Duńczyk Michael Rasmussen mówi coraz więcej i nie zamierza nikogo oszczędzać. Były kolarz, który na początku roku przyznał się do stosowania zabronionych substancji wspomagających i obiecał powiedzieć wszystko co o kulturze dopingu w kolarstwie jest mu wiadome, teraz upublicznia swoją wiedzę.
Rasmussen w marcu przyznał, że przez cztery dni zeznawał przed organizacjami antydopingowymi, dzieląc się swoją wiedzą na temat dopingu i ludzi, którzy go stosowali i dostarczali. Nie ujawnił jednak nazwisk, gdyż toczyły się postępowania.
“Kurczak” nie żartował. W najbliższych dniach ma ukazać się jego książka – “Żółta gorączka”, w której opisana jest jego kariera, wraz z wszystkimi dopingowymi historiami. A co za tym idzie – nazwiskami. Wnioskując po wyrywkach publikacji, które docierają do nas za pośrednictwem duńskich mediów, Rasmussen wsypał wszystkich z którymi jeździł.
– Kiedy kłamałem, krytykowano mnie. Kiedy kolarze się przyznają, krytykuje się ich, że nie mówią całej prawdy. Ja powiem wszystko
Pobieranie krwi od rodziców?
Rasmussen przyznał, że rozważał zastosowanie homologicznej transfuzji krwi, czyli wspomaganie się krwią od innej osoby, mającej takie same parametry krwi. W tym celu wybrał swojego ojca i w 2003 roku poprosił go o pomoc, po tym jak metodę tę polecił mu lekarz ekipy Gert Leinders.
– To była bardzo trudna rozmowa. Wiedziałem, że muszę zacząć robić to co inni, jeśli mam być w grze – mówił. – Rodzice wiedzieli, że przyjmuję lekarstwa by jeździć szybciej.
Rasmussen w późniejszym okresie stosował transfuzje, jednak plan z 2003 roku nie wypalił – próbki krwi pobrane od jego ojca nie były kompatybilne z jego próbkami, przez co nie można było przeprowadzić transfuzji.
– Nigdy do tego nie doszło
Rasmussen wyjaśnił, że zanim sięgnął po doping, wykorzystał wszystkie inne metody – osiągnął swoje limity treningowe, stosował najnowsze diety i perfekcyjnie zdrowy styl życia. Doping był tym, co pozwoliło mu wygrywać.
– Skrócenie etapów lub omijanie niektórych podjazdów nic nie pomoże. Nie ma sensu skracać biegu na 100 m do 60m…
– Wydaje mi się, że w tym momencie jestem najbardziej wiarygodną osobą w kolarstwie
– Jeśli będą pooznaczane, będzie je łatwo wykryć
Tour de France 2007
Rasmussen twierdzi, że cała ekipa Rabobanku w 2007 roku jechała w Tour de France na dopingu. Przypomnijmy, oprócz Duńczyka w składzie znajdowali się: Denis Menchov, Michael Boogerd (przyznał się), Bram De Groot, Thomas Dekker (złapany, przyznał się), Juan Antonio Flecha (zaprzecza), Oscar Freire (zaprzecza), Grischa Niermann (przyznał się) i Pieter Weening.
– Nie wszyscy stosowali doping krwi, nie mam do tego całkowitej pewności. Ale wszyscy korzystali z jakiegoś rodzaju zabronionego wspomagania
Rasmussen potwierdził także, że jest zupełnie pewny, że Nicki Sorensen stosował zabronione wspomaganie.
Rasmussen odniósł się także do jazdy w Tour de France:
– Miałem kolegów, którzy skończyli Tour prawie bez dopingu. Mogli to zrobić zupełnie na czysto, ale nie byliby w stanie pomóc liderom. Dziś jest możliwe ukończenie Touru bez dopingu. Ale ciężko jest wygrać. Mam nadzieję, że Froome jest czysty, a jeśli jest, to jest najsilniejszym zawodnikiem, jaki stąpał po ziemi. Ale zdaję sobie sprawę, że kiedy widzimy taką jazdę – on ma historię przeciwko sobie.
Bjarne Riis
Rasmussen w swojej książce twierdzi, że podczas Giro d’Italia 2002 otrzymał zastrzyk kortyzonu w obecności szefa duńskiej ekipy. Duńczyk dodaje, że Riis doskonale wiedział o stosowanych środkach (sam ich używał w czasie swojej kariery, do czego się przyznał) i kontrolował to co działo się w zespole. Rasmussen nie miał Wyłączenia dla Celów Terapeutycznych (TUE) na kortyzon, którego użycie miało być rozpowszechnione. Jak podkreśla – w CSC nigdy ni oferowano mu dopingu krwi, ale kortyzon stosowano regularnie.
Riisa pogrąża także Tyler Hamilton, który w swoich wyznaniach zarzuca łysiejącemu Duńczykowi, że ten wysłał go do doktora Eufemiano Fuentesa, celem przeprowadzania transfuzji.
W tym samym tonie wypowiada się inny ex-kolarz – Jorg Jaksche.
Rabobank dogadał się z UCI?
– Rabobankowi nie opłacałoby się wycofać mnie z Touru w 2005 roku, kiedy miałem wygrać koszulkę najlepszego górala. No więc się dogadali
Co dalej?
Książkę Rasmussena widzieli już dziennikarze ze Skandynawii, przez co fragmenty wyciekły do mediów. W ostatnich dniach do stosowania dopingu w przeszłości przyznali się Ryder Hesjedal oraz Seamus McGrath. Pierwszy z władzami antydopingowymi miał już do czynienia na początku roku – agenci antydopingowi skontaktowali się z nim po rozmowie z Rasmussenem. Hesjedal także wyspowiadał się i miał powiedzieć wszystko co wiedział.
W gronie duńskich kolarzy grono skruszonych powiększa się – wcześniej do dopingu przyznał się Rolf Sorensen.
To nie koniec całej sprawy – w USA toczy się szeroko zakrojone śledztwo, które jest wynikiem afery Lance’a Armstronga. Dochodzenie prowadzi też Duńska Agencja Antydopingowa, a gdy ukaże się książka Rasmussena, padnie prawdopodobnie więcej nazwisk.
W tle do gry włącza się także Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) – nowy prezydent Brian Cookson chce powołać komisję, która zbada oskarżenia i zarzuty pod adresem poprzedniego kierownictwa Unii i dopingowych historii. UCI pracuje wraz ze Światową Agencją Antydopingową (WADA) nad zmianami w prawie – znowelizowany kodeks WADA ma przewidywać amnestię dla tych, którzy będą w pełni współpracować.