Danielo - odzież kolarska

Liege-Bastogne-Liege Femmes 2021. Annemiek van Vleuten: “poziom jest wyższy niż zazwyczaj”

Annemiek van Vleuten na trasie Liège-Bastogne-Liège nie przypuszczała mocnych ataków, a na metę wpadła jako druga. Holenderka kończy jednak ardeńskie klasyki z dwoma miejscami na podium i jest na dobrym etapie przygotowań do Igrzysk Olimpijskich.

Zwyciężczyni “La Doyenne” z 2019 roku nie była w stanie powtórzyć dającej triumf akcji sprzed dwóch lat i do mety dojechała razem z pozostałymi faworytkami. Mało tego – Holenderka nie rwała się do dynamicznych ataków i jedynie sporadycznie pojawiała się na czele grupki faworytów aby zwiększyć tempo. Jedynie na niewielkim podjeździe pod Boncelles zdołała zamieszać w grupce, gubiąc Ashleigh Moolman-Pasio (SD Worx), Cecilie Uttrup Ludwig (FDJ Nouvelle Aquitaine Futuroscope) i najgroźniejszą w przypadku finiszu z grupy, Marianne Vos (Jumbo-Visma).

Na końcowych metrach mistrzyni świata z 2019 roku przystąpiła do sprintu i wyruszyła jako pierwsza, lecz nie była w stanie dotrzymać koła pędzącej po zwycięstwo Demi Vollering. Zawodniczka Movistar Team obroniła jednak drugą lokatę przed Elisą Longo Borghini (Trek-Segafredo).

Chciałam czekać na ostatnią próbę na Roche-aux-Facons, ale nie byłam w stanie zgubić Anny. Wiem, że Cecile nie chciała ze mną jechać. Było tyle wiatru w twarz, że wiedziałam, że doścignęłyby mnie, gdyby wszystko się połączyło. W takiej sytuacji trudno jest jechać agresywnie

– powiedziała van Vleuten w rozmowie z “Rowery.org”.

Van Vleuten na dojeździe do Liège miała plan, ale nie miała okazji go zrealizować.

Zdecydowałam, że gdyby ktoś z mojej grupy zaatakował, ja zaatakowałabym zaraz potem. Nie chciałam być pierwszą, która zaatakowała, bo taka próba nie ma szans. Wszystkie rywalki czekały na sprint. Chciałam być jak Kasper Asgreen, zrobić tak, co on na Ronde van Vlaanderen (śmiech). Nigdy nie wiadomo po trudnym wyścigu. Było blisko

– podkreśliła.

Van Vleuten, która w tym roku celuje w olimpijskie złoto, kończy zatem wiosenną kampanię z sukcesami w Dwars door Vlaanderen i przede wszystkim Ronde van Vlaanderen. W każdym wyścigu Holenderka jechała aktywnie, lecz ani razu nie przypuściła ataku, który pozwoliłby jej pojawić się na mecie z wyraźną przewagą nad innymi. Nic nie wskazywałoby jednak na osłabienie jej umiejętności – na usta ciśnie się zatem pytanie o wyrównanie poziomu w peletonie kobiet.

Obecna mistrzyni Europy potwierdziła, że teraz trudniej jest gubić rywalki z czołówki, a główną przyczyną tego stanu rzeczy są starania innych zawodniczek w kontekście Igrzysk Olimpijskich w Tokio.

Wiem z 2016 roku, że poziom, zwłaszcza wiosną, jest wyższy niż zazwyczaj, bo wszyscy muszą się zaprezentować przed Igrzyskami Olimpijskimi. Czuję to. Oprócz tego, w ubiegłym roku na moją korzyść grało to, że podczas przerwy spowodowanej zamknięciem i pandemią utrzymałam motywację do pracy. Mogę zatem powiedzieć, że z tego okresu wyszłam w najlepszej formie. Byłam wciąż zmotywowana aby trenować, a moje hiszpańskie i włoskie koleżanki były w prawdziwym lockdownie – im było naprawdę ciężko, aby zachować motywację do treningów. Już pod koniec sezonu widziałam, że poziom wrócił do normy. W tym roku jest jeszcze wyższy

– uznała. 

Holenderka potwierdziła, że jej przygotowania do Igrzysk Olimpijskich odbywają się zgodnie z planem. W połowie maja ma przed sobą jednodniowe wyścigi w Hiszpanii, na końcu czerwca przystąpi do La Course by Le Tour de France (26 czerwca), a przed wyjazdem na Daleki Wschód czeka ją jeszcze Giro Rosa (2-11 lipca).

Na mecie w Liège rozmawiał Paweł Gadzała.