Danielo - odzież kolarska

Michał Kwiatkowski: “ruszyłem za wcześnie i zapłaciłem za to, ale jestem zadowolony”

Piąte miejsce Michała Kwiatkowskiego w Amstel Gold Race to kolejny bardzo dobry wynik, który młody Polak dopisuje do rosnących palamres.

Na trasie holenderskiego wyścigu nie było dziś mocnych na Philippe’a Gilberta. “Monsieur Cauberg” znalazł odpowiedni moment, odpalił silniki i zerwał rywali z koła. Próbujący dojechać rywale nie wytrzymali poprawki mistrza świata, który jako pierwszy dotarł na szczyt legendarnego podjazdu i nie oglądając się specjalnie za siebie pognał do mety. Jak w 2012 roku – nikt nie zdołał mu zagrozić.

“Kwiatek” na podjeździe nie zdołał pojechać za szarżującym Walonem, podejmując jednak próbę pościgu na finałowym odcinku. Nie udało się – po drugie miejsce pomknął Jelle Vanendert (Lotto-Belisol), a przed jadącym w barwach Omega Pharma-Quick Step Polakiem znaleźli się też dwaj wytrawni szermierze ardeńskich dróg – Simon Gerrans i Alejandro Valverde.

Jest coś tak niesamowitego w tym Caubergu, coś co musiałem odkryć.  Myślę, że byłoby lepiej gdybym jechał troszkę z tyłu, na kole takiego Gilberta. On ma tyle doświadczenia. Byłoby trochę łatwiej. Nie złapałem koła Samuela Sancheza, zostałem trochę z tyłu. Byłem zaskoczony, podjazd zacząłem na czele, za Michałem Gołasiem. Pomyślałem – “czemu mam czekać, skoro za kilka sekund będziemy na szczycie?” Ale to była daleka droga. Ruszyłem za wcześnie i zapłaciłem za to, ale jestem zadowolony

– mówił na mecie Polak, który przed rokiem także demonstrował świetną dyspozycję, na holenderskich drogach finiszując na 4. miejscu.

Dzisiejszą jazdą Kwiatkowski po raz kolejny potwierdził, że na drogach ardeńskiego tryptyku czuje się znakomicie i że imprezy tego typu odpowiadają jego charakterystyce. Przez cały wyścig pokazywał koszulkę mistrza Polski w czubie peletonu, czujnie pokonując wszelkie trudności wyścigu. Polak po drodze liczyć mógł na wsparcie swoich kolegów i nie zmieniła tego nawet kolizja z Tonym Martinem, który w jej wyniku przeleciał przez przydrożny żywopłot.

Miałem bardzo dużo wsparcia ze strony swoich kolegów. Uczę się z roku na rok, mam za sobą już dwie edycje i rekonesanse trasy. Cały dzień jechałem z przodu. Wniosek jest taki, że może lepiej trzymać się nieco z tyłu i wiedzieć, jak rozłożyć siły. Wsparcie ekipy było świetne, bez względu na mój wybór pozycji. Gołaś pojechał dziś fantastycznie – zespawał ucieczkę, a potem był ze mną u podnóża Caubegu, z czego bardzo się cieszę

– oceniał 23-latek, zaznaczając, że przed nim jeszcze wciąż sporo nauki i zbierania doświadczenia.

Skończyłem na 5. miejscu i mimo że nie poprawiłem 4. pozycji z ubiegłego roku, pojechałem lepiej. Dziś mogłem walczyć na podjeździe, rok temu nie dałem rady. Rok temu miałem lepszy finisz, w tym roku podszedłem do tego inaczej. Pojechałem dobrze, ale w końcówce nie mogłem złapać Gilberta. Przede mną sporo nauki, ale jestem optymistycznie nastawiony przed Walońską Strzałą. W tym sezonie obrałem inną drogę przygotowań, jestem zadowolony, nogi kręcą dobrze i mam kilka dni na odpoczynek. Jeśli masz dobre nogi, możesz być wysoko. Dziś pokazałem, że je mam, więc z niecierpliwością czekam na dwa kolejne starty

– zapowiedział Kwiatkowski, którego już we środę ujrzymy na starcie La Fleche Wallonne, a w niedzielę na trasie Liege-Bastogne-Liege.

fot. OPQS/Tim de Waele