Danielo - odzież kolarska

Kasper Asgreen: “wiedziałem, że mam tylko jedną szansę”

Kasper Asgreen w koszulce mistrza Danii

Kasper Asgreen na trasie E3 Saxo Bank Classic stanowił przynętę, ale w sprzyjających warunkach przeistoczył się w myśliwego. 26-latek wygrał swój drugi belgijski semi-klasyk, potwierdzając przynależność do czołówki klasykowców i narzucając ton tego, jak rozgrywane będą kolejne dwa wyścigi: Gandawa-Wevelgem oraz Ronde van Vlaanderen.

“Odizolować i zagryźć”, czyli sposób na Van der Poela i Van Aerta. Kolarze Patricka Lefevere’a od paru lat samozwańczo nazywają się “Watahą”, a jej szef w szukaniu taktyki na wiosenne klasyki nie miał oporów przed szukaniem alegorii w życiu wilków.

Belgijska ekipa do tygodnia ścigania na brukach Flandrii przystąpiła jak zwykle jako faworyt: zespół z największą liczbą potencjalnych zwycięzców, ścigający się na terenie obecnych sponsorów oraz próbujący znaleźć nowych inwestorów na kolejne lata. W tym roku próg presji podnosił poziom rywali: “Wataha” miała dwóch przeciwników: indywidualnie dwóch najsilniejszych w stawce zawodników: Wouta van Aerta i Mathieu van der Poela.

Pomysł na dwóch zawodników wyrastających ponad resztę ścigających się był dość prosty: przystąpić do walki z większą liczbą świetnie przygotowanych kolarzy, którzy zamęczą Belga i Holendra, zmuszą ich do pracy, a następnie ich objadą.

Kasper Asgreen w sobotę występował w obu rolach. Mistrz Danii zaatakował 66 kilometrów przed metą E3 Saxo Bank Classic, rozpoczynając taniec zespołu Deceuninck-Quick-Step. Duńczyk na czele wyścigu spędził 54 kilometry, w grupce faworytów zmuszając do pracy Van Aerta i Van der Poela, którym rywale zmiany nie dali. Na plecach Belga i Holendra czaili się koledzy Duńczyka: Zdenek Stybar i Florian Senechal, a późnij także dojeżdżający Yves Lamapert. Van der Poel grupkę okroił na Tiegembergu, a jego przyspieszenie okazało się zbyt wielkim wysiłkiem dla Van Aerta. Stybar trzymał się jednak mocno, a gdy dojechali kolejni, to Van der Poel musiał gonić samotnego mistrza Danii.

Czułem się dobrze na trasie oraz przez kilka tygodni przed startem. Znałem każdy fragment trasy, bo robiłem rekonesans trasy. Chcieliśmy wygrać, nie baliśmy się otworzyć rywalizacji dość wcześnie. Ten pierwszy atak nie był zaplanowany, ale jak już jesteś na czele, to trzeba coś z tego skręcić

– relacjonował na mecie Asgreen.

Van der Poel dopadł go na 12 kilometrów przed metą, a grupka, wobec braku podjazdów, jechała razem, nieco skonsternowana, jakby bez planu na to, co począć ze sobą. Asgreen przysiadł na kole: żaden z zawodników nie spojrzał na niego pod kątem zmiany, nikt nie oczekiwał od niego niczego więcej. Kolarze Deceuninck-Quick-Step wiedzieli jedno: “Asgreen jeździ jak czołg: jak zacznie, to się nie zatrzyma” – podsumował w rozmowie ze “Sporza” Zdenek Stybar.

Duńczyk ruszył ponownie 4900 metrów przed metą, jako osłonę przed zmęczonymi oczyma Van der Poela i Van Avermaeta wykorzystując wysepkę drogową. Jakość grupki rywali i zmęczone nogi zwiastowały fiasko i przygotowanie ataku pod kolegę, jednak kasujący kontry Stybar i Senechal oraz brak kolarza, który po 200 kilometrach miałby więcej paliwa w baku, w miarę upływu metrów wieszczyły sukces. Van der Poel w tym punkcie nie był w stanie urwać nikogo, Oliver Naesen i Greg van Avermaet sił mieli na jedną próbę. Asgreen na ostatnim kilometrze jechał już niezagrożony.

Wiedziałem, że po takim wysiłku nie mam szans na ostatnim kilometrze. Musiałem się wyrwać i spróbować solo, jeśli chciałem wygrać wyścig. Postawiłem wszystko na ten jeden atak

– mówił w Harelbeke.

Wygrana przeciwko dwóm najlepszym klasykowcom świata poprawia morale przed kolejnymi ważnymi klasykami, tym bardziej, że uciekałem przez 50 kilometrów, złapali mnie, a ja wciąż miałem siły w finale

– ocenił.

Nie wiem, czy ta wysepka drogowa pomogła, nie wiem czy ten atak zaskoczył resztę, ale wykorzystałem ją aby zdobyć jakąkolwiek przewagę. Wiedziałem, że mam tylko jedną szansę i wykorzystałem ją. Wiedziałem, że jeśli się nie uda, to Florian i Zdenek są gotowi wykończyć robotę. Bez moich kolegów z drużyny nie byłoby to możliwe. W radio słyszałem zachęty zespołu, słyszałem, że koledzy wstrzymywali rywali. To była świetna sytuacja. 

Duńczyk do ekipy Patricka Lefevere’a trafił wiosną 2018 roku, wobec plagi kontuzji w belgijskim zespole. Inwestycja zwróciła się szybko: Kasper Asgreen stał się rewelacją bruków w 2019 roku, po tym jak wywalczył drugie miejsce w Ronde van Vlaanderen. Zdobyte w tym samym roku wicemistrzostwo Europy w jeździe na czas, wygrane etapy Tour of California i Deutschland Tour, ale również wysokie lokaty na etapach Tour de Suisse i Tour de France oraz 3. lokata w Tour of California dopełniły obraz specjalisty od ścigania na brukowej kostce, który umiejętności jazdy na czas potrafi wykorzystać w walce o etapy wyścigów etapowych.

Potwierdzenie talentu przyszło wiosną 2020 roku, tuż przed zatrzymaniem sezonu, gdy Duńczyk po ponad 30-kilometrowym rajdzie wygrał wyścig Kuurne-Bruksela-Kuurne, a jesienią w czołówce ukończył Ronde van Vlaanderen. Triumf w Harelbeke to jego drugi sukces w belgijskim semi-klasyku i zapowiedź, że na trasie Ronde van Vlaanderen będzie jedną z ważnych kart zespołu Lefevere’a.

Jestem dumny i bardzo szczęśliwy. Ten wynik potwierdza, że wyścigi, które tak lubię, odpowiadają mi. To również potwierdzenie, że praca wykonana zimą poszła w dobrym kierunku

– podkreślił.