Jonathan Vaughters tłumaczy jak Mark Padun znalazł miejsce w EF Education-Nippo. Ukrainiec podpisał trzyletni kontrakt, a menedżer grupy odniósł się do podejrzeń stosowania dopingu i wyjaśnił, czym kierował się przy podjęciu decyzji.
Mark Padun wyrwał się jak Filip z konopi podczas czerwcowego Criterium du Dauphine, czym od razu wzbudził podejrzenia wśród kibiców i obserwatorów. Obok pozytywnych komentarzy, doceniających jego jazdę po górach, nie zabrakło oskarżeń o doping, najdonośniej wyrażonych głosami anonimowych dyrektorów sportowych na łamach “Le Parisien”.
Zespół Bahrain Victorious nie powołał Paduna na Tour de France, a sam zawodnik obniżył loty. Co prawda zajął jeszcze 3. miejsce w Vuelta a Burgos, ale potem przejechał bezbarwnie Vuelta a Espana, pokazując się tylko jako gregario na kilku etapach.
Kwestia kontraktu pozostawała sprawą otwartą, aż w końcu amerykański zespół EF Education-Nippo ogłosił podpisanie kontraktu z 25-latkiem. Powodem rozstania miał być brak porozumienia z kierownictwem, dyrektorami sportowymi i innymi kolarzami.
Vaughters w obszernym wywiadzie z “Cyclingnews” przyznał, że zatrudnienie Ukraińca poprzedziły żmudne konsultacje i zasięganie języka u osób prowadzących go w kategorii juniorskiej i młodzieżowej. Sam menadżer wyjaśnień szukał w danych zawartych w paszporcie biologicznym.
Przejrzałem jego dane, zacząłem od OFF-score, czyli wskaźnika pozwalającego ocenić czy w organizmie doszło manipulacji czerwonych krwinek. To dokładniejszy sposób niż np. patrzenie tylko na hematokryt. Jego wartości były regularne, co było zachęcające
– zaznaczył.
Vaughters zna się na kwestiach dopingowych jak mało kto: w młodości jako zawodowiec sam uczestniczył w takim procederze, do czego przyznał się po latach. Jego zeznania przed Amerykańską Agencją Antydopingową pomogły odkryć system dopingowy w sprawie Lance’a Armstronga, a on sam w 2008 roku rozpoczął budowanie zespołu, który jako jeden z pierwszych mówił o konkretnych działaniach przeciwko zorganizowanemu dopingowi.
Były kolarz przez lata w licznych publikacjach i wywiadach szczegółowo opisywał dopingowy proceder manipulowania wartościami krwi i jego implikacje. Zachowanie Paduna nie wzbudziło w nim podejrzeń, tym bardziej, że Ukrainiec i jego sztab mieli dać menadżerowi dostęp do jego konta w systemie WADA, a więc wszystkich dokumentów powiązanych z paszportem biologicznym.
Powiem tak: pozna swój [doper] swego [dopera]. Mam nieco lepszą perspektywę i mogę ją dość otwarcie wprowadzać do rozmowy, bez obawy o to, co ludzie sobie pomyślą. To bardzo pomaga
– nie ukrywał Vaughters.
[Mark] był ciekawy swoich wyników krwi. Pytał, czego szukam. Kiedy byłem w jego wieku, wiedziałem dokładnie, co oznacza mój OFF-score i jakie czynniki na niego wpływają. Dla niego były to numery wydrukowane na kartce papieru. To bardzo inteligentny chłopak, ale nie ma wiedzy w tym temacie
– tłumaczył.
Vaughters rozumiał, że Padun mógł mieć regularne wyniki bada krwi, ale te nie wyjaśniały nieregularności na wyścigach. Skąd nagły wystrzał formy kolarza pochodzącego z Doniecka?
Nieznany Ukrainiec wygrał przecież dwa trudne odcinki Criterium du Dauphine w Alpach. Najpierw odjechał z grupy faworytów na finałowym podjeździe La Plagne, zyskując ponad 30-sekundową przewagę. Dzień później, na ostatnim etapie wyścigu, zabrał się w ucieczkę dnia. Odczepił współtowarzyszy odjazdu jadąc swoim tempem i ruszył samotnie po zwycięstwo w Les Gets. Schował do kieszeni późniejszego bohatera Tour de France Jonasa Vingegaarda i zgarnął koszulę w grochy.
Vaughters wyjaśnienie tej zagadki znalazł odpowiedzi po rozmowie z kolarzem i konsultacjach dyrektorów sportowych ekipy. Padun miał mieć problemy z odpowiednim żywieniem, a jego waga ulegać miała sporym zmianom (67 kg w czerwcu, 76 kg po sezonie). W toku przygotowań do Criterium du Dauphine, Ukrainiec miał przejść na dietę białkową, rezygnując z węglowodanów na czas obozu treningowego. Po spotkaniu z resztą zespołu wrócił do starych nawyków.
Więc, kiedy Dauphine ruszyło, [Mark] powoli stawał coraz lepszy. Jego ciało uzupełniało stopniowo uzupełniało zapas glikogenu, którego nie miało przez dwa miesiące. W tym momencie miał niską wagę i pełny bak. Dlatego pojechał tak niesamowicie na Dauphine
– wyjaśnił.
Teraz Padun koncentruje się na przygotowaniach do nowego sezonu. Oczywistym krokiem w nowej ekipie jest lepsza kontrola wagi i żywienia, czym zająć się mają dietetycy.
Możemy nad tym popracować. Jeśli nam się uda, może coś z tego będzie, bo chłopak ma największy silnik, jaki kiedykolwiek widziałem
– stwierdził Vaughters.
Co prawda w EF Education-Nippo liczba zawodników z USA sukcesywnie spada, ale Vaughters i spółka prowadzą zespół w amerykańskim stylu. Jak w takim klimacie odnajdzie się Padun?
Okazuje się, że jego rodzice mieszkają w Seattle, z czego wydają się być dumni. To nie znaczy, że nie są dumni z bycia Ukraińcami, ale nabrali trochę amerykańskiego sposobu bycia
– ocenił.