Obeszło się bez kary dyskwalifikacji dla Grega van Avermaeta. Zawodnikowi teamu BMC Racing groziło zawieszenie w związku ze sprawą wokół doktora Chrisa Mertensa.
Komisja dyscyplinarna Belgijskiego Związku Kolarskiego (KBWB) uznała, że nie ma dowodów na praktykę dopingową van Avermaeta. Konkretnie chodzi o 2012 rok, kiedy miał stosować kortykoid diprophos oraz środek vaminolact – ten sam, o którego używanie podejrzany był – w międzyczasie również uniewinniony – przełajowiec Tom Meeusen.
30-letni van Avermaet posiadał atest na diprophos. Od Mertensa dostał receptę na vaminolact, ale nigdy jej nie wykupił.
To jest zwycięstwo mojej kolarskiej wiosny i jestem szczęśliwy, że ten etap się zakończył. Co prawda podczas wyścigów starałem się o tym nie myśleć, ale nie było łatwo. Jest ciężko, kiedy widzisz swoje nazwisko na stronach tytułowych gazet i to nie w kontekście sportowych osiągnięć. Nic nie zrobiłem, nie jestem winien. Teraz zostało to udowodnione
– powiedział trzeci kolarz tegorocznych edycji Ronde van Vlaanderen oraz Paryż-Roubaix.
4 czerwca dowiemy się, jak zakończy się postępowanie przeciwko błotniakom Laurensowi Sweeck oraz Bartowi Wellensowi.
fot. ANSA/DANIEL DAL ZENNARO