Danielo - odzież kolarska

Kasper Asgreen: “10 metrów przed metą uwierzyłem, że mogę wygrać”

Kasper Asgreen w starciu z Mathieu van der Poelem postawił na sprint i po 254 kilometrach na trasie Ronde van Vlaanderen pokonał teoretycznie szybszego Holendra. 26-latek na mecie dumnie prezentował koszulkę mistrza Danii ozdobioną logami sponsorów ekipy Patricka Lefevere’a.

Asgreen wygrał Wyścig Dookoła Flandrii zaledwie 9 dni po zwycięstwie w E3 Saxo Bank Classic i jest dziewiątym w historii kolarzem, któremu w jednym sezonie udało się stanąć na najwyższym stopniu podium obu wyścigów.

Trudno mi w to uwierzyć! Ronde van Vlaanderen to dla mnie najpiękniejszy wyścig świata, bruk i pagórki czynią go wyjątkowym. Wygrana zaledwie dwa lata po wywalczeniu tu drugiego miejsca to coś niesamowitego

– mówił na mecie  Oudenaarde.

Duńczyk na brukach pokazywał się już wcześniej: w 2019 roku do mety “Flandrii” dojechał jako drugi, przed rokiem po samotnym rajdzie triumfował w Kuurne-Bruksela-Kuurne, a w tym sezonie wygrał E3 Saxo Bank Classic. Zwycięstwo w Oudenaarde to największy sukces jego kariery i potwierdzenie przynależności do najlepszych specjalistów w ściganiu na bruku.

Sukcesy te zdołał osiągnąć w dość krótkim okresie, wszystkie pod skrzydłami zespołu Patricka Lefevere’a.

Dokładnie trzy lata temu zacząłem ścigać się w tym zespole, co czyni to tym większym sukcesem. To był trudny wyścig, ale ja czułem się dobrze i bardzo się cieszę, że udało mi się wykończyć robotę kolegów. Mój sprint w finale tak długiego klasyku nie jest taki zły

– podsumował.

Belgijska grupa, która prowadzi rozmowy ze sponsorami na temat swojej przyszłości, na czas Ronde van Vlaanderen nazwę zmieniła z Deceuninck-Quick-Step na Elegant-Quick-Step. Prezentacja marki drzwi i okien w najważniejszym wyścigu Flandrii okazała się marketingowym strzałem w dziesiątkę.

Asgreen wyścig rozgrywał z Julianem Alaphilippem, który także kilkukrotnie atakował, w akacji pokazując barwy sponsorów. Duńczyk w Wielkanoc był wyraźnie jednym z dwóch najsilniejszych zawodników. Kłopoty miał tylko na Koppenbergu, ale po tym jak grupki się zjechały, jako jedyny trzymał się blisko Mathieu van der Poela (Alpecin-Fenix). Przed drugą wspinaczką pod Oude Kwaremont zaatakował, odpowiedź dostając tylko od mistrza Holandii i Wouta van Aerta (Jumbo-Visma). Van der Poel na bruku zdołał zyskać kilkanaście metrów, ale Asgreen opanował sytuację i do mety nie opuszczał już rywala.

Nie wszystko poszło zgodnie z planem: jakieś 60 kilometrów przed metą zatrzymała mnie kraksa. Nie upadłem, ale ktoś mnie popchnął i wylądowałem na nich. To się zdarza, ale ta sytuacja była stresująca. Zużyłem trochę sił, aby wrócić do grupy. Czułem się wciąż dobrze po tym wysiłku, potrafiłem wytrzymać tempo na podjazdach. To dodało mi trochę pewności, dlatego też zaatakowałem i jechałem z Woutem i Mathieu do ostatniego przejazdu przez Stary Kwaremont

– tłumaczył.

Straciłem kontakt [z Van der Poelem] tuż przed szczytem, ale dałem z siebie wszystko, aby dojechać. Pod Paterberg jechaliśmy ile fabryka dała, nie oglądaliśmy się, chcieliśmy utrzymać się na czele. Nie miałem potem sił, aby zaatakować, zdecydowałem się zaufać swoim umiejętnościom finiszu.

Mistrz Danii w finale został z prostym wyborem: pracować z Holendrem i mieć szansę walki o zwycięstwo lub czekać na grupkę z Alaphilippem i próbować po przetasowaniu zbudować lepszy scenariusz. Belgijska grupa nie miała wątpliwości i Duńczyk dostał zielone światło by pracować z Van der Poelem.

Dwójka sprint zaczęła 250 metrów przed metą, a Van der Peol wyszedł na czoło, wyciskając z siebie wszystkie siły. Holender 100 metrów przed metą nie był w stanie utrzymać kadencji i opadł z sił, co Asgreenowi pozwoliło wyjść na czoło 40 metrów przed metą i na mecie wykonać gest triumfu.

Chciałem zacząć sprint z drugiej pozycji, bo w ten sposób mogłem kontrolować jego przebieg. Dałem z siebie wszystko, ale dopiero 10 metrów przed metą uwierzyłem, że mogę wygrać

– wspominał.