Evenepoel w wysokich górach lepszy od zaprawionych grandtourowców. Philipsen pokazał pazur w burej aurze Flandrii. Oto przegląd wydarzeń z 22 marca.
Remco Evenepoel świetnie radzi sobie z podjazdami na wysokości, przynajmniej na Volta a Catalunya. Mistrz świata wygrał trzeci etap wyścigu, ponownie odjeżdżając rywalom z Primozem Roglicem. Belg i Słoweniec mają ten sam czas i będą musieli rozstrzygnąć batalię o zwycięstwo na piątkowym etapie.
Za ich plecami grupkę prowadził Giulio Ciccone, na plecach mając Jaia Hindleya, João Almeidę, Mikela Landę, Romaina Bardeta czy Bena O’Connora. Ci do Evenepoela stracili 13 sekund, aczkolwiek w klasyfikacji generalnej szansę na miejsce na podium mają raczej tylko trzeci Ciccone oraz tracący do niego 25 sekund Almeida i Landa.
Poza Katalonią, w Polsce czeka nas zebranie delegatów PZKol, natomiast w Belgii przedsmak ścigania na brukach dostaliśmy w regionie Brugii. Wyścig sprinterów na wiatrach i deszczach najlepiej rozegrał Jasper Philipsen, który po 211 kilometrach pewnie sięgnął po zwycięstwo. To jego trzeci triumf w sezonie, po dwóch wygranych etapowych w Tirreno-Adriatico.
Remco Evenepoel (Soudal-Quick-Step): – Miałem świetny dzień, wiedziałem, że z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Wierzyłem, że zespół jest w stanie wykonać postawione przed nim zadanie. Wiedzieliśmy, że przedostatni podjazd jest długi i położony na dużej wysokości. Chcieliśmy tam przykręcić śrubę i to się opłaciło.
Szkoda, że jadę w koszulce najlepszego młodzieżowca, bo chciałbym mieć zdjęcie w tęczowej koszulce na mecie. No cóż, może w kolejnym wyścigu. Jutro spróbujemy zaoszczędzić siły, doprowadzić do sprintu. Dziś pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo silnym zespołem, więc w piątek postaramy się znowu wygrać etap.
Jai Hindley (Bora-hansgrohe), czwarty na mecie: – To był trudny etap. Szacunek dla chłopaków za wykonaną pracę, bo przedostatni podjazd pokonała i tak już mocno wyselekcjonowana grupa. Toni Palzer świetnie wyprowadził mnie pod La Molina, a tam nie było już ani chwili wytchnienia. Roglic i Evenepoel są na zupełnie innym poziomie, trudno się z nimi utrzymać. Jestem zadowolony ze swojej formy, aczkolwiek miło byłoby zakończyć etap na podium.
Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck), zwycięzca: – Już rano wiedziałem, że to się nie skończy sprintem z dużej grupy. Kiedy odjechaliśmy w większej grupce, wciąż było w niej wielu sprinterów, więc finisz z grupy nadal wyglądał prawdopodobnie. Ale ja chciałem się ścigać, w końcu odjechaliśmy we czterech. To był trudny dzień, trząsłem się z zimna, ale jestem dumny z tego jako to rozegraliśmy.
Czekam na Gandawa-Wevelgem. De Ronde? To inna rozgrywka, ale podoba mi się Paryż-Roubaix.
Amerykanin Sean Quinn (EF Education-EasyPost) wygrał drugi etap włoskiego wyścigu Settimana Coppi e Bartali.
22-latek pokonał na finiszu z pięcioosobowej grupki Szwajcara Mauro Schmida (Soudal-Quick-Step) oraz Włocha Waltera Calzoniego (Q36.5).
Nowym liderem wyścigu został Schmid, który o 2 sekundy wyprzedza Quinna i o 8 sekund Calzoniego.