Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2021. Tadej Pogacar: “kontrole dają wystarczającą wiarygodność”

Jak niemal każdy lider Tour de France w ostatnich latach, Tadej Pogacar musi mierzyć się z pytaniami o wiarygodność swoich osiągów. Słoweniec na półmetku rywalizacji cieszy się z żółtej koszulki, a na pytania o potwierdzenie czystości występów wskazał na reżim kontroli antydopingowych.

22-latek w dniu przerwy przyznał, że na Tour de France przyjechał z zamiarem udowodnienia, że jego ubiegłoroczne zwycięstwo nie było przypadkiem. Póki co, ten cel realizuje bezproblemowo: po triumfie na czasówce, na alpejskich trasach nie znaleźli się na niego mocni i to on jedzie w koszulce lidera po jedenastu etapach.

Dominacja na górskich etapach oraz pozorny brak słabszych momentów nie pozostała bez odzewu. Pojawiły się pytania o wiarygodność Pogacara oraz stosowanie niedozwolonych substancji. Kolarz UAE Team Emirates, jako lider wyścigu, musiał skonfrontować się z tematem dopingu na spotkaniu z mediami.

Wydaje mi się, że mamy wystarczająco dużo kontroli antydopingowych, aby udowodnić podejrzewającym, że się mylą. W niedzielę miałem trzy, dwie przed etapem i jedną po. To daje wystarczającą wiarygodność

– powiedział podczas wirtualnej rozmowy z mediami podczas pierwszego dnia przerwy. 

Pogacar po ubiegłorocznym występie w “Wielkiej Pętli” stał się kolarzem znanym z ponadprzeciętnej umiejętności regeneracji. Tę zaprezentował w końcówce szalonego pierwszego tygodnia: mimo olbrzymiego wysiłku na wariackim siódmym odcinku, w sobotę wyprowadził miażdżący konkurencję atak.

Długo nie wiedziałem, że tak dobrze radzę sobie z dnia na dzień. Nawet zanim zostałem juniorem zawsze miałem trenerów, według których codziennie mogłem jechać na tak dobrym poziomie. Ale nie wierzyłem w to, aż do kategorii juniorskiej. Nauczyłem się wiele o sobie i zacząłem kochać wyścigi etapowe, bo po przejściu poziomu juniorskiego jest ich coraz więcej. W nich czuję się najwygodniej

– stwierdził.

Klasyfikacja generalna “Wielkiej Pętli” jest rozciągnięta bardziej niż w ostatnich edycjach w tym punkcie wyścigu. Kilku faworytów upadało w kraksach, inni mieli wyraźne słabsze momenty. Prowadzący Pogacar po 11 etapach ma ponad 5 minut przewagi nad drugim Rigoberto Uranem (EF Education-Nippo).

Zbudowanie takiej przewagi możliwe było dzięki kilku występom, ale jej lwią część młodzian ze Słowenii zdobył na ósmym etapie. Alpejska przeprawa stanowiła prawdziwy popis Słoweńca i pozwoliła mu przejąć żółtą koszulkę. 22-latek dzięki dobrej formie i pracy zawodników UAE Team Emirates był w stanie zaatakować 30 kilometrów przed metą, aby dorzucić konkurentom trzy minuty w klasyfikacji generalnej.

Następnego dnia, pomimo zmęczenia i słabej pogody w Alpach, zdołał znowu urwać rywali na kilkanaście sekund. 

Jestem zadowolony ze swojej obecnej formy, nie spodziewałem się czegoś takiego. Ten Tour de France był trudny od samego początku, było wiele nerwów, co z pewnością dotknęło większość zawodników. Przejechałem pierwsze etapy niemal bez zadrapania, miałem tylko jedną małą kraksę

– mówił.

Pogacar o wiarygodność po alpejskich wyczynach pytany był też przed startem wtorkowego etapu. Dziennikarze chcieli wiedzieć, czy zgodziłby się na publikację danych pomiaru mocy, których ujawnienie miałoby uczynić jego występy bardziej transparentnymi.

Bardzo chciałbym, ale wtedy wszyscy widzą te dane i mogą je wykorzystać przeciwko mnie w wyścigu. To jest nieco bardziej skomplikowana sprawa. Mogę zapewnić, że kręcę dobre waty. Dlatego jestem na czele

– cytuje Słoweńca “Velonews”.

Nie wiem co jeszcze zrobić, aby udowodnić moją niewinność. Jasne, dominuję wyścig, ale patrząc na czasy na podjazdach i kraksy w pierwszym tygodniu widać, że peleton nie jedzie na najwyższym poziomie

– dodał.

Na półmetku

Właściciel maillot jaune mimo sporej przewagi nie ma łatwo. Pogacar na podwójnej wspinaczce na Mont Ventoux dnia jedenastego musiał się pilnować, tym bardziej, że na ostatnim podjeździe został z nim tylko Rafał Majka.

Słoweńca nie zdołał sprawdzić Richard Carapaz, choć jego zespół zainwestował w ten etap wszystkie siły i zdołał odizolować lidera od jego pomocników. Spróbowali jednak inni: na ostatnich 2 kilometrach ostatniej wspinaczki liderowi wyścigu odjechał Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma), jako pierwszy z grona faworytów tej edycji wyraźnie odskakując Pogacarowi na podjeździe.

Duńczyk zyskał 40 sekund, lecz skończyło się na zwycięstwie moranym – Pogacar, wraz z Richardem Carapazem i Rigoberto Uranem, na długim zjeździe zdołał zniwelować straty.

Tempo na podjeździe było wysokie, a gdy zaatakował Vingegaard, nie mogłem wytrzymać na takich obrotach do szczytu. To było dla mnie odrobinę za dużo i troszeczkę się zagotowałem, ale z Carapazem i Uranem zdołaliśmy wyratować sytuację. Musiałem zachować spokój, znaleźć nowy rytm. Wiedziałem, że do szczytu zostało niewiele. Pojechałem sam i skończyłem podjazd wciąż mając siły na zjazd. Ogólnie za mną dobry dzień, ale nie ma łatwych dni dla właściciela żółtej koszulki

– powiedział na mecie etapu.