Danielo - odzież kolarska

Jake Stewart: “wciąż odkrywam, co mi odpowiada”

Jake Stewart – Brytyjczyk reprezentujący barwy francuskiej ekipy Groupama-FDJ. Połączenie rzadkie, lecz w tym przypadku skuteczne. 21-latek dotarł na kolarski szczyt i w pierwszym pełnym roku wśród elity notuje niezłe wyniki, a nam opowiada o swojej drodze i dalszych planach rozwoju. 

Luty 2021, belgijskie szosy, końcowe metry Omloop Het Nieuwsblad. Do mety w Ninove zmierza kilkunastoosobowa grupka przepełniona sprinterami i klasykowcami. O losach wyścigu decyduje sprint. Kreskę jako pierwszy przecina radujący się Davide Ballerini (Deceuninck–Quick-Step), tuż za nim niespodziewanie finiszuje kolarz w koszulce Groupama-FDJ. Nie jest to jednak żaden Francuz, tylko młody zawodnik, który notuje swój pierwszy rok na poziomie WorldTour. 

Jest to Jake Stewart, 21-latek z położonego w hrabstwie West Midlands miasta Coventry. Kolejny talent wywodzący się z kolarskiej kuźni British Cycling, który wybrał dla siebie dość niekonwencjonalną kolarską drogę rozwoju. 

Fascynacja kolarstwem dla Stewarta rozpoczęła się wraz z Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie w 2012 roku, gdy śledził rywalizację na welodromie. Po początkach w lokalnych klubach trafił do brytyjskiej kadry, stopniowo przebijając się przez kolejne kolarskie poziomy i jednocześnie łącząc rywalizację na szosie z wyścigami torowymi. 

Krajowy system rozwoju oferował pewną strefę komfortu i jasną drogę do WorldTouru. Zawodników, którzy właśnie taką drogą trafili na kolarski szczyt, znaleźć można bez problemu, ale gdy w marcu 2018 roku pojawiła się alternatywa, to właśnie na nią zdecydował się młody Brytyjczyk. Z rodzinnego Coventry wyemigrował do Francji.

Kierunek Francja

O tym, że Francja i Wielka Brytania historycznie miewały skomplikowane stosunki wiedzą wszyscy mieszkańców obu krajów, określający siebie nawzajem mianem “najdroższych wrogów”. Pikanterii dodawały lata bitew, konfliktów politycznych i najazdów rozdzielonych kanałem La Manche krajów, a także politycznych sporów we współczesnej historii.

Stewart jednak historią się nie przejął i jako miejsce do pisania własnej opowieści życiowej wybrał kontynentalną drużynę Groupama-FDJ. Ta powstała przed sezonem 2019, jako zaplecze francuskiej drużyny Marca Madiota. Przeskok z systemu narodowego stanowił w pewnym sensie ryzyko i wyjście ze strefy komfortu, aczkolwiek okazał się być skutecznym sposobem na przedostanie się do WorldTouru. Z jedenastu zawodników mających mniej niż 21 lat, którzy znaleźli się w składzie, pięciu dziś reprezentuje barwy ekip z czołowej półki. Kevin Inkelaar trafił do Bahrain Victorious, zaś Alexys Brunel, Simon Guglielmi i Kevin Geniets, podobnie jak Jake Stewart, dołączyli do głównej drużyny Marca Madiot. 

Stewart w debiucie zajął trzecie miejsce w młodzieżowym Ronde van Vlaanderen, w dziesiątkach kończył też młodzieżowe odsłony Eschborn-Frankfurt, Le Triptyque des Monts et Châteaux i Paryż-Roubaix. Rok później skorzystał z nowych przepisów UCI zezwalającym zawodnikom z drużyny rozwojowej na udział w wyścigach UCI ProSeries razem z elitą i znalazł się w składzie na Volta a Algarve. 

Pandemia przerwała tę serię postępów, ale Brytyjczyk po wznowieniu sezonu błysnął na etapach młodzieżowego Giro d’Italia i zajął 2. miejsce w Tour du Limousin. Zespół Marca Madiota nie przespał okazji i w październiku włączył go do worldtourowego składu. To dało 21-latkowi miejsce w składzie na pierwszy w karierze monument, Ronde van Vlaanderen.

Czwarte miejsce w Etoile de Besseges i drugie w Omloop Het Nieuwsblad na początku 2021 roku potwierdziły, że w klasykach warto zwrócić uwagę na Brytyjczyka występującego we francuskiej ekipie.

