Mark Cavendish wygrał Mediolan-Turyn, do San Remo nie jedzie

Mark Cavendish jako pierwszy Brytyjczyk w historii sięgnął po zwycięstwo w Mediolan-Turyn. Po triumf 36-latkowi udało się sięgnąć po okresie rekonwalescencji, ale jego zespół nie zabierze go na sobotni wyścig Mediolan-San Remo.

Włoski semi-klasyk Mediolan-Turyn organizowany jest od 1876 roku, co czyni go najstarszym kolarskim wyścigiem jednodniowym świata. Cavendish wygrał 103. edycję i jest pierwszym Brytyjczykiem i trzecim kolarzem z anglojęzycznego kraju, któremu udała się ta sztuka.

“Manx Missile” na finiszu prowadzony przez pociąg ekipy Quick-Step Alpha Vinyl nie dał sobie odebrać prowadzenia i ograł Nacera Bouhanniego i Alexandra Kristoffa.

Miałem łatwo na sprincie. Cały zespół był podporządkowany temu finiszowi. Z Michaelem [Morkovem] w składzie, nie ma lepszego rozprowadzenia. Z nim masz najlepszą szansę na wygranie. Denerwowałem się, chciałem ruszyć nieco wcześniej, ale mimo to on zdołał krzyknąć mi słowo zachęty, gdy zerwałem się z jego koła

– mówił na konferencji prasowej.

Brytyjczyk przed startem nie miał za sobą najlepszego okresu przygotowań. Tydzień ścigania na trasie Tirreno-Adriatico upłynął pod znakiem pracy na kolegów i dochodzenia do siebie po kraksie na trasie UAE Tour. Upadek na rondzie skończył się poważnymi obiciami, aczkolwiek u “Cava” nie stwierdzono wstrząśnienia mózgu.

Cavendish w sobotę nie wystartuje w Mediolan-San Remo. Belgijska ekipa, wobec choroby Juliana Alaphilippe’a, postawi na sprintera Fabio Jakobsena.

Nikt ze mną nie rozmawiał, nie wiem. Chciałbym pojechać, ale nikt ze mną o tym nie rozmawiał

– cytuje wypowiedź Cavendisha z konferencji “Cyclingnews”.

Brytyjski sprinter w programie ma mieć majowe Giro d’Italia, gdzie powiększyć będzie chciał dorobek zwycięstw. Licznik póki co stoi na 159. wiktoriach, ale Cavendish nie okazał zainteresowania statystykami.

Liczba zwycięstw to tylko liczba, ja nie jeżdżę dla statystyk. Ja jeżdżę z sercem, kocham to robić

– powiedział dziennikarzom.