Danielo - odzież kolarska

Michał Kwiatkowski: “jedna z najprzyjemniejszych ardeńskich kampanii”

Michał Kwiatkowski w tegorocznej kampanii ardeńskich klasyków nie wywalczył indywidualnego wyniku, ale we wszystkich trzech jej odsłonach jechał w czołówce.

30-latek na trasie Amstel Gold Race atakował, a potem pomógł Tomowi Pidcockowi w zajęciu 2. miejsca. Na trasie Strzały Walońskiej prowadził młodego Brytyjczyka i asystował mu w wywalczeniu 6. lokaty. Swoją szansę miał na trasie Liege-Bastogne-Liege, gdzie w finale osłaniali go Tao Geoghegan Hart, Adam Yates i Richard Carapaz.

Zawodnicy Ineos Grenadiers na podjeździe pod Côte de la Redoute znacząco zredukowali peleton, a następnie rozpoczęli ataki.

Wykonaliśmy nieźle założony plan i w finale jechaliśmy agresywnie. Przypomnieliśmy znaczenie La Redoute, próbowaliśmy tam zmusić wszystkich do większego wysiłku, m.in. przez pracę Tao. Na szczycie zostało 13 kolarzy. Gdyby nie to, że kilku kolarzy w niej zabrakło, druga grupa nie dojechałaby. W tamtym momencie plan był taki, żeby jechać na maksa i nie oglądać się za siebie. Adam i Richard byli odpowiedzialni za ten odcinek

– tłumaczył taktykę zespołu Kwiatkowski.

Polak jechał w czołówce, gdy samotnego Carapaza doścignęli najlepsi, ale nie zdołał odpowiedzieć, gdy na Côte de Roche-aux-Facons poszły kontry, a w drugiej grupce na dobre został po poprawkach na niekategoryzowanej wspinaczce pod Gonhis-Boncelles.

Richard zyskał sporą przewagę i to na nas pozostał obowiązek podążania za najlepszymi na Roche-aux-Facons. Jak widzieliśmy, zabrakło mi nieco do najlepszych. Robiliśmy co mogliśmy, zostawiliśmy sporo sił na trasie

– podsumował.

Były mistrz świata do ścigania w Ardenach przystąpił po niemal miesięcznej przerwie, którą wymusiła kraksa i pęknięcie żebra. Do Holandii i Belgii przyjechał po obozie wysokogórskim, licząc, że nowe przygotowanie do ardeńskiego cyklu pozwoli mu włączyć się do walki o zwycięstwo, zwłaszcza w “Staruszce”. Do mety w Liege dojechał jako 11.

Nie żałuję, bo daliśmy z siebie wszystko. Dziękuję wszystkim chłopakom. Dla mnie była to jedna z najprzyjemniejszych ardeńskich kampanii w jakich uczestniczyłem. Przyjechaliśmy tu z dobrą grupą, w dobrej atmosferze. Nie przestaliśmy wierzyć, że możemy wygrać

– dodał.

Kwiatkowskiego teraz czeka okres odpoczynku, po którym rozpocznie on przygotowania do Tour de France oraz Igrzysk Olimpijskich w Tokio, które pozostają celem sezonu.

Czytaj też: Michał Kwiatkowski: “przede wszystkim Igrzyska”

6 Comments

  1. Piotr

    30 kwietnia 2021, 06:33 o 06:33

    rzeczywiście na Redoute wyglądało to świetnie i wydawało się, że jest szansa na bardzo wysokie miejsce, nawet lepsze od trzeciego, najlepszego do tej pory, ale sokoły niestety trochę to zweryfikowały. Praktycznie zawsze mu pod nogą brakuje na tej hopie.

  2. Nindustrialny

    30 kwietnia 2021, 17:54 o 17:54

    Organizm Michała jest już niestety rozregulowany. Nie wie, czy jest góralem czy sprinterem, czy czasowcem, czy klasykowcem. Jak cos jest od wszystkiego , to jest do niczego.

  3. Pero

    1 maja 2021, 09:36 o 09:36

    Od paru lat nie robi nic zeby byc lepszym lub przynajmniej osiągnąć taka forme jak kilka lat temu gdzie z przyjemnością oglądało się kazdy wyścig w ktorym startowal.Szczerze to zaczynać wątpić , że to co osiągnął bylo na czysto ,ale to jest moje zdanie.

  4. Nindustrialny

    1 maja 2021, 14:39 o 14:39

    No to nie wspominajmy o Rafału Majce, który w Tinkoff Saxo, zdobywał koszulki w grochy, wygrywał etapy touru, był 3 na vuelcie, na igrzyskach. A pozniej yeeeb po równi pochyłej w dół.

  5. arek

    1 maja 2021, 15:16 o 15:16

    Albo ten, jak mu tam było, Sagan – niby mistrz świata parę razy pod rząd, niby monumenty i etapy na największych wyścigach – a tymczasem ledwo jakieś tam podia na jakichś tam etapówkach.
    No nie chcę nic sugerować…
    …ale szurom zawsze powiem: kup sobie kółko i trzepnij się w czółko 🙂

  6. Nindustrialny

    1 maja 2021, 18:58 o 18:58

    Dokladnie. Na rower i na Prababke od strony Radłowa, jak ja dzisiaj, i tak podjechac z 10 razy. Ja tylko raz : P Ale ja amator bez formy. Dobrze ze do prababki ode mnie z 20 km DO, a powrot to luksus, caly czas z gorki prawie. heheh.