Jake Stewart jest przede wszystkim zawodnikiem mocno skupionym na nauce i dalszej pracy nad sobą. Świadomy tego, że najlepsze lata kariery dopiero mają nadejść, traktuje pierwsze lata w seniorskiej ekipie Groupama-FDJ jako fundament pod sukcesy w klasykach. 

O tym, a także o swojej dotychczasowej drodze Brytyjczyk opowiedział nam w rozmowie przed wzięciem udziału w trzeciej w swojej karierze imprezie etapowej UCI WorldTour, Tour de Pologne.

 

***

Opowiedz trochę o sobie jako o kolarzu. Jak rozpocząłeś swoją karierę?

Zacząłem w triathlonie – pływałem, jeździłem na rowerze, biegałem, ale nie podobało mi się aż tak pływanie i bieganie. Zauważyłem też, że w triathlonach najwięcej czasu nadrabiałem na rowerze. Zacząłem od tego, dołączyłem do lokalnego klubu kolarskiego, Solihull Cycling Club. Potem tak naprawdę wszystko potoczyło się samo. Zostałem wychwycony jako talent do programu narodowego, a potem przeszedłem przez kolejne jego stopnie jako junior i młodzieżowiec. W tej kategorii wylądowałem w ekipie kontynentalnej Groupama-FDJ, a na końcu ubiegłego roku w WorldTourze. 

Zacząłeś na torze, a potem wskoczyłeś na szosę. Dlaczego podjąłeś taką decyzję?

Kiedy byłem bardzo młody, zacząłem na szosie, jeździłem też trochę w przełajach. Potem nadszedł tor. Program rozwojowy w Wielkiej Brytanii bardzo skupia się na juniorach i kategorii U23. W juniorach jeździłem na torze, miałem kilka medali europejskich w madisonie, potem wskoczyłem do kategorii U23. Szosa była moją mocną stroną, miałem kilka dobrych wyników z kadrą narodową – Gandawa-Wevelgem, także na kilku wyścigach we Włoszech. Ten pierwszy rok w U23 był z ekipą narodową, potem zdecydowałem, że chcę skupić się na szosie.

Jak Ty, Brytyjczyk z Coventry, zdecydowałeś, że przejście do Francji będzie właściwym krokiem? 

Wiesz… kiedy wykonałem ten krok, wiele osób miało wątpliwości odnośnie przejścia do francuskiej grupy typu development. Panowało wyobrażenie, że wielu brytyjskich kolarzy, którzy trafiali do francuskich ekip, po prostu w nich nie przetrwało.

Ja chciałem jednak wybrać inną drogę do WorldTouru, niż tę typową, przez młodzieżową ekipę narodową. Chciałem wydostać się z brytyjskiej bańki i poznać międzynarodowe ściganie na rowerze, przebywać z zawodnikami z innych krajów. Myślałem, że byłaby to dobra okazja, aby rozwinąć się jako kolarz, ale i jako człowiek. Że Groupama-FDJ byłaby odpowiednim miejscem, aby rozwinąć szosową karierę i dojść do WorldTouru. 

Co sprawiło, że dla Ciebie ten krok był odpowiedni?

Program szkolenia w Wielkiej Brytanii, w którym spędziłem kategorie juniorską i początek młodzieżowej, pozwolił mi się stać bardziej wszechstronnym zawodnikiem, wpoił mi dobre wartości. Nawet teraz, kiedy o tym myślę, widzę, że nauczyłem się sporo i wiele tych lekcji wykorzystałem w życiu za granicą.

Sposób, w jaki wychowali mnie rodzice, ale także to, czego nauczyłem się w programie szkolenia, sprawiło, że to przejście było łatwiejsze. Mieszkałem poza domem od 18-go roku życia, wtedy przeprowadziłem się do Manchesteru z kadrą. To ułatwiło ten krok, bo wiedziałem, jak dbać o siebie, gotować dla siebie, takie tam. Też moja mentalność – po prostu rzuciłem się w ten nowy świat, w styl życia, język. 

Masz 21 lata, a już jesteś w WorldTourze. Dziś jest wielu kolarzy, którzy ten duży krok podjęli w tak młodym wieku. Co pokazało Ci, że jesteś na to gotowy?

Przez dwa lata w ekipie kontynentalnej pokazałem, że chcę się uczyć, poprawić francuski. Byłem w takim punkcie kariery, w którym dobrze radziłem sobie w kategorii U23. Miałem dobre wyniki i ekipa chciała, żebym przeszedł wyżej. Sposób, w jaki się rozwinąłem, sprawił, że to był dobry moment na przejście i byłem na to gotowy. 

fot. A.S.O./Fabien Boukla

Czułeś jakąś presję przy okazji swoich pierwszych startów w WorldTourze?

Nie było tak naprawdę presji. Przeskoczyłem do WorldTouru w ubiegłym roku tylko dlatego, że ekipa potrzebowała kolejnego kolarza na klasyki, bo brakowało im chłopaków. Pod tym względem była może jakaś presja, aby spisywać się dobrze, bo wiedziałem, że muszę dobrze sobie radzić. Ale w ekipie to wszystko potoczyło się naturalnie.

Byłem pewny siebie, wierzyłem w swoje umiejętności, co ułatwiło to przejście. Nie czułem presji na ramionach, że muszą być wyniki. Przez resztę roku jeździłem zresztą z młodzieżowcami, potem wskoczyłem do WorldTouru i pojechałem monumenty i klasyki. Presji na mnie, na młodym zawodniku, nie było. Wszystko, co mogłem dać ekipie, traktowane było jako dodatek.

Dobrze rozpocząłeś sezon na Etoile de Besseges i na Omloop Het Nieuwsblad. Jesteś takim zawodnikiem, który w szczycie formy jest już od początku sezonu? 

Tak naprawdę wciąż odkrywam, co mi odpowiada. Jestem wciąż młodym zawodnikiem. Przez te wszystkie lata zawsze radziłem sobie dobrze na początku sezonu, w pierwszym roku w kategorii młodzieżowej wygrałem Gandawa-Wevelgem, w drugim byłem trzeci we “Flandrii”.

W tym roku też zacząłem mocno. Pracuję ciężko przez zimę i wiem, co muszę zrobić, żeby być w dobrej formie. Przez tę pracę uczysz się, kładziesz fundament na przyszłość, ale też sprawdzasz, jak ci idzie i jakim zawodnikiem możesz zostać. Wygląda na to, że jestem w stanie długo utrzymywać formę. To więc nie jest aż takie niekorzystne, że jestem w dobrej formie na początku sezonu. 

Często mówi się teraz o tym, że młodzi zawodnicy spędzają swoje pierwsze lata ucząc się od bardziej doświadczonych kolarzy. Jak to wygląda z twojej strony? Jak wygląda współpraca z zawodnikami, którzy w ekipie są już od jakiegoś czasu?

Na pewno składa się na to słuchanie starszych gości w peletonie, podcastów itd. WorldTour jest inny niż dziesięć lat temu. Kiedyś można było przejść jako neo-pro i spędzić kilka pierwszych lat jako pomocnik, wspierając ekipę i ucząc się tego kodu, który mówi, że trzeba mieć szacunek dla innych.

Teraz, według mnie, jest trochę inaczej. Nie ma już takiej mentalności. Wielu młodych zawodników wstępuje do WorldTouru i od razu wygrywa, czy przynajmniej osiąga dobre wyniki. Ale mimo wykonania takiego kroku, wciąż pozostaje wiele do nauczenia się o ściganiu na tym poziomie. 

Myślisz może o powrocie na tor w którymś momencie?

Tak, mówiłem już, że chciałbym, może przejechać jakieś sześciodniówki zimą. Na pewno obecnie skupiam się na szosie i w ten sposób chcę zrobić karierę. Trzeba tylko znaleźć dobrą okazję, aby przejść na tor i zobaczyć, co się będzie tam działo. 

Jak wyglądałby Twój idealny wyścig?

Jestem przede wszystkim klasykowcem, tam lubię się ścigać i te wyścigi podobają mi się najbardziej. Klasyki, gdzie jedziesz i finiszujesz z niewielkiej grupki, taki układ najprawdopodobniej sprzyja mi najbardziej.

Jesteś na Tour de Pologne – jakie są Twoje cele na ten wyścig? Jak wpisuje się w Twój plan na ten sezon?

Przyjechaliśmy walczyć o etapy, mamy Attilę [Valtera] na podjazdy i mnie na sprinty. Jasne, na każdy wyścig przyjeżdżasz chcąc wygrać etapy, tu jest dobra okazja, bo nie ma sprinterów o dużej renomie, takich jak [Fabio] Jakobsen czy [Dylan] Groenewegen. Jest tu kilka finiszów, które mi sprzyjają. Wyścig worldtourowy z kilkoma sprintami jest pewno najlepszą okazją dla mnie, aby osiągnąć dobry wynik. 

Stewart ściganie w Polsce zakończył z 8. miejscem na etapie w Bielsko-Białej i 13. w Krakowie (9. z peletonu)