Danielo - odzież kolarska

Ronde van Vlaanderen 2022. Valentin Madouas z życiowym wynikiem

Podium Ronde van Vlaanderen 2022

Valentin Madouas uplasował się na najniższym stopniu podium w Ronde van Vlaanderen. Francuz, który dotychczas nie był brany pod uwagę w rywalizacji na brukach, osiągnął życiowy rezultat i potwierdził, że na flandryjskie bergi jeszcze wróci.

Kolarz Groupama-FDJ trzymał się w grupie faworytów razem z zespołowymi kolegami, unikając problemów w początkowej fazie wyścig. Na Koppenbergu 25-latek jako jedyny odpowiedział na atak Tadeja Pogacara i Mathieu van der Poela. Zabrał się z nimi w akcję, ale później zabrakło mu sił, aby wytrzymać kolejne przyspieszeniu na Starym Kwaremoncie.

Niestety, nie miałem nóg, aby za nimi nadążyć. To gra szczegółów. Prawdopodobnie zostawiłem za dużo energii gdzieś indziej w ciągu dnia. W tych wyścigach wszyscy robimy błędy

– powiedział w oficjalnym komunikacie prasowym.

Wiem, że brakowało mi trochę mocy i doświadczenia. Ale wiem również, że mogę być lepszy. Chcę walczyć o zwycięstwo w kolejnych sezonach

– powiedział za to “Directvelo”.

W finale Francuz wykorzystał czarowanie prowadzącej dwójki i razem z Dylanem van Baarlem zaciekle gonił zwycięstwo na ostatnim kilometrze. Ostatecznie starczyło mu na podium.

To jak gra w kotka i myszkę, gdzie stawką jest wygrana w monumencie. Na finiszu miałem większą prędkość od nich, przez chwilę naprawdę wierzyłem, że mogę to zrobić. Ale wtedy przemówiły nogi i powiedziały, żebym usiadł na siodełku

– dodał

Tym występem Madouas potwierdził smykałkę do północnych wyścigów. Wcześniej profilem przypominał raczej specjalistę od ardeńskich klasyków, ale w tym sezonie wyciągnął z ręki prawdziwego asa – wytrzymałość i umiejętność jazdy po brukowanych helligen.

Zdobycie podium monumentu to wspaniałe uczucie. To pierwszy raz, kiedy jestem na takim poziomie. Mam nadzieję, że będę tam ponownie w następnych latach. Nie wygrałem, ale to był niesamowity dzień, jeden z moich najpiękniejszych na rowerze. Myślę, że zostałem pokonany tylko przez mocniejszych kolarzy

– opowiadał podopieczny Marca Madiota.

Ostatni raz Francuz znalazł się na podium “De Ronde” w 2011 roku, kiedy Sylvain Chavanel w barwach Quick-Stepu zajął 2. miejsce. Wtedy trasę wyścigu kończyła jeszcze kombinacja Muur-Kapelmuur – Bosberg, a kolejne skalpy zdobywali Tom Boonen i Fabian Cancellara. Na zwycięstwo “trójkolorowi” czekają zdecydowanie dłużej.

Kiedy wchodzisz na podium, z pewnością chcesz wrócić po zwycięstwo, a my wciąż czekamy na następcę Jacky’ego Duranda [Francuz wygrał w 1992 – przyp. red.]

– dodał z uśmiechem.

Zdobywając najniższy stopień podium, Madouas potwierdził doskonałą postawę całej drużyny w tegorocznej odsłonie “De Ronde”. Agresywne ściganie w środkowej fazie wyścigu popłaciło nadspodziewanymi efektami w chaotycznej końcówce.

Jechaliśmy bardzo ofensywnie i podążaliśmy za wszystkimi ruchami, najpierw z Oliverem [Le Gacem], potem z Kevinem [Genietsem]. Ten wyścig był jak cała nasza kampania północna. Byliśmy tam jako cała drużyna

– analizował dyrektor sportowy, ostatni francuski zwycięzca Paryż-Roubaix, Frederic Guesdon.

Nominalny lider Groupamy, Stefan Küng, zajął 5. miejsce. Co prawda medalista mistrzostw świata nie dał rady utrzymać się z najlepszymi na Koppenbergu, ale aż do samej mety nie wypadł z walki o czołowe lokaty.

28-latek zabrał się w akcję zaczepną, którą zainicjował Tiesj Benoot. Później jechał w grupie z dwoma kolarzami Bahrain Victorious, którzy próbowali złapać prowadzących, jednak zabrakło im kilkudziesięciu metrów. W sprincie o 5. miejsce Szwajcar ograł Dylana Teunsa, ale te wydarzenia działy się za plecami czwórki finiszującej po zwycięstwo.

Czułem, że rozkręcam się w trakcie kampanii klasyków, ale dzisiaj wszyscy [koledzy] byli o poziom wyżej. Jestem bardzo zadowolony z zespołu, ku takim występom musimy zmierzać

– podsumował Szwajcar.