Danielo - odzież kolarska

Luca Paolini: “byłem uzależniony”

Włoski kolarz po latach zmagania z uzależnieniem od środków nasennych poprosił o pomoc.

Luca Paolini w wywiadzie z “La Gazzetta dello Sport” wyznał, że od lat walczył z uzależnieniem od środków nasennych. 38-letni kolarz o swoim problemie opowiadał po terapii, którą przeszedł w klinice w Weronie, po tym jak jego długoletnią karierę przerwał pozytywny test na kokainę.

Paolini został przyłapany na stosowaniu kokainy podczas tegorocznego Tour de France, 7 lipca. Doświadczony kolarz został wyrzucony z wyścigu i tymczasowo zawieszony, ale natychmiast zaprzeczył, jakoby stosował zabroniony środek.

Dziś Włoch wziął pełną odpowiedzialność za swoje błędy. Przyznał, że ze środkami nasennymi miał do czynienia od 2004 roku, od czasu śmierci brata, a kokaina była ostatnim krokiem na jaki się zdecydował.

Przez ostatnie 2-3 lata środki nasenne brałem regularnie, tak w domu, jak i na wyścigach. Kupowałem na receptę, to nie jest zabronione. Byłem uzależniony, miałem zaburzenia snu, ataki paniki. Próbowałem odstawić, ale to wywoływało depresję. Kokaina była ostatnim krokiem, zacząłem dwa tygodnie przed Tourem

– wyznał.

Paolini w peletonie respektowany był jako niezwykle doświadczony kapitan zespołu Katusha, doskonale opiekujący się swoimi liderami – Joaquinem Rodriguezem i Alexandrem Kristoffem – i chwalony za umiejętności “czytania” wyścigu. O uzależnieniu wiedział sztab medyczny zespołu, jednak nie potrafił Włochowi pomóc.

Paolini w karierze wygrał etapy Giro d’Italia (2013), Vuelta a Espana (2006), triumfował w Omloop Het Nieuwsblad (2013) czy w Brabanckiej Strzale (2004), na koncie ma też wygraną w Trofeo Laigueglia (2008) i na dwóch etapach Tour of Britain (2005).

Zabiłem swoją karierę, ale odrodziłem się jako człowiek. Jeśli to jest cena za powrót do normalności, to jestem więcej niż gotowy by ją zapłacić. Nikt z bliskich nie mógł mi pomóc, ale sprawa z kokainą otworzyła mi oczy. Poprosiłem o pomoc, poszedłem na dwutygodniową detoksykację do kliniki w Weronie. Zdałem sobie sprawę, że byłem niewolnikiem tej pigułki. Wyszedłem z tego, to moje największe zwycięstwo

– powiedział, streszczając swoje przeżycia po lipcowej wpadce.

Zwycięzca Gandawa-Wevelgem (2015) przyznał, że jego największym błędem było tłumienie w sobie problemu i niedopuszczanie do siebie pomocy z zewnątrz.

Jestem dumny, nigdy nie szukałem pomocy. To trwało latami, na trasie robiłem swoje, pracowałem na liderów w klasykach, na Giro, na Tourze. Potrzebowałem snu by się regenerować, ale to jest uzależniające. Problemy zaczynały się gdy roweru nie było. Kalendarz, napięcie, błędy. W ostatnim czasie powodów do stresu było więcej – mniej ekip, mniej sponsorów, miejsc pracy. To wszystko zaczęło się destabilizować. Teraz wiem, problemu nie wolno chować, trzeba poprosić o pomoc.

– podsumował.

Sprawa Paoliniego trafi przed Trybunał Antydopingowy, który zadecyduje o karze za złamanie przepisów. Dyskwalifikacja najprawdopodobniej zakończy zawodową karierę kolarza Katushy.