim finiszem kończąc rywalizację na 5. miejscu. Do tego drugie miejsce w Wyścigu Dookoła Zachodniej Flandrii i mocne występy na Dubai Tour, Tour de Romandie i Giro d’Italia, gdzie w sprintach wygrywał Kittel – solidna pierwsza część sezonu, którą konkluduje Tour de Pologne.

Tour de Pologne jest moim ostatnim startem przed chwilą odpoczynku, będę miał trochę wakacji. Później wrócę, ale nie wiem jeszcze na jaki wyścig

– podsumował.