Philippe Gilbert uważa, że jak na razie nie widzi zastosowania dla hamulców tarczowych w zawodowym peletonie.
Istniałaby taka możliwość, gdyby wszyscy zaczęli je używać, ponieważ różnice między tarczowym i klasycznym hamulcem są na tyle spore, że aż niebezpieczne. Droga, potrzebna do całkowitego wyhamowania, bardzo się różni. Gdybyśmy ścigali się z dwoma systemami, doszłoby do wielu ryzykownych sytuacji. To skomplikowana sprawa
– tłumaczył Belg z zespołu BMC Racing.
Były mistrz świata z Limburgii (2012) zwrócił też uwagę na całkiem inny fakt.
Załóżmy, że jedziemy na tarczówkach, dochodzi do masowej kraksy, wpadasz na koło z rozgrzanymi tarczami… Martwię się o nasze bezpieczeństwo i nasze zdrowie
– dodał Gilbert.
fot. Tim De Waele/TDW Sport