W swoim premierowym występie w Strade Bianche Zdenek Stybar od razu stanął na najwyższym stopniu podium.
29-letni Czech na 200 metrów do mety odskoczył Gregowi van Avermaetowi (BMC Racing), który wcześniej zainicjował atak. W tyle już wtedy pozostał trzeci z grupki czołowej: Alejandro Valverde (Movistar).
Wiedziałem, że jeśli chcę wygrać, to muszę wyprzedzić Grega i w ostatni zakręt wejść jako pierwszy. Nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy na solo przekroczyłem linię mety
– powiedział na Piazza del Campo uradowany reprezentant Etixx-Quick Step.
Tym samym triumf na „białych drogach” pozostał w rodzinie belgijskiej ekipy. Rok temu zwyciężył, jak świetnie pamiętamy, Michał Kwiatkowski, który tym razem jazdę swojego kolegi obserwował z autokaru. „Kwiato” startuje od dzisiaj w Paryż-Nicea.
W sierpniu zeszłego roku Stybar zaliczył poważny upadek w trakcie Eneco Tour łamiąc szczękę i tracąc zęby. Po kilku wizytach u stomatologa i chirurga wziął udział w październikowych przełajowych zawodach Kermiscross Ardooie, gdzie doznał kontuzji barku. Po operacji zrezygnował z udziału z mistrzostwach świata w cyclocrossie, które odbyły się w czeskim Taborze.
Z powodu problemów zdrowotnych pierwszy raz w mojej karierze miałem czteromiesięczną przerwę. Dobrze mi ona zrobiła. Zimę przepracowałem tak, jak planowałem
– dodał Stybar. W Vuelta a Murcia był w tym sezonie trzeci, Volta ao Algarve zakończył na 11. miejscu.
Aha, a jak w ogóle ocenia Strade Bianche?
To naprawdę bardzo ciężki wyścig. Ból, jaki odczuwałem podczas moich wizyt u dentysty, to pikuś z tym, co mnie spotkało w sobotę
– śmiał się były mistrz świata błotniaków.
fot. ANSA/Daniel Dal Zennaro
Copyright © rowery.org. Wszelkie prawa zastrzeżone.