Danielo - odzież kolarska

Mediolan-San Remo 2022. A gdyby tak Ganna?

Filippo Ganna

Filippo Ganna przed Mediolan-San Remo wziął na siebie obowiązki medialne zespołu Ineos Grenadiers. Brytyjska ekipa na pierwszy monument wysyła naszpikowany utytułowanymi zawodnikami skład, aczkolwiek nie jest jasne, kto będzie jego liderem.

Coroczne wybory: postawić na sprintera, postawić na klasykowca czy mieć jednego i drugiego, w tym sezonie komplikuje plaga zachorowań, z którą zdaje się sporo najlepszych ekip. Mieszankę kolarzy, którzy dopiero co zakończyli Tirreno-Adriatico i Paryż-Nicea, w ostatnich dniach dopadły przeziębienia. Chorzy są m.in. Jasper Stuyven i Caleb Ewan, na zatkany nos narzeka Tadej Pogacar.

Filippo Ganna ostatnio też chorował. Jak przyznał podczas wirtualnej konferencji prasowej, jeszcze kilka dni temu miał gorączkę, dopiero co zaczął oddychać, choć przeziębienie nie dawało o sobie zapomnieć nawet podczas konferencji.

85-90% peletonu ma podobny problem jak ja. To oczywiście nie idealny stan przygotowań, ale głowa i nogi są gotowe

– zaznaczył.

Co zrobi zatem Włoch? Ekipa Ineos Grenadiers przyjechała do Mediolanu z kilkoma kolarzami zdolnymi walczyć o zwycięstwo, ale lidera tradycyjnie nie desygnuje. Zespół na konferencji reprezentował Ganna, którego wyniki w ostatnich latach pozwalały niektórym we Włoszech pytać: czy nie czas na San Remo?

Zobaczymy co się wydarzy na Poggio. Co roku poprawiam się, rok temu dojechałem [w czołówce] do połowy Poggio, ale to nie znaczy, że teraz skoczę za najlepszymi. Jeśli przetrwam do końca Poggio w tym roku to będę szczęśliwy. Nie pojadę za Tadejem czy Woutem na podjeździe, sprint też mi nie odpowiada. Taki atak “na Cancellarę” byłby dla mnie najlepszy

– przyznał Ganna, aczkolwiek pomysł powtórzenia wyczynu “Spartakusa” wyszedł od zadającego pytanie dziennikarza, nie od Ganny.

Dla mnie atak przed Cipressą to za wcześnie, ale czekać na Poggio nie ma co, bo jadą z nami dobrzy klasykowcy. Dwa lata temu [Niccolo] Bonifazio próbował na zjeździe z Cipressy, ale to wciąż ponad 20 kilometrów do mety. Poszukamy dobrego momentu, potrzebujemy podejścia carpe diem. To nie jest łatwe. Mediolan-San Remo to wyścig dziwny możesz mieć świetne nogi na początku Poggio, a umierać dwa zakręty dalej. Wysiłek po 250 kilometrach wygląda inaczej, organizm reaguje inaczej.

26-latek w tym roku solidnie przygotowywał się do klasyków. Przez zimę trenował mniej na torze, wprowadził mniej intensywne wysiłki. Sezon zaczął w zasadzie bezbłędnie: wygrał czasówki podczas Etoile de Besseges i Tour de la Provence, w krótkiej próbie na trasie UAE Tour uległ tylko Steffanowi Bisseggerowi. Na trasach wszystkich trzech etapówek wyraźnie lepiej radził sobie na podjazdach.

Robiłem dłuższe treningi, jeździłem więcej, aby zrzucić kilogramy. W moim przypadku to nie takie proste, mam dużą masę mięśniową. Nie mogę też zrzucić za dużo, bo po tym starcie mamy jeszcze wyścigi w Belgii i tam bez masy nie wypada się stawić. Na Paryż-Roubaix nie pomogą mi ramiona chude jak u górala

– uśmiechnął się.

Ganna pytany o znaczenie wyścigu do San Remo wymienił La Classicissimę wśród najważniejszych wyścigów dla kolarzy z Włoch. 26-latek wskazał, że często wypominana wyścigowi nuda nie odstrasza gwiazd peletonu przed pojawianiem się na jego starcie i próbą wpisania się na listę zwycięzców obok legend sportu.

Jeśli uda się co ugrać, świetnie, jeśli nie, świat się nie skończy. Mamy skład z kilkoma kapitanami, jest Tom [Pidcock], mamy wiele ważnych kart, jak Kwiatkowski, który już ten wyścig wygrał. Jeżeli dadzą mi zielone światło, spróbuję. Zawsze daję z siebie wszystko. Na trasie wszystko będzie zależało od tego, jak się będę czuł przez pierwsze 5-6 godzin

– ocenił.