Danielo - odzież kolarska

Tour de France 2021. Tadej Pogacar: “spodziewałem się po nich więcej”

Tadej Pogacar po ośmiu dniach Tour de France przejął prowadzenie w klasyfikacji generalnej wyścigu. 30-kilometrowy rajd na zalanych deszczem alpejskich drogach pozwolił 22-letniemu zawodnikowi na znaczące powiększenie przewagi nad rywalami, ze strony których, jak przyznał, spodziewał się większego oporu.

Ubiegłoroczny zwycięzca wyścigu do pierwszego alpejskiego etapu przystąpił z przewagą około półtorej minuty nad najgroźniejszymi rywalami i na drodze do Le Grand Bornand rozbudował ją do pięciu minut, nie otrzymawszy odpowiedzi na atak w finale.

Pogacar zaatakował 2 kilometry przed szczytem przedostatniego podjazdu, Col de Romme, strząsnął z koła konkurencję i samotnie ruszył w pościg za rozproszonymi uciekinierami. Na szczycie miał ponad minutę przewagi nad goniącym go Richardem Carapazem (Ineos Grenadiers), a na zjazdach i na 14-kilometrowej Col de la Colombière przewagę powiększał, na szczycie meldując się tylko za prowadzącym Dylanem Teunsem, 3 minuty przed Carapazem.

Słoweniec po spokojnym pokonaniu zjazdu metę osiągnął jako czwarty, nad liderem brytyjskiej ekipy zyskując 3:20. Taką samą stratę zapisali Kazach Alexey Lutsenko (Astana-Premier Tech), Duńczyk Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma), Hiszpan Enric Mas (Movistar Team), Kolumbijczyk Rigoberto Uran (EF Education-Nippo), Holender Wilco Kelderman (Bora-hansgrohe) oraz Francuz David Gaudu (Groupama-FDJ).

Wczoraj my musieliśmy pracować, rywale nas atakowali i myśleli, że będą nas w stanie złamać. Dziś spodziewałem się po nich więcej, ale chyba wszyscy odczuli wczorajszy wysiłek i dzisiejszą pogodę. Mamy koszulkę, jesteśmy gotowi, aby jej bronić, bo pokazaliśmy, że mamy bardzo mocny zespół

– mówił na mecie nowy lider wyścigu.

Zespół UAE Team Emirates wczoraj musiał mocno natrudzić się, aby opanować atakujące na 249-kilometrowym etapie grupki. Dziś wysiłki te poczuł m.in. Rafał Majka, którego nie było w pierwszej grupce. Na Pogacara pracowali za to Rui Costa, Davide Formolo i Brandon McNulty, którzy na Col de Romme wypuścili swojego lidera do ataku.

Ten jeszcze wczoraj nie był taki skory do planowania ofensywy.

Jutro część kolarzy będzie chciała pojechać spokojniej. Dziś wszyscy musieli się namęczyć, więc nie jesteśmy sami. Skupiamy się tylko na kolejnym dniu, w sobotę chyba będziemy starali się kontrolować

– mówił w Le Crusot w piątek.

https://www.youtube.com/watch?v=_Yt04qqpZj4

W deszczu, w którym już w poprzednich startach radził sobie świetnie, plan uległ zmianom.

Rano powiedziałem ekipie, że zobaczymy jak pójdzie. Start był bardzo trudny. Raz byłem w ucieczce, raz za nią. Dobrze się czułem w takiej pogodzie, przed trzema ostatnimi podjazdami powiedziałem kolegom: spróbujmy rozbić wyścig. Widziałem, że wszyscy się męczą, podjazdy były trudne. Brandon [McNulty] i Davide [Formolo] wykonali super robotę. Ruszyłem, próbowałem po prostu utrzymać swój własny rytm

– relacjonował w sobotę.

Nie zabiłem rywalizacji, do końca wyścigu długa droga. Dziś ja zyskałem, jutro uda się komuś innemu. Wyścig kończy się na mecie. Będziemy bronili mojej pozycji ze wszystkich sił. Jesteśmy pewni siebie i zmotywowani na kolejne dwa tygodnie

– cytuje go “Cyclingnews”.

Pogacar i jego ekipa jutro bronili będą maillot jaune na kolejnym krótkim etapie w Alpach. Tym razem peleton przez Col du Pré i Cormet de Roselend zmierza do Tignes. Co zrobi młody Słoweniec? Atakować nie musi: w klasyfikacji generalnej ma 1:48 nad Woutem van Aertem (Jumbo-Visma) i 4:38 nad Lutsenką, a nad kluczowymi grandtourowcami prawie 5 minut: 4:46 traci Uran, 5 minut Vingegaard, 5:01 Carapaz, 5:13 Kelderman, 5:15 Mas, a 5:52 Gaudu. Nie musi, ale jeśli będzie czuł się na siłach, to trudno wskazać kolarza, który zdołałby się utrzymać mu na kole.