Danielo - odzież kolarska

Recenzja: “Anonimowy Kolarz”

Czy warto sięgnąć po książkę “Anonimowy kolarz” autorstwa anonimowego kolarza?

Wykorzystywanie anonimowych źródeł, by do publicznego dyskursu przemycić normalnie niedostępne informacje, nie jest niczym nowym. Również w kolarstwie. Przed kilkoma laty portal CyclingTips wniósł ten pomysł na zupełnie nową płaszczyznę, wprowadzając serię “The Secret Pro” – Anonimowego Zawodowca.

W każdym kolejnym odcinku anonimowy kolarz (bądź kolarze) dzielił się przemyśleniami na temat aktualnych wydarzeń i nastrojów w peletonie. Warto dodać, że w sposób, który przy podaniu nazwiska naraziłby go na ostracyzm, jeśli nie na banicję. Przez lata zwyczajni kibice mogli poznać najostrzejsze smaczki i plotki z wnętrza peletonu pozbawione PR-owej polerki czy zaprzątania sobie głowy zadowoleniem sponsorów.

Premierę oryginalnego wydania książki “Anonimowy kolarz” przegapiłem, więc gdy w moje ręce wpadło wydanie polskie, przez chwilę myślałem, że to po prostu zbiór przetłumaczonych tekstów z anglojęzycznego portalu.

Anonimowy autor opowiada o najróżniejszych aspektach życia kolarza – od podpisywania kolejnych zawodowych kontraktów, przez szukanie domu czy godzenie życia rodzinnego z życiem na walizkach, a na obozach treningowych kończąc. O ile forma, podtytuł i uderzające podobieństwo do “The Secret Pro” dają nadzieję na sporą ilość smaczków normalnie niemogących się przecisnąć przez gęste sito specjalistów od PR-u, prawników i instynktu samozachowawczego, tak treść po prostu rozczarowuje.

Owszem, jako czytelnicy możemy poznać wiele aspektów kolarskiego życia, które normalnie nie przewija się przez wywiady czy relacje telewizyjne, ale żeby o tym opowiedzieć, wcale nie trzeba się chować za maską anonimowości. Bardziej drażliwych wątków jest w książce zaledwie parę i wszystkie są jakoś powiązane z Team Sky (dziś Ineos Grenadiers).

“Anonimowy kolarz” zdecydowanie miał potencjał na bardzo dobrą pozycję przybliżającą blaski i cienie życia zawodowych kolarzy. Został on jednak zmarnowany przez nastawienie się na zdradzanie “gorących plotek”. Co gorsza, owe plotki są już dość stare, a zdarzenia znane nawet okazyjnym kibicom sportu. Oryginał został przecież wydany na początku 2019 roku.

Dominująca w książce warstwa o zwykłym życiu zawodowego kolarza zyskałaby, gdyby pracował przy niej dobry redaktor. Wiele rozdziałów przypomina strumień świadomości (ale nie tak dobry, jak u Joyce’a) – jedne wątki przechodzą nagle w inne, zupełnie ze sobą nie powiązane. I chociaż książkę czyta się dobrze i szybko, to wrażenie chaosu i szpagatu pomiędzy życiem kolarza a plotkami obniża ogólne wrażenia.

“Anonimowy kolarz” choć jest lekturą lekką i przyjemną, to jednak pełną irytujących niedociągnięć – jeśli macie, to przeczytajcie, jeśli nie macie, to poszukajcie innych tytułów o kolarstwie.

Liczba stron: 304
Język: polski
Wydawca: Sine Qua Non
Rok wydania: 2021
Format: okładka miękka

Książka została przekazana do recenzji przez wydawcę.

2 Comments

  1. Marcello

    16 stycznia 2022, 00:20 o 00:20

    Ta ksiazka to jest totalne dno. Czytanie jej to droga przez nude i mękę. Odradzam z pelna stanowczoscia.

  2. Matt

    16 stycznia 2022, 10:21 o 10:21

    Z drugiej strony książek o kolarstwie jest dość mało, więc zakupię i tą